Posłowie PiS robią wszystko, by Kaczyński nie zeznał ani słowa. Był problem z przysięgą
Po godz. 12:00 rozpoczęło się się przesłuchanie Jarosława Kaczyńskiego przed komisją śledczą ds. Pegsusa. Na początku prezes PiS oświadczył, że nie jest w stanie złożyć przyrzeczenia, ponieważ... nie może powiedzieć wszystkiego, co wie. Jak podkreślił, na te okoliczność powinien uzyskać wpierw zgodę od premiera.
Posłowie PiS robią wszystko, by Kaczyński nie zeznał ani słowa
– Dokument musi być dostarczony. Albo składam przyrzeczenie z zastrzeżeniem – zaznaczył Kaczyński.
Później sprawy nie nabrały jednak szybszego obrotu. Polityk złożył wniosek formalny o wykluczenie z obrad Tomasza Treli i Witolda Zembaczyńskiego, uzasadniając go tym, że posłowie "wielokrotnie dawali wyraz skrajnej niechęci na jego temat". – Pan ma na samochodzie osiem gwiazdek. To oznacza niebywały deficyt kulturowy. A ja takich ludzi bardzo nie lubię – powiedział do Zembaczyńskiego prezes PiS.
Wniosek został odrzucony, co wzbudziło głośny sprzeciw partyjnych towarzyszy Kaczyńskiego. Na sali obrad dosłownie zawrzało. – Nie krzyczcie! Co krzyczycie?! – próbowała uciszyć polityków szefowa organu Magdalena Sroka.
Problemy z przysięgą i wnioski formalne
– Jako komisja nie odebraliśmy w sposób właściwy przyrzeczenia od świadka. Popieram wniosek formalny, aby na podstawie artykułu 12 skierować wniosek do sądu o zastosowanie kary porządkowej wobec świadka Kaczyńskiego – stwierdził Marcin Bosacki z PO.
– Przyrzeczenie, które złożyłem, jest stosowne do sytuacji prawnej, w której się znajduję, a jeśli państwo uważają inaczej, to jest oczywiste złamanie prawa, a nie sądzę, by obecny premier miał jakiś problem z wydaniem odpowiedniej zgody – odpowiedział Kaczyński, dodając ponownie, że "treść przyrzeczenia zobowiązuje go do przekazania całej wiedzy". Część swobodna wypowiedzi Kaczyńskiego rozpoczęła się dopiero kilka minut po godz. 13.