Świat się zmienia, a ubezpieczenia wraz z nim. Oto jak radzi sobie z tym PZU
Spora w tym zasługa umiejętnego dostosowywania się do zmieniających się potrzeb konsumentów. Z lektury skonsolidowanych wyników Grupy PZU po trzech kwartałach 2024 r. wynika, że w tym okresie jej przychody z ubezpieczeń majątkowych wzrosły o prawie 11 proc. Najmocniej (o 15,2 proc. rok do roku) zwiększyła się sprzedaż ubezpieczeń pozakomunikacyjnych.
Chodzi o ubezpieczenia majątkowe inne niż OC lub AC dla pojazdów. W tej właśnie grupie produktów najszybciej rosły przychody z ubezpieczeń korporacyjnych, czyli dla większych firm. Po 9 miesiącach tego roku wzrosły o niemal o jedną czwartą w porównaniu do tego samego okresu ub.r.
Jak wynika z danych PZU, sprzedaż w segmencie biznesowym napędzały m.in. ubezpieczenia mienia od ognia i innych zdarzeń losowych oraz ubezpieczenia odpowiedzialności cywilnej i usługi assistance.
O 7 proc. rok do roku wzrosły też przychody Grupy z ubezpieczeń na życie. W przypadku ubezpieczeń grupowych (zawieranych głównie przez firmy i inne organizacje dla pracowników) oraz indywidualnie kontynuowanych (czyli przedłużanych przez pracowników już po odejściu z danej firmy, indywidualnie) sprzedaż rosła nieco wolniej, ale to segment, w którym PZU Życie absolutnie dominuje na rynku.
Dlatego każdy wzrost sprzedaży przekłada się na duże kwoty. Z kolei przychody z polis na życie wykupywanych przez indywidualne osoby wzrosły po trzech kwartałach o 17,5 proc. rok do roku.
W sumie cała Grupa PZU po trzech kwartałach zwiększyła przychody z ubezpieczeń do 21,8 miliarda złotych, czyli blisko o 9,5 proc., i wypracowała 3,7 mld zł zysku netto.
Ten rok nie był łatwy
Przypomnijmy, że w tym roku zdarzyło się wiele rzeczy, które mogłyby zachwiać pozycją mniejszych firm ubezpieczeniowych. Wiosną tysiące rolników zanotowało poważne straty w uprawach, latem był czas suszy, jesienią południe i zachód Polski nawiedziła potężna, największa od wielu lat powódź. Z danych PZU wynika, że jednocześnie rosła częstość wypadków i kolizji drogowych, rosły też koszty napraw pojazdów, co razem przełożyło się na pogorszenie rentowności polis komunikacyjnych.
Szczególne pochwały zebrało PZU za działania podczas powodzi. Firma bardzo szybko zareagowała na katastrofę, jeszcze przed jej wystąpieniem wysyłając na południowy zachód Polski "siły szybkiego reagowania" – mobilne biura i mobilnych likwidatorów szkód. Autobusy, busy i inne pojazdy PZU czekały w gotowości na Dolnym Śląsku już 13 września i szybko zjawiały się i rozstawiały wszędzie tam, gdzie woda już opadła.
Poszkodowani mogli ich załogom zgłaszać szkody od ręki na miejscu, korzystając z tzw. szybkiej ścieżki obsługi. To oznaczało minimum formalności i wypłaty zaliczek lub wstępnych odszkodowań nawet w ciągu jednego, dwóch dni. W całą akcję i jej koordynację zaangażowanych było bezpośrednio ponad 700 pracowników ubezpieczyciela.
Do dziś PZU wypłacił poszkodowanym w powodzi swoim klientom prawie 400 mln zł zaliczek i odszkodowań.
– To pieniądze, które realnie trafiły do powodzian, pomagając im podnieść się po tragedii i rozpocząć sprzątanie i odbudowę lub remonty przed zimą – podkreśla Artur Olech, prezes PZU.
Od 12 września do 20 listopada br. PZU przyjął od klientów ponad 48 tys. zgłoszeń szkód powodziowych i wydał decyzje w przypadku już ponad 46 tys. z nich, czyli w 96 proc. spraw. O sprawności i jakości obsługi poszkodowanych może świadczyć to, że w tylko w nieco ponad 1 proc. tych dziesiątek tysięcy spraw klienci złożyli reklamacje.
To oczywiście nie wszystko. W Grupie PZU doskonale zdają sobie sprawę, że liczba i intensywność katastrofalnych zdarzeń pogodowych będzie rosnąć. Firma zapowiada, że będzie nadal inwestować w technologie i rozwiązania, które pozwolą jej jeszcze lepiej i szybciej reagować na tego typu kryzysy.
Niezależnie od wypłat dla poszkodowanych klientów, Grupa PZU uruchomiła też specjalny fundusz pomocowy o wartości 26 mln zł dla wszystkich dotkniętych przez powódź oraz dla służb i samorządów uczestniczących w walce z kataklizmem. Największa część tych środków trafiła m.in. do blisko 400 jednostek Ochotniczych Straży Pożarnych, do Państwowej Straży Pożarnej, Policji oraz samorządów 17 gmin i miast.
Przeznaczone zostały na zakup nowego lub uzupełnienie zużytego w toku akcji powodziowej sprzętu, wyposażenia i różnych materiałów.
Ubezpieczenia filarem biznesu
Grupa PZU podkreśla, że w toku wielu zmian w tym roku udało się jej wzmocnić fundamenty swojego biznesu ubezpieczeniowego. Właśnie dzięki temu mogła sprawnie uporać się z obsługą zwiększonych wypłat odszkodowań i świadczeń po nadzwyczajnych szkodach pogodowych, w tym powodziowych.
W przypadku samej powodzi w południowo-zachodniej Polsce, na koniec września PZU prognozował docelową wartość odszkodowań powodziowych w przypadku ubezpieczonych u niego osób i firm na ok. 500 mln zł brutto.
Ale sam PZU obciąży bezpośrednio tylko część tej kwoty – ok. 275 mln zł brutto. Pozostałe odszkodowania pokryją reasekuratorzy, czyli duże instytucje, w których ubezpieczają się ubezpieczyciele – na przykład na wypadek zwiększonych wypłat po kataklizmach.
– Dzięki bardzo dużej sile kapitałowej oraz dobrym programom reasekuracyjnym potrafimy sprawnie radzić sobie z tak dużymi wyzwaniami, jakimi były szkody w uprawach rolnych wiosną czy wielka powódź we wrześniu. Najważniejsze jest to, że ubezpieczenia spełniły swą rolę i pokazaliśmy Polakom, że PZU jest partnerem godnym zaufania w chwili próby – mówi Artur Olech.
A i firma radzi sobie coraz lepