Żukowska odpowiedziała, czy przeprosi Hołownię. Wcześniej rzuciła wulgaryzmem pod jego adresem
– Myślę, że przeproszę jeśli pan marszałek dotrzyma danego słowa – odpowiedziała na pytanie Urszuli Pasławskiej z PSL Anna Maria Żukowska. Posłanka, na antenie telewizji TVN24 w programie "Kawa na Ławę" wcześniej została zapytana, "czy podoba jej się" język, jaki polityczka "zastosowała wczoraj wieczorem".
Pasławska założyła, że Żukowska już przeprosiła za swój wpis, choć nic takiego nie miało miejsca. – Przeprosiłaś Aniu już za te słowa, prawda? – dopytała koleżankę, wprowadzając ją w lekką konsternację i dodała, że jeśli przeprosiny nie padły, to nie popiera takiej formy. Wówczas Żukowska wyjaśniła, co musi się stać, żeby przeprosiny pod adresem Szymona Hołowni padły z jej ust.
Na deklarację odpowiedział prowadzący Konrad Piasecki, który dopytał Żukowską: – Czyli jeżeli 11 kwietnia będzie debata, to pani przeprasza za te słowa? – skierował się do posłanki Lewicy. – Tak – odpowiedziała, ale znów nieco zmieszana.
Żukowska do Hołowni: "Wypie***aj"
Przypomnijmy, że od soboty 9 marca emocje wzbudza wpis Żukowskiej, który opublikowała na platformie X.
– Różnimy się w koalicji w sprawie aborcji. Mówiąc o tej kwestii, trzeba nam spokoju i cierpliwości, aby walcząc o dobro, nie wprowadzić więcej zła – mówił Szymon Hołownia na otwartym spotkaniu w Tychach.
Ten fragment jego wypowiedzi Polska Agencja Prasowa opublikowała w swoim wpisie na platformie X. I właśnie na te słowa odpowiedziała Żukowska.
"Wypie***aj z tym spokojem" – stwierdziła szefowa klubu Lewicy. Oznaczyła przy tym profil Hołowni, więc nie ma wątpliwości, do kogo skierowała swój post. A wulgarne słowo w jej wersji pojawiło się bez cenzury.
Tym samym wywołała lawinę reakcji w sieci. Jedni krytykują szefową klubu Lewicy za wulgaryzm, inni wskazują, że mocne słowo w kwestii dyskusji o prawie do aborcji było uzasadnione, o czym pisaliśmy w naTemat.
Dodajmy, że Żukowska udostępniła jeszcze później kilka komentarzy na X, z którymi zgodziła się w odniesieniu do Hołowni. "Ten proces decyzyjny trwa już 30 lat. Naprawdę już wszystkie argumenty zostały przez ten czas powiedziane. Nie ma nic do dodania. Trzeba głosować" – odpisała jednej z użytkowniczek platformy.