"Dostałem plombę w r*j". Vito Bambino wywołał burzę swoim postem o Fryderykach
Mateusz Dopieralski, czyli Vito Bambino przyszedł na świat w Katowicach. W wieku trzech lat wyjechał z rodzicami do Leverkusen. Muzyk i tekściarz skończył również szkołę aktorską Schuleim Theater der Keller w Kolonii. Zagrał w kilkunastu filmach, m.in. "Fucking Berlin", "Das Attentat. Sarajevo 1914". Wraz z przyjaciółmi tworzy zespół Bitamina. Występuje również solowo. Na swoim koncie ma hity: "Podpalmy to", "Etna" czy "Nudy" oraz współprace z takimi gwiazdami jak sanah, Dawid Podsiadło czy Daria Zawiałow.
Przypomnijmy, że Vito dwa lata temu odebrał Fryderyki za "utwór roku" ("I ciebie też, bardzo" wykonany razem z Dawidem Podsiadło i Darią Zawiałow w ramach "Męskiego Grania"). Rok później wygrał w tej samej kategorii z piosenką "Za daleko" (duet z Mrozem).
Ostatnia solowa płyta Vito Bambino "Pracownia" została ciepło przyjęta przez słuchaczy i zebrała pozytywne recenzje od krytyków. W związku z tym artysta był nominowany w... aż ośmiu kategoriach tegorocznych Fryderyków.
Post Vito Bambino wywołał burzę...
Niestety podczas gali wręczenia nagród piosenkarz nie uzyskał ani jednej statuetki. Niedługo później na jego profilu pojawił się bardzo wymowny post. "W zeszły piątek byliśmy z załogą na rozdaniu Fryderyków – imprezie, której nigdy wcześniej nie przypisywałem większego znaczenia... lecz nie tym razem. Po ośmiu nominacjach urodziła się we mnie myśl, że może nadszedł moment, w którym to ojczysta branża otwiera się na Nas... na mnie" – zaczął.
"Dałem się omamić. Nawet czułem, jakiś rodzaj dumy. Dosłownie na moment opuściłem gardę – tylko po to, by dostać plombę prosto w ryj. W sumie to bardziej serię uderzeń..." – dodał i zapowiedział:
"Przepraszam i uroczyście ślubuję, iż NIGDY więcej nie pozwolę poddawać swój artyzm jakiekolwiek ocenie gremium 'specjalistów'. Numery w przyszłości nie będą meldowane w ZPAV (Związek Producentów Audio-Video – przyp. red.) – co oznacza, że nigdy więcej moja twarz lub ksywa nie pojawi się w tym niereformowalnym cyrku".
W dalszej części poinformował, że swoje "dwa wcześniejsze Fryderyki" wystawi na aukcję, a zebrane pieniądze przekaże: "do domu opieki ludzi starszych. Duża część osób głosujących już tam czeka…" – stwierdził.
Oburzenie po słowach Vito. Skomentowała nawet Anna Saraniecka
Pod publikacją Vito Bambino zawrzało. Internauci zaczęli zarzucać mu brak dystansu i pokory, rozbuchane ego i zachowanie bez klasy. Głos zabrała także Anna Saraniecka – autorka tekstów piosenek, felietonistka, członkini ZPAVu i ZAIKS-u.
"Tym ostatnim zdaniem spowodował, że już nigdy na niego nie zagłosuję, nie kupię biletu na jego koncert, a wszystkie utwory wywalę z playlisty. Niskie ukłony dla wszystkich kwalifikujących się do Skolimowa" – napisała w mediach społecznościowych.
Vito się reflektował? Gorzko podsumowuje aferę
Muzyk tak tego jednak nie zostawił. W nowym nagraniu na InsaStory postanowił odnieść się do sprawy. Przyznał, że nie był świadomy, jakie "powiązania emocjonalne mają Polacy z tą nagrodą".
– Może być dla was ważna, więc dalej jej nie jadę i nie wyzywam od dziadów. Jest to super nagroda. I wszystkim gratuluję, którzy ją otrzymują – powiedział.
– Jestem autorem, który pisze bardzo autobiograficznie, bardzo szczerze, jest to wysoka stawka, więc i upadek jest wyższy niż u kogoś, kto ma ghostwritera i pisze z kimś, i robi stricte projekt muzyczny – zaznaczył.
Nawiązał też do jednego z laureatów tegorocznych nagród, Lecha Janerki. To jego piosenka "D**a jak sofa" wygrała w kategorii "utwór roku". Zwrócił uwagę na to, że piosenka jest mało znana i wiele osób "musiało ją sobie wygooglować".
– Jeśli chcecie nazywać tę nagrodę najważniejszą nagrodą muzyczną w kraju, to musicie brać pod uwagę kraj i ludzi mieszkających w tym kraju – podsumował.