To jedno z najsmutniejszych miejsc w sieci. Są tu rodzice, którzy nie chcą być rodzicami

Anna Dryjańska
17 czerwca 2024, 19:53 • 1 minuta czytania
Swoje dzieci kochają lub ich nie cierpią. Ich partnerzy są zaangażowani lub nieobecni. Ciąża była przypadkiem, przymusem lub pomyłką. Teraz jednak jest dla nich za późno. Są rodzicami, mimo że tego nie chcą i mają poczucie, że ich życie już się skończyło. Latami leczą depresję, chodzą na terapię. I nic. Wspierają się na forum dla rodziców, którzy żałują, że są rodzicami. Niektórzy posiadają bardzo niewiele. Inni mają wszystko oprócz nadziei.

Rodzice piszą pod pseudonimem, często z kont założonych specjalnie do tego celu. Za wszelką cenę pragną być anonimowi. Częściowo ze względu na siebie – tego typu myśli, uczucia i emocje są przecież nieakceptowane przez społeczeństwo. Częściowo chodzi o ochronę dzieci – małych, dorastających lub dorosłych – przed informacją, że kochana mama lub tata marzy o tym, by cofnąć czas i znowu być osobą bezdzietną.


Najstarsi żałujący rodzicielstwa mają już wnuki, których, rzecz jasna, nie wyczekiwali. Najmłodsi są w późnym wieku nastoletnim.

PRZED: Nigdy nie zaznasz takiej miłości, jaką da ci dziecko. Bycie matką jest trudne, ale najbardziej satysfakcjonujące. Gdy to twoje dziecko, jest inaczej. Od pierwszego spojrzenia czujesz przypływ miłości. Możesz prowadzić spełnione życie/robić dużą karierę i mieć dzieci. Dzieci zbliżą ciebie i partnera. PO: Skoro nie chciałaś być niewyspana przez lata, dlaczego zostałaś matką? Skoro jesteś zmartwiona problemem z zachowaniem twojego dziecka, dlaczego zostałaś matką? Skoro chciałaś utrzymać przyjaciół, dlaczego zostałaś matką? Skoro chciałaś podróżować i robić karierę, dlaczego zostałaś matką? Skoro nie chciałaś zniszczyć związku z partnerem, dlaczego zostałaś matką? Skoro nie przepełnia cię najsilniejsza miłość znana człowiekowi, a więc coś z tobą nie tak, dlaczego zostałaś matką? Pieprzyć macierzyństwo. Do bezdzietnych podczytywaczy: to pułapka. Wszyscy obiecują ci gwiazdkę z nieba, ale gdy już pojawia się dziecko, zostajesz sama i ludzie się na ciebie pieklą, gdy masz pretensje.N0stradumba55Reddit / Regretful Parents

Dalsza część tekstu pod zdjęciami.

Rodzice, którzy żałują, że mają dzieci

Niektórzy rodzicami zostali niedawno. Z ich wpisów przebija niedowierzanie i niezgoda. Jeszcze się rzucają, jeszcze mają siłę walczyć. Jeszcze łudzą się, że ich życie nie zmieniło się radykalnie i w nieodwracalny sposób. Gorączkowo kombinują co zrobić, by wrócić do siebie, czyli do stylu życia, jaki prowadzili, zanim pojawił się potomek. Zniewolone, wręcz uwiązane, czują się zwłaszcza kobiety karmiące piersią.

Świeżo upieczeni rodzice narzekają na babcie i dziadków, którzy ani myślą, by kilka razy w tygodniu opiekować się wnukami. Pomstują na krewnych, którzy tak wyglądali "dzidziusia", a poproszeni o pomoc unoszą brwi i zawsze mają inne plany. Jeszcze nie mieści im się w głowie, że społeczeństwo, które tak wytrwale i na wiele sposobów (szkoła, filmy, książki, polityka) przekonywało ich do powiększenia rodziny, czyli jedynie słusznego scenariusza życiowego, po narodzinach dziecka ma dla nich krytyczne spojrzenie, wzruszenie ramion i cztery słowa: "to był twój wybór".

Cynizmem ociekają wypowiedzi tych, którzy z niechcianym rodzicielstwem zmagają się latami. Oni już nie wierzgają. Bardzo ograniczoną energię, którą dysponują, wkładają w to, by przetrwać dzień. A potem kolejny. Z kalendarzem w ręku odliczają miesiące i tygodnie do czasu, gdy ich dziecko skończy 18 lat, usamodzielni się i będą już (prawie) wolni. "Prawie", bo rodzicielstwo jest na całe życie. Piszą o tym także ci nieliczni forumowicze, którzy np. zostawili dziecko z drugim rodzicem, a sami płacą alimenty.

