Co za zwrot akcji w meczu Igi Świątek! Polka wróciła do gry w wielkim stylu

redakcja naTemat
03 listopada 2024, 16:29 • 1 minuta czytania
To było nieprawdopodobne przełamanie w kluczowym momencie. Barbora Krejcikova długo prowadziła w meczu z Igą Świątek, ale Polka w niesamowitym stylu odwróciła losy tej rywalizacji i wygrała 4:6, 7:5, 6:2. Był to jej pierwszy mecz tegorocznego WTA Finals.
Iga Świątek Fot. FAYEZ NURELDINE/AFP/East News

Mecz rozgrywany w Rijadzie był dla Igi Świątek pierwszym starciem na korcie po dwumiesięcznej przerwie. Tak naprawdę pod znakiem zapytania stało, w jakiej formie zobaczymy Polkę w jej pierwszym spotkaniu w ramach WTA Finals.


To były powody osobiste. I mają pozostać osobiste, więc nie będę o tym rozmawiać. Ten czas poświęciłam też na usystematyzowanie tego, jak ma wyglądać mój zespół i na znalezienie nowego trenera. Skoncentrowałam się na tym – odpowiedziała Świątek, kiedy zapytano ją o absencję i nie zamierzała się dalej tłumaczyć.

Ponadto Świątek pożegnała się przecież z pierwszym miejscem w rankingu. To wszystko mogło wpłynąć na jej dyspozycję.

Już na początku mieliśmy smutne obrazki, ale na trybunach, gdzie zasiadła dosłownie garstka kibiców. Barbora Krejcikova i Iga Świątek nie mogły liczyć na jakąś spektakularną atmosferę.

I niestety rywalizacja na korcie zaczęła się fatalnie dla Polki, która popełniła kilka prostych błędów z rzędu. W zasadzie długo nic nie wskazywało na to, że Świątek będzie w stanie jakoś postawić się swojej rywalce. Tym bardziej przy wyniku 4:6, 0:3 wydawało się, że Czeszka nie da już sobie zrobić krzywdy w tym meczu.

Przełamanie Igi Świątek w pierwszym meczu WTA Finals

Aż w końcu... Świątek wygrała cztery gemy z rzędu. Później było jeszcze lepiej, bo kiedy już mało kto liczył na cud, 23-latka wyrównała wynik. W trzecim secie zobaczyliśmy Igę, którą pamiętamy z jej najlepszych chwil na korcie.

Sytuacja kompletnie się odwróciła, bo to Krejcikova zaczęła grać nerwowo, zaliczała proste wpadki i podwójne błędy serwisowe. Mecz zakończył się po 152 minutach. Iga Świątek wygrała 4:6, 7:5, 6:2, chociaż trzeba przyznać, że w niedzielę w Rijadzie zaliczyła podróż z piekła do nieba.

W ten sposób Polka udowodniła, że nie zdążyła "zasiedzieć się" podczas swojej ostatniej dłuższej przerwy od gry. No i zapisała pierwsze zwycięstwo na koncie pod wodzą nowego trenera. Kolejny mecz Świątek już we wtorek 5 listopada. Polka zmierzy się z Coco Gauff.

Czytaj także: https://natemat.pl/575267,sabalenka-pokazala-filmik-ze-swiatek-hit-tiktoka-przed-startem-wta-finals