"Para idealna" nie jest idealna. Ale wcale mnie nie dziwi, że Polacy oglądają ten serial na potęgę

Ola Gersz
13 września 2024, 19:08 • 1 minuta czytania
Miniserial kryminalny o bogaczach? Dawać mi to! Tak zareagowałam na premierę "Pary idealnej" na Netfliksie, ale szybko zjadłam swoje słowa, bo nie spodziewałam się, że hit giganta streamingu z Nicole Kidman będzie taki... absurdalny. Jest ironicznie, śmiesznie, głupawo, ale bawiłam się świetnie. Tyle że to serial absolutnie nie dla wszystkich, ostrzegam. Miłośnicy "ambitnych produkcji" mogą od razu się rozejść.
"Para idealna" nie jest taka idealna Fot. Hilary Bronwyn Gayle/Netflix

Seriale o bogatych ludziach chyba nigdy się nam nie znudzą. Owszem, "Sukcesja" już się skończyła, ale powstaje trzeci sezon "Białego Lotosu", a i "Wielkie kłamstewka" podobno doczekają się kontynuacji. W 2020 roku hitem było "Od nowa", w którym Nicole Kidman szukała syna prywatnym helikopterem, a dodajmy do tego: "Gotowe na wszystko", obie wersje "Dynastii", "Plotkarę", "Prawych Gemstonów" czy "Bloodline". Ba, przecież nawet "Yellowstone" jest o bogaczach, tyle że na ranczu.


Zamożnych bohaterów upodobała sobie amerykańska pisarka Elin Hilderbrand, którą krytycy nazywają "królową książek na plażę (beach reads)". To idealna zapowiedź dla "Pary idealnej", obecnie wielkiego hitu Netfliksa, który jest ekranizacją właśnie powieści Hilderbrand. Czyli jest tajemnica, zbrodnia i bogaci ludzie, ale w lekkiej wersji plażowej. W końcu jesteśmy nad oceanem, a dokładniej na malowniczej wyspie Nantucket na Atlantyku, stan Massachusetts.

To taki miks wspomnianych "Wielkich kłamstewek" i "Od nowa", obu z Nicole Kidman, która... gra też w "Parze idealnej". Cóż, ta świetna aktorka nic nie poradzi na to, że ma dość "luksusową" urodę. Kiedy wyobrażam sobie bogatą żonę w średnim wieku, to widzę właśnie Kidman.

Tyle słowem wstępu dla tych, którzy spodziewali się po "Parze idealnej" mrocznego i złożonego kryminału. To nie ten kierunek, co zresztą od razu widać w cudownie kampowym zwiastunie miniserialu.

Ale jeśli szukacie wciągającej, nieco prześmiewczej i "telenowelowatej" opowiastki o superbogatej, pozornie perfekcyjnej rodzinie, która organizuje wystawny ślub w swojej przepastnej posiadłości na urokliwym wybrzeżu, ale wszystko szlag trafił z powodu trupa, to róbcie sobie herbatkę i odpalajcie Netfliksa.

O czym jest "Para idealna"? Podczas ślubu w bogatej rodzinie na plaży pojawiają się... zwłoki

Oto rodzina Winbury, jedna z najbogatszych w Nantucket. Greer Garrison Winbury (Nicole Kidman) jest słynną pisarką, jej mężem od 29 lat jest gruboskórny Tag (Liev Schreiber). Ona nosi jedwabne bluzki i kaszmirowe swetry, on lubi grać w golfa, te klimaty. Kochają się na zabój (podobno).

Tak, jak w tytule, idealna para (czyżby?) ma trzech synów: Thomas (Jack Reynor) to ten niegrzeczny, Benji (Billy Howle) to ten złoty, a Will (Sam Nivola) jest jeszcze nastolatkiem.

Greer, jak na prawdziwą bogatą matkę przystało, postanawia zorganizować swojej środkowej pociesze (bardzo) wystawne wesele w rodzinnej posiadłości: Benji Winbury żeni się bowiem ze swoją ukochaną, Amelią Sacks (Eve Hewson). Przyszła teściowa jednak jej nie znosi, bo, cóż, Amelia nie urodziła się w wielkim domu ze służbą i widokiem na ocean. Prawdopodobnie nie ma też w szafie kaszmirowych swetrów.

Ślub Benjiego i Amelii ma być wydarzeniem sezonu na Nantucket, zjeżdżają się członkowie rodziny, przyjaciele, znajomi. Wśród nich jest ciężarna żona Thomasa, Abby (Dakota Fanning), która lubi wbijać każdemu szpilki; imprezowa Merritt (Meghann Fahy), najlepsza przyjaciółka i zarazem świadkowa panny młodej; wedding planner Roger (Tim Bagley), który jest zafascynowany nieprzyzwoitym bogactwem swoich klientów; tajemniczy Shooter (Ishaan Khatter), przyjaciel i świadek pana młodego; czy wieloletnia przyjaciółka rodziny, cięta Isabel Nallet (grana przez samą Isabelle Adjani).

Jest też polski smaczek: gospodyni w domu Winburych ma na imię Gosia i robi Benjiemu pierogi, ale... sama kaleczy swoje imię (chociaż, uwaga, niektórzy zwracają się do niej per "Gosiu"). Cóż, jak to w amerykańskich produkcjach przystało, Polki nie gra Polka. W tym przypadku to urodzona w Rosji aktorka, Irina Dubova.

Ślub ma być idealny, ale niestety perfekcyjna Greer jednego nie zaplanowała: tego, że na brzeg oceanu wypłyną zwłoki. Rozpoczyna się więc śledztwo, a to prowadzi detektywka Nikki Henry (Donna Lynne Champlin), która absolutnie gardzi tymi wszystkimi nieznośnymi bogaczami. Zaczynają się przesłuchania i jak możecie się spodziewać, wszyscy są podejrzani.

Wtedy zaczyna się zabawa, bo (oprócz trupa) na wierzch wypływają sekrety rodziny Winburych i ich otoczenia. Są tajemnicze połączenia telefoniczne, nielegalne tabletki, zakazane romanse, zakrwawiona koszula. Seks, intrygi, kłótnie. Kto zabił, a kto nie ma nic do ukrycia?

"Para idealna" Netfliksa jest absurdalna, ale to doskonałe guilty pleasure

Fabuła "Pary idealnej" jest dość przewidywalna, niektóre tropy są oklepane, ale jest i kilka sporych zaskoczeń. Format śledztwa, podczas którego podejrzane są kolejne osoby, nie jest niczym nowym. Są liczne retrospekcje, zespołowa obsada i przesłuchania, które ujawniają coraz to nowe smaczki o Winburych i reszcie (zabieg rodem z "Wielkich kłamstewek").

Jednak odkrywanie kolejnych tajemnic jest satysfakcjonujące, a momentami wręcz przepyszne, pod warunkiem że lubicie tego typu absurdalne historie.

Bo chwilami jest naprawdę absurdalnie. Showrunnerka Jenna Lamia wybrała prześmiewczo-ironiczny ton, więc niektóre momenty (jak ta z prezentacją nowej książki Greer albo... grupowy taniec) są zamierzenie głupawe. I są oddechem świeżego powietrza, bo dzięki temu "Para idealna" nieco wychodzi pora gatunkowe ramy i nie jest "napuszona".

Ale są też sceny niezamierzenie zabawne, bo raczej... wcale nie miały być zabawne. Momentami śmiałam się w głos, a dołóżmy do tego melodramatyczne dialogi, vibe opery mydlanej i celowo przerysowanych bohaterów. To wszystko sprawia, że "Parę idealną" ogląda się wyśmienicie, a wszystkie sześć odcinków połyka się za jednym zamachem. Cholerstwo wciąga na maksa.

To doskonale guilty pleasure, tylko powtarzam, musicie być gotowi na dawkę głupotek. W końcu mówimy o ekranizacji powieści "królowej książek na plażę".

Na szczęście Jenna Lamia była tego świadoma i darowała nam moralizatorstwo, bo przecież dobrze wiemy, że to nie fair, że niektórzy są tak bogaci, jak rodzina Winbury, a do tego wszystko uchodzi im na sucho ("Biały Lotos" już nam to przypomniał). Owszem, jest kilka społecznych komentarzy i wymowne spojrzenia pani detektyw, ale na szczęście showrunnerka nie zamierza nas pouczać, dzięki czemu zabawa trwa w najlepsze.

Aktorzy też świetnie się bawią: Nicole Kidman jest znakomita, Liev Schreiber cudowny, Donna Lynne Champlin doskonała. I te widoki, te stroje, te wnętrza. Cud, miód.

"Para idealna" nie jest idealna, nie jest "ambitnym serialem", nie jest "poważnym kryminałem". Jest miłą dla oka głupotką, więc jeśli macie na coś takiego ochotę, będziecie się wspaniale bawić. Reszta niech lepiej ucieka.

Czytaj także: https://natemat.pl/568649,przelomowe-seriale-ktore-na-zawsze-zmienily-telewizje