Tusk wymownie skomentował wyniki wyborów we Francji. Wymienił cztery miasta

Mateusz Przyborowski
07 lipca 2024, 22:10 • 1 minuta czytania
Nie skrajna prawica, ale lewica zwyciężyła w przyspieszonych wyborach parlamentarnych we Francji. Tak przynajmniej wskazują pierwsze sondażowe wyniki exit poll. A to oznacza, że Marine Le Pen i jej Zjednoczenie Narodowe nie będą rządzić w kraju. Niedzielne głosowanie skomentował premier Donald Tusk. Napisał, że "rozczarowanie zapanowało w Moskwie, a ulga w Kijowie".
Wybory we Francji. Donald Tusk skomentował wyniki II tury Fot. Geert Vanden Wijngaert / Associated Press / East News

W niedzielę o godz. 20:00 we Francji zakończyła się druga tura wyborów parlamentarnych. Wygląda na to, że wygrała je lewicowa koalicja Nowy Front Ludowy. Jeśli ten rezultat się potwierdzi, będzie zupełnie inny, niż wskazywały przedwyborcze sondaże. I oznaczałby porażkę Marine Le Pen i jej Zjednoczenia Narodowego, które wygrało w pierwszej turze.


Według sondażowych wyników exit poll Nowy Front Ludowy uzyskał od 175 do 205 mandatów poselskich. Na drugim miejscu wylądował obóz Macrona – zdobyli od 150 do 175 mandatów. Zjednoczenie Narodowe na trzecim miejscu prawdopodobnie uzyska maksymalnie 150 szabel w parlamencie.

Wybory we Francji. Donald Tusk skomentował wyniki II tury

Przyspieszone wyniki wyborów we Francji skomentował w niedzielę wieczorem Donald Tusk. "W Paryżu entuzjazm, w Moskwie rozczarowanie, w Kijowie ulga. Wystarczy, by być szczęśliwym w Warszawie" – napisał szef polskiego rządu w serwisie X.

Wiele wskazuje na to, że skrajna prawica pod wodzą Jordana Bardelli oraz Marine Le Pen zwiększą swoją reprezentację w parlamencie o kilkudziesięciu posłów, ale mimo wszystko pozostaną w opozycji.

Sam Bardella już chwilę po ogłoszeniu sondażowych wyników zaczął szukać przyczyn klęski i wskazał na "sojusz hańby". – Niestety sojusz hańby i ustalenia wyborcze dokonane przez Emmanuela Macrona i Gabriela Attala ze skrajną lewicą pozbawiają wyborców możliwości utworzenia rządu przez Zjednoczenie Narodowe – mówił Bardella, cytowany przez francuski "Le Monde".

Jego zdaniem te sojusze "rzucają Francję w ramiona skrajnej lewicy Jeana-Luca Mélenchona" – lidera Nowego Frontu Ludowego.

Bardella starał się też zbudować optymizm na... prawdopodobnej porażce. Przypominał, że Zjednoczenie Narodowe zajęło pierwsze miejsce w wyborach europejskich, później w pierwszej turze wyborów parlamentarnych, a obecnie podwoiło liczbę swoich posłów. – To są kamienie węgielne jutrzejszego zwycięstwa – zapowiadał.

Jednocześnie wskazał, że prezydent Macron popchnął kraj w kierunku "niepewności i niestabilności". – Dziś wszyscy rozumieją, że ustalenia podjęte przez Pałac Elizejski nie przyniosą żadnych rezultatów – podkreślał.

Na wyniki II tury zareagowała też Marine Le Pen i miała raczej buntowniczy nastrój. Stwierdziła, że widzi w tym "zalążki jutrzejszego zwycięstwa". Jednocześnie przekonywała, że ​​sytuacja prezydenta Macrona jest "nie do utrzymania".

Czytaj także: https://natemat.pl/559181,kim-jest-jordan-bardella-oto-twarz-francuskiej-skrajnej-prawicy-lider-zn