Jest nowy sondaż partyjny. Główni gracze tracą poparcie – jedna ekipa najwyraźniej
KO wciąż pewnie prowadzi i traci mniej niż PiS – wynika z przeprowadzonego już po powodzi sondażu dla WP. Ale sposób radzenia sobie ze skutkami kataklizmu może mieć duże znaczenie w kolejnych sondażach, a także wyborach.
Na razie liderem wśród polskich partii politycznych jest Koalicja Obywatelska z dość stabilnym poparciem 34,2 proc. potencjalnych wyborców. Od ostatniego sondażu poparcie dla KO spadło o 0,4 punktu procentowego.
Na drugim miejscu jest Prawo i Sprawiedliwość. Partia Kaczyńskiego straciła jednak więcej, niż KO. Jej poparcie zjechało w dół o 1,4 pkt. proc. i trzyma się na poziomie 31 procent.
Na trzecim miejscu jest Trzecia Droga, na którą chciałoby zagłosować 10,5 proc. badanych (wzrost o 0,8 punktu proc.).
Miejsce tuż za podium zajmuje już nie Konfederacja, ale Lewica z poparciem rzędu 8,7 proc. Zanotowała ona wzrost o 0,7 pkt. proc. To znaczący skok. Oczywiście biorąc pod uwagę ogólnie niskie poparcie dla tego ugrupowania. Takie zmiany w przypadku KO czy PiS znaczą po prostu nieco mniej.
Ugrupowanie kierowane przez Sławomira Mentzena spadło na miejsce piąte, popiera je 8,4 proc. badanych (spadek o 0,2 punktu proc.). Trzeba też zauważyć, że wzrósł odsetek niezdecydowanych wyborców – z 5,4 na 7,2 proc.
"Gdyby w najbliższą niedzielę odbywały się wybory na do Sejmu, czy wziąłby (wzięłaby) Pan (Pani) w nich udział?" Twierdząco na to pytanie odpowiedziało 57,3 proc. ankietowanych, co oznacza nieznaczny wzrost w stosunku do poprzedniego badania WP, przeprowadzonego na przełomie sierpnia i września. Wtedy udział w głosowaniu deklarowało 54,1 proc. ankietowanych. Teraz na wybory nie wybrałoby się 37,4 proc. ankietowanych.
WP zwraca uwagę, że badanie zostało przeprowadzone w dniach 20-21 września. Było to kilka dni po rozpoczęciu się powodzi. A więc wpływ kataklizmu i działań polityków nie został w sondażu odzwierciedlony w pełni. Może być znany za kilka tygodni.
Widać jednak, że na razie wysiłki polityków i sympatyków PiS, atakujących rząd Tuska, nie przynoszą zakładanych rezultatów.
"Ujawnić" liczbę ofiar powodzi?
Politycy PiS wpadli na kolejny genialny pomysł uderzenia w rząd. Rozsiewają kłamstwa o tym, że powódź na południu Polski zabiła mnóstwo osób, zaś władze ukrywają informacje o liczbie ofiar. Domagają się też "ujawnienia" tej liczby.
W mediach społecznościowych wrze. Sęk w tym, że władze nigdy nie ukrywały liczby ofiar i znamy ją od kilku dni. Najwyraźniej jest ich za mało, by zadowolić polityków i fanów PiS.
Ujawnienia jawnej liczby ofiar powodzi domaga się od rządu poseł Suwerennej Polski (zaraz ma ją wchłonąć PiS) Marcin Warchoł. "Ile osób zginęło?" – dopytuje jego partyjny kolega Michał Woś. Od podobnych wpisów, domagających się od władz podania liczby ofiar (albo "rzeczywistej" liczby) aż się roi w mediach społecznościowych. Wbrew temu, co twierdzi, informacja ta nie jest tajna, służby potwierdzają ją codziennie. Ostatni raz zrobiły to 23 września, czyli w dzień gdy poseł Warchoł poinformował o złożeniu swojej interpelacji z pytaniem o liczbę ofiar. Tych ciągle jest 7 i ich nie przybywa – to powinno cieszyć.