Większość z nich jednak z wielkim mozołem stara się przetrwać i ostrzec tych, którzy wahają się, czy powiększyć rodzinę. Żałujący rodzice dobrze wiedzą, że ich forum podczytują bezdzietni. Czasami zwracają się do nich wprost. Swoimi wpisami chcą im przekazać wiedzę, którą sami chcieliby posiąść, zanim ich życie potoczyło się według domyślnego skryptu.

Nikt nigdy nie mówi ci, jak głęboko niesatysfakcjonujące jest wychowywanie dziecka. To cię łamie i niszczy ci duszę. Miałem życie pełne zainteresowań. Zainteresowań, które wzbogacały moje życie i zmieniały każdy dzień w wyzwanie. Miałem pracę, która zaczynała być moją pasją i przychodziły w niej pierwsze osiągnięcia. Miałem żonę, z którą kochałem spędzać czas. Nie byliśmy bogaci, ale pieniądze pozwalały nam cieszyć się życiem. Podróżować. Chodzić do restauracji. Codziennie dowiadywałem się czegoś nowego i oddawałem się lekturze. Gdy ludzie mówili mi, że są znudzeni, nie mogłem tego pojąć. Nawet gdybym miał pięć oddzielnych żyć, nie byłbym w stanie ich wypełnić wszystkim, co chciałem zrobić. Po dziecku to życie znika. Ulatnia się. Stajesz się domatorem. Twoje dni składają się z monotonnych zadań. Nigdy niekończących się obowiązków. Ta sama lista rzeczy do zrobienia w kółko, by zadbać o to, by twoje dziecko przetrwało. A ty nie pamiętasz, kiedy ostatni raz się wyspałeś. I płacisz za to doświadczenie. A ludzie mówią ci, że w końcu przez to przebrniesz. To, czego ci nie mówią, to to, że codziennie umiera kawałek twojej duszy. Póki nie ma już nic.InternautaReddit/Regretful Parents

Forum Regretful Parents

Regretful Parents – tak nazywa się anglojęzyczne forum na Reddicie, gdzie ponad 120 tysięcy matek i ojców mimo woli szuka wsparcia od osób, które są w podobnej sytuacji. Dużo znaczy dla nich świadomość, że nie są z tym sami, bo dotąd czuli się jak jedyni przedstawiciele innego gatunku.

Komu w prawdziwym życiu możesz powiedzieć, że żałujesz sprowadzenia na świat dziecka? Żonie lub mężowi? Koleżance? Bratu? Sąsiadce? Kto zrozumie, że nienawidzisz, gdy maluch cały czas piszczy i dotyka twojej twarzy lepkimi rączkami? Najbezpieczniejsi wydają się nieznajomi z internetu.

To na forum można znaleźć praktyczne rady, ale i zrozumienie, którego nie chcą lub nie mogą dać najbliżsi.

Kiedyś wspomniałam mojej bezdzietnej siostrze, że opieka nad moim niemowlęciem to harówka. Dostałam od niej ostry ochrzan za to, że w ogóle przyszło mi do głowy, że rodzicielstwo może nie być wspaniałe. Szybko nauczyłam się chować moje uczucia i ukrywać prawdę. A prawda, jak ja ją widzę, jest taka, że każdy, kto nie postrzega opieki nad niemowlęciem jako harówki, musi być idiotą lub otrzymywać ogrom wsparcia. W jakim świecie ciągłe niedospanie, osiem razy więcej obowiązków domowych, płacz i kompletna utrata autonomii fizycznej za rzadką nagrodę w postaci uśmiechu, są czymkolwiek innym, niż harówką?Life-Use6335Reddit/Regretful Parents

Oczywiście, większe wsparcie w opiece nad dziećmi byłoby przydatne – piszą rodzice mimo woli – ale w żałowaniu rodzicielstwa chodzi o coś więcej niż trudności logistyczne i niezaspokojenie podstawowych potrzeb. Nie chodzi o poczucie, że ma się dość, które czasem pojawia się u każdego, niezależnie od tego, jaką ścieżkę życiową wybrał (lub jaka została mu narzucona). Chodzi o trwający miesiącami, latami, a nawet dekadami głęboki żal z powodu rodzicielstwa. Fizyczny i psychiczny wysiłek związany z wychowaniem. Ciągłe zmęczenie i niepokój. I towarzyszące im minuta po minucie poczucie bycia martwym w środku, podczas gdy na zewnątrz pokazuje się uśmiechniętą twarz.

