Zaatakowali jego biuro kwasem i obornikiem. Jarosław Wałęsa pokazał zdjęcia: Zwykłe chuligaństwo
"Takie zachowanie to już nie wyrażanie swoich poglądów, a zwykłe chuligaństwo. Wraz z moimi współpracownikami zabezpieczyliśmy monitoring i zgłaszamy sprawę do odpowiednich służb" – przekazał Jarosław Wałęsa.
W kolejnym wpisie na X poinformował, że jego biuro poselskie znajduje się w starej, XVII-wiecznej kamienicy. A drzwi to zabytek, chroniony prawnie. Ich wymiana lub naprawa może kosztować kilkadziesiąt tysięcy złotych.
Poza tym usuwaniu skutków ataku może potrwać kilka tygodni. Dlatego biuro będzie nieczynne do odwołania.
"W środku unosi się uporczywy, nieprzyjemny i drażniący zapach, który będzie bardzo trudny do zneutralizowania" – informuje Jarosław Wałęsa.
Kto zaatakował biuro Jarosława Wałęsy
Polityk KO pokazał zdjęcie z monitoringu, na którym widać grupę osób. Wynika z niego, że do zdarzenia doszło ok. godz. 10.37 w czwartek, gdy w biurze poselskim znajdował się jeden z jego współpracowników.
"Nikt nie zadzwonił do drzwi, nikt nie proponował choćby zwykłej rozmowy – to była celowa dewastacja, o to właśnie im chodziło" – napisał Jarosław Wałęsa.
Dalej czytamy: "Grupa kilkunastu rolników wylała na drzwi, okna i przedproża mojego biura kwas masłowy oraz pozostawiła wiadro z obornikiem. Z relacji naszego sąsiada wynika, że pani i panowie byli bardzo agresywni".
Początkowo, jak pisze Wałęsa, nie wiedzieli, że drzwi potraktowane zostały żrącym kwasem.
"Myśleliśmy, że to tylko rolnicze nieczystości. Po niedługim czasie na miejscu zjawiła się policja, która zabezpieczyła nagrania z monitoringu i wszystkie dowody w sprawie. Jeśli ktoś z Państwa był świadkiem tego zdarzenia – prosimy o pilny kontakt" – czytamy.
Obornik przed biurem Brejzy i domem Hołowni
Przypomnijmy, w marcu obornik rozrzucono w pobliżu domu marszałka Sejmu Szymona Hołowni na Podlasiu. Na ogrodzeniu pojawiły się też banery, które jasno sugerowały, że sprawa ma związek z rolniczymi protestami. Incydentem zajęła się policja. Hołownia skomentował zaś, że ofiarą całego zajścia są przede wszystkim jego rodzice.
Niedługo potem "pierwsze ostrzeżenie" od rolników otrzymał europoseł KO Krzysztof Brejza. Grupa protestujących ruszyła do jego biura, pod halę widowiskowo-sportową w Inowrocławiu. Tam, przed wejściem, rolnicy zostawili skrzynkę z obornikiem.