Ostatnie chwile lotu śmigłowca prezydenta Iranu. Jest nowe nagranie
Film, który obiegł już światowe media, ma zaledwie 10 sekund. Przez krótką chwilę widać, jak Ebrahim Raisi spogląda przed siebie nieobecnym wzrokiem, w kadrze pokazują się też członkowie jego świty. Kamera pobieżnie ogrywa siermiężne wnętrze prezydenckiego śmigłowca.
Helikopter przelatuje nad jednym z północno-wschodnich rejonów krajów. W dole widać wstęgę rzeki, dalej są niewielkie wzniesienia. Irańscy politycy są spokojni, w tle słychać miarowy dźwięk silnika. Nic nie zapowiada tragedii, która ma się wkrótce wydarzyć.
Katastrofa śmigłowca prezydenta Iranu
Ebrahim Raisi przebywał w ostatnich dniach na granicy z Azerbejdżanem. Wraz z prezydentem tego kraju Ilhamem Alijewem otworzyli nowo wybudowaną tamę na rzece Aras. Później Raisi na pokładzie śmigłowca, w asyście dwóch innych helikopterów, ruszył w kierunku miasta Tabriz. Jednak nigdy tam nie dotarł.
Pierwsze informacje o wypadku helikoptera, którym leciał prezydent Iranu, obiegły świat w niedzielę po południu. Maszyna miała się rozbić w trudnodostępnym górzystym terenie, kilkadziesiąt kilometrów od Tabriz. Całą noc trwała akcja poszukiwawcza, którą utrudniała gęsta mgła.
Prezydent Iranu Ebrahim Raisi nie żyje
W poniedziałek nad ranem z Iranu dotarły kolejne niepokojące wieści. Ratownicy zlokalizowali wrak helikoptera. Był doszczętnie spalony. W nieoficjalnej rozmowie jeden z irańskich urzędników, cytowany przez agencję Reutera przekazał, że na miejscu wypadku nie ma oznak życia.
Przed godziną 7 rano polskiego czasu szef irańskiego Czerwonego Półksiężyca Pir Hossein Kolivand podał, że prezydent Ebrahim Raisi nie żyje. Razem z nim w katastrofie zginął minister spraw zagranicznych Iranu Hossein Amirabdollahian oraz siedem innych osób.