Trzęsienie ziemi w polskim MSZ. Sikorski odwołał ponad 50 ambasadorów
Sikorski odwołuje ambasadorów. Na liście kilkadziesiąt nazwisk
"Minister Spraw Zagranicznych Radosław Sikorski podjął 13 marca br. decyzję o zakończeniu misji przez ponad 50 ambasadorów oraz o wycofaniu kilkunastu kandydatur zgłoszonych do akceptacji przez poprzednie kierownictwo resortu" – przekazano w środowym komunikacie.
Jak wskazano, "proponowane zmiany zostały przedstawione w ramach Konwentu Służby Zagranicznej, a po ich akceptacji przez premiera RP zostały uruchomione praktyczne procedury odwoławcze".
MSZ: Niezbędna wymiana na stanowiskach przedstawicieli Polski za granicą
"Rząd ponoszący konstytucyjną odpowiedzialność za politykę zagraniczną uważa, że niezbędna wymiana na stanowiskach przedstawicieli Polski za granicą służy lepszemu, profesjonalnemu realizowaniu trudnych wyzwań stojących dziś przed polską polityką zagraniczną" – czytamy.
"MSZ wyraża nadzieję na zgodne współdziałanie w tej sprawie najważniejszych władz w kraju" – podsumował resort.
Premier Donald Tusk zapowiedział podczas wizyty w USA, że zwróci się do prezydenta Andrzeja Dudy o zgodę na zmiany w większości ambasad. Jak mówił, "jesteśmy teraz w trakcie dość poważnej operacji w tej chwili".
– Po tym, kiedy pan prezydent raczej zrezygnował ze współpracy, a tak przynajmniej przedstawiali to jego współpracownicy, w mediach było sporo informacji na ten temat, zdecydowaliśmy z ministrem Sikorskim, że zwrócimy się w związku z tym do prezydenta o zgodę na zmiany na większości ambasad – przekazał.
I dodał: – Jeśli nie będzie innej możliwości, to oczywiście będziemy przywoływali ambasadorów do kraju i ambasadorami do czasu zmiany stanowiska prezydenta lub zmiany prezydenta będą dyplomaci w charakterze chargé d’affaires.
W sprawie głos zabrał też rzecznik MSZ Paweł Wroński. – Ministrowi Sikorskiemu zależy, żeby to byli ludzie doświadczeni, dysponujący wiedzą w danym zakresie. Szczególny nacisk będzie kładziony na profesjonalną kadrę dyplomatyczną, która już wcześniej albo pracowała w MSZ, albo na placówkach. Ministrowi zależy na tym, żeby to byli dyplomaci nie z nagłego nadania – wyjaśnił, co cytuje PR24.