Na "Regretful Parents" można zrzucić maskę: wykrzyczeć wkurzenie, wypłakać rozpacz, poprosić o radę. Bez oceniania i wyzwisk, które popłynęłyby w każdym innym miejscu. Zasada numer jeden: "Nie bądź wredny". Ci, którzy przychodzą potrollować lub hejtować są szybko banowani. To miejsce ma być bezpieczną przystanią. Skarżą się zarówno rodzice dzieci, które regularnie się rozwijają, jak i tych ze specjalnymi potrzebami.

Na forum zdarzają się wpisy od dorosłych już niechcianych dzieci, jednak moderatorzy, gdy je zostawiają, robią wyjątek. Forum ma być wentylem dla żałujących rodziców, a nie kolejnym miejscem, gdzie uderzy w nich poczucie winy. Już i tak je przecież odczuwają.

W tym roku kończę 26 lat, więc jestem trochę za stary na to; moja mama mogła mieć internetową sieć wsparcia, tak jak ludzie mają teraz. Żałuję, bo mogłaby wtedy narzekać tutaj, gdy byłem młodszy, zamiast nieustannie pokazywać mi, że jestem niechcianym gówniarzem. Ciągle mówiła mi rzeczy typu "urodzenie cię zniszczyło moje ciało", "mogłam się bawić, zanim się pojawiłeś", "miałabym lepszą pracę, gdybym nie musiała codziennie odbierać cię ze szkoły", "rodzicielstwo rujnuje ci życie", "twój ojciec wrobił mnie w macierzyństwo" (urodziłem się w kraju, gdzie aborcja była nielegalna, musiałeś mieć dużo pieniędzy i mieć układy, by dostać zakazaną wówczas tabletkę poronną). Nie mam jej za złe tego, że żałuje i nie lubi rodzicielstwa. Sam jestem bezdzietny z wyboru, więc to rozumiem. Ale mam do niej pretensje o to, jak sobie z tym radziła. Mam cały wachlarz problemów ze zdrowiem psychicznym jako efekt tego, że byłem niechciany i cały czas o tym słyszałem. Po prostu pozwólcie ludziom się tu wygadać. Lepiej niech im się ulewa tu, niż na ich dzieci.wildgrass95Reddit/Regretful Parents

"Wrobieni"

Rodziców, którzy nie chcą być rodzicami, łączy poczucie krzywdy. Ci, którzy zdecydowali się na dzieci z własnej woli, skarżą się, że zostali oszukani przez społeczeństwo: uwierzyli w to, że rodzicielstwo jest sensem życia i nie zdawali sobie sprawy, że wychowanie dziecka jest bardzo ciężką pracą, która pochłania multum sił, czasu i pieniędzy, a koniec końców nie jest tego warta.

Życie – piszą – zmienia się nieodwracalnie i na gorsze, a oni podejmowali decyzję nieświadomi konsekwencji. Nikt uczciwie nie przedstawił im skali trudu i wyrzeczeń, więc bezrefleksyjnie zrealizowali domyślny scenariusz: związek – wspólne lokum – powiększenie rodziny. Nie, uśmiech dziecka nie wynagradza wszystkiego – dodają z przekąsem.

Na forum piszą też kobiety, które partnerzy lub państwo zmusili do porodu poprzez odebranie dostępu do aborcji. Głos zabierają także mężczyźni, których partnerki zastosowały wobec nich przemoc reprodukcyjną – mimo wspólnych ustaleń po cichu odstawiły antykoncepcję. Są też ci, którzy rodzicami zostali w efekcie wpadki. No i wreszcie są także osoby, które nigdy nie chciały mieć dzieci, ale uległy presji rodziców, cioć, wujków, koleżanek, kolegów, znajomych i ich nieustępliwych pytań o to, kiedy powiększą rodzinę. Bo przecież "to niemożliwe, że nie chcesz dzieci", a zresztą "jak będziesz miał swoje, to ci się zmieni". Tyle tylko, że im się nie zmienia i lądują w pułapce.

Troskliwi rodzice w maskach

Łączy ich to, że ich życie polega na udawaniu. Dbają o swoje dzieci – dają im dach nad głową, karmią, ubierają, bawią się z nimi, zapewniają im edukację – ale robią to tylko z poczucia obowiązku. Zżera ich poczucie winy, bo obawiają się, że dzieciaki mogą wyczuć, że woleliby życie bez nich. Albo z nimi, ale z doskoku, na zasadzie fajnego wujka lub cioci. Z zazdrością patrzą na bezdzietnych znajomych, którzy mogą robić to, na co mają ochotę. I na rówieśników, którzy zdają się spełniać w roli matek lub ojców.

Żałujący rodzice marzą o rzeczach małych i dużych: o dwóch przespanych nocach z rzędu, ciszy, spontanicznym wyskoczeniu do kina, zamawianiu jedzenia na wynos i większej ilości pieniędzy. Chodzi nie tylko o robienie tych rzeczy, ale i samą możliwość ich zrobienia. Przyznają, że skręca ich, gdy patrzą na rówieśników, którzy oparli się naciskowi społeczeństwa, a teraz podróżują, robią karierę lub oddają się hobby. "To powinno być moje życie" – piszą z goryczą.

Mam długoletnią przyjaciółkę, którą będę nazywać Marią. Oczywiście to nie jest jej prawdziwe imię. Znamy się od lat. Maria wybrała bezdzietność. Ja wybrałam macierzyństwo po nieplanowanej ciąży. Żałuję tego każdego dnia. Mam 3-latka i roczniaka i wszystko jest piekłem. Próbuję robić dobrą minę do złej gry, ale każdego dnia wolałabym być Marią. Maria podróżuje. Wysypia się. Zawsze ma zrobione paznokcie, włosy i rzęsy. Teraz szkoli się, by się przekwalifikować, bo nie cierpi swojej obecnej działki. Co roku podróżuje za granicę, czasem nawet więcej niż raz w roku. Ma mieszkanie w mieście i sprzątaczkę, która je czyści. Nienawidzę wszystkiego, co jest związane z rodzicielstwem.ayoiregretitallReddit/Regretful Parents

Żałujący rodzice są zestresowani, gdy nadchodzi piątek, bo to znaczy, że zaraz jest weekend, a więc czas, gdy będą musieli zajmować się dziećmi na okrągło. Nie mogą doczekać się poniedziałku, gdy idą do pracy, a dziecko jest w szkole lub przedszkolu. Wtedy mogą trochę odetchnąć. Ze zgrozą myślą o wakacjach, gdy trzeba się opiekować dziećmi 24/7. Odliczają dni do czasu, gdy ich potomstwo zacznie pracę lub pójdzie na studia. Czują się więźniami we własnym domu, zwabionymi podstępem do spędzenia życia na czymś, czego nigdy by się nie podjęli.

Uczucie żalu nie opuszcza ich nawet wtedy, gdy wchodzą w jesień życia, a z od dawna dorosłymi dziećmi łączy ich dobra relacja. Wyznają to szczerze, ale nadal z poczuciem winy.

"Gdybym mogła jeszcze raz przeżyć dorosłość, wiedząc to, co wiem teraz, nie zostałabym matką. [...] To nie ma nic wspólnego z tym, na kogo wyrosła trójka moich dzieci, bo to kochający, porządni ludzie. [...] To, czego żałuję to to, że wychowanie ich na przydatnych członków społeczeństwa w gruncie rzeczy odbyło się kosztem mojego życia" – pisze kobieta o pseudonimie KookyFairy_487.

"Gdy widzę, jak moja bezdzietna córka cieszy się życiem: podróżuje i realizuje swoje pasje, żałuję, że ponad trzydzieści lat temu nie wiedziałam, że też mam taką opcję. Posiadanie dzieci było wtedy czymś, co się po prostu robiło po zawarciu małżeństwa. Żałuję, że nie wiedziałam, że są inne opcje. Zawsze kochałam swoje dzieci, ale zawsze też byłam nieszczęśliwa. Długo sądziłam, że na tym polega dorosłość, brałam leki... Dopiero z czasem odkryłam, że kompletnie nie spełniłam się w swoim życiu" – dodaje.

Dla bezdzietnych żałujący rodzice mają jedną, gorzką radę: dzieci miejcie tylko wtedy, gdy jesteście w pełni świadomi konsekwencji, róbcie w życiu to, na co macie ochotę i nie ulegajcie presji.

Czytaj także: https://natemat.pl/548990,podcast-o-kosciele-i-panstwie-czyli-swiecki-spokoj-dryjanska-i-borecki