"Biały miś", który żądał pieniędzy za zdjęcie, zwrócił się do bohaterki filmu. Nie do wiary, co mówi
Wszystko zaczęło się od nagrania. Aktorka Hanna Turnau udostępniła w sieci filmik, na którym w kadr wchodzi jej zakopiańska "atrakcja" Widać na nim, jak nie może uwolnić się od chciwego misia z Krupówek. Mężczyzna nie miał założonej głowy od stroju, za to żądał, by aktorka - skoro go nagrywa - zapłaciła mu za ujęcie.
Afera z białym misiem z Zakopanego zatoczyła szerokie kręgi. Wzbudziła dyskusję o tym, jak bardzo przepłacić trzeba za tamtejsze atrakcje, a nawet doprowadziła do problemów nerwowych "prawdziwego" białego misia z Krupówek, o czym informowaliśmy w naTemat.
Miś z Krupówek udziela wywiadu
Sprawa wydaje się jednak nie mieć jeszcze końca. Głos ostatnio zabrał bowiem antybohater aferki, czyli mężczyzna, który żądał zapłaty za swoją obecność na nagraniu. Jego zdaniem Hanna Turnau od początku chciała, by pojawił się w kadrze.
Rozmowa jest dość absurdalna. Powołuje się na on na "naukę niemiecką", która - jak twierdzi - przyświecała Hannie Turnau. Ma stanowić o tym, że osoba, która robi sobie zdjęcie z kimś w kadrze, ma do tego prawo.
Jak zwrócił uwagę, na nagraniu nie ma głowy, bo chciał zaproponować kobiecie, żeby ta mu zapłaciła i wówczas mogła nagrać z nim ujęcie jeszcze raz. – Mogłem ubrać tę głowę. Gdyby chciała, to by porozmawiała po ludzku – dodał w rozmowie, którą przeprowadził z nim na żywo Gerard Wolski. Opublikował ją na Tik-Toku, na kanale TV Kruca Fux.
Hanna Turnau nie chciała misia w kadrze
Nagranie wskazuje, że obecność misia w kadrze nie była aktorce jednak wcale do niczego potrzebna, a chciała ona jedynie zrobić ujęcie z Krupówek. Sama powiedziała zresztą, jaki miała cel:
"Staram się o rolę w serialu komediowym i nagrywałam po prostu krótkie wideo. Nie podchodziłam do tego pana, który jest przebrany za niedźwiedzia. To on sam podszedł do mnie, wszedł mi w kadr i zaczął mi zakazywać nagrywania – czytamy komentarz Turnau w wywiadzie dla "Tygodnika Podhalańskiego".
W rozmowie mężczyzna (który został zidentyfikowany przez portal o2.pl jako Mirosław Kruczek) odniósł się do całej afery ze swoim udziałem.
– Myślałem, że jest zawistna troszeczkę, ale... wiesz co? Pozdrawiam cię. Ja nie mam po prostu pretensji o to, że w ten sposób to wyszło, ale następnym razem trzeba pomyśleć, że taka osoba ma rodzinę, ta rodzina jest teraz atakowana... – powiedział. Z jego słowami zgodził się natomiast prowadzący.
Prawdziwy biały miś z Zakopanego jest załamany. Powodem afera z nagraniem
Przy okazji afery z "chciwym misiem z Krupówek" wyszło na jaw, że mężczyzna... nie ma prawa do świadczenia działalności, którą wykonuje. Co więcej, został za prowadzenie jej wielokrotnie ukarany przez Straż Miejską Zakopanego.
Jak podawaliśmy w naTemat, jedyną osobą, która ma zezwolenie od miasta, jest Marek Zawadzki, zakopiańska legenda, który z antybohaterem nagrania nie ma nic wspólnego. Dziś jest zdruzgotany. – Serce mnie boli, że ludzie myślą, że to jest góral. I przez to na nas, na góralach, nie zostawili suchej nitki. A to nie jest żaden góral – mówi naTemat.
Czytaj także: https://natemat.pl/544880,kim-jest-bialy-mis-z-nagrania-prawdziwy-mis-krupowek-to-zaden-goral