Tylko do południa policja zatrzymała 36 osób. Skonfiskowała duże ilości pirotechniki

Konrad Bagiński
11 listopada 2024, 13:45 • 1 minuta czytania
W Święto Niepodległości w Warszawie obowiązują nieco zaostrzone, ale klarowne zasady bezpieczeństwa. Nie można mieć przy sobie środków pirotechnicznych i broni, nie można też latać dronami. To dla wielu osób zbyt wiele. Tylko do południa policja zatrzymała 36 osób (głównie za posiadanie narkotyków) i skonfiskowała duże ilości pirotechniki.
Jeszcze przed Marszem Niepodległości policja zatrzymała 36 osób. Większość za narkotyki, reszta ukrywała się (do tej pory) przed wymiarem sprawiedliwości Fot. Wojciech Olkusnik/East News

Rozpoczęcie Marszu Niepodległości w Warszawie planowane jest na godzinę 14:00. Ale już na długo przez jego startem policja ma pełne ręce roboty. Funkcjonariusze przekazali, że zaledwie do południa zatrzymali aż 36 osób.


Z tych 36, większość miała przy sobie narkotyki. Za to zatrzymano aż 30 osób. Pozostałych sześcioro zatrzymanych i tak w końcu trafiłoby za kraty, bo byli poszukiwani. Jedna z osób figurowała w Systemie Informacyjnym Schengen (SIS).

Pirotechnika zakazana

W Warszawie w związku z marszem obowiązują nieco zaostrzone zasady bezpieczeństwa. "Nieco", bo zakaz używania i posiadania broni oraz środków pirotechnicznych nie jest jakąś przesadą. Najwyraźniej wielu potencjalnych uczestników marszu nie zdawało sobie z tego sprawy.

"Policjanci zabezpieczający centrum miasta w miejscach, gdzie organizowane będą dzisiejsze zgromadzenia, do godziny 12 zabezpieczyli między innymi: 129 rac, 292 petardy, 48 flar, 1 wyrzutnię rac. Za posiadanie tych środków pirotechnicznych odpowiadać będą 33 osoby" – poinformowała na portalu X Komenda Stołeczna Policji.

Wśród zabezpieczonych przedmiotów znajdowały się również pałki teleskopowe i kastet. W razie czego przypominamy, że nad trasą tegorocznego Marszu Niepodległości nie wolno też latać dronami.

Prowokatorzy wyłapani?

Organizatorzy Marszu Niepodległości powinni być jednak zadowoleni. W końcu Robert Bąkiewicz, były prezes stowarzyszenia organizującego Marsz Niepodległości ostrzegał, że na imprezie pojawią się prowokatorzy.

"Dochodzi do nas coraz więcej informacji, że reżim Tuska planuje duże prowokacje podczas Marszu Niepodległości" – pisze Bąkiewicz, dodając, że "chcą, żeby Święto Niepodległości wyglądało jak dawniej za ich rządów".

Wygląda na to, że policji udało się przynajmniej część domniemanych prowokatorów wyłapać. W końcu zwykłym pokojowo nastawionym uczestnikom nie są potrzebne narkotyki, pałki i kastety.

Z lektury tweeta Bąkiewicza i odpowiedzi nań wiadomo, człowiek się prowokacji nie ustrzeże. Więc jakby się jakieś zamieszki jednak jakimś dziwnym trafem zdarzyły, to z pewnością ich sprawcami nie będą pokojowo jak zwykle nastawieni uczestnicy marszu.

Sam Bąkiewicz nie daje wytycznych co do tropienia prowokatorów. Ale już jego poplecznicy mają precyzyjne informacje na temat naturalnego habitatu elementu podburzającego. To okolice kamer TVN, TVP i ogólnie rzecz ujmując bezpośrednie sąsiedztwo dziennikarzy.

"Moja rada co roku: chcesz złapać prowokatorów, stań koło kamer TVN, oni wiedzą kto co kiedy jak. Nigdzie indziej nie trzeba Straży MN, tylko koło TVN!!" – pisze jeden z komentatorów Bąkiewiczowego tweeta. W podobnych duchu wypowiada się wielu innych. Niektórzy próbują z tego kpić, pytając, w jaki sposób uczestników marszu prowokował Empik, kiedyś zaś drzewa i kostka brukowa oraz inne elementy miejskiej infrastruktury.

Czytaj także: https://natemat.pl/576320,jak-rozpoznac-prowokatora-na-marszu-niepodleglosci-narodowcy-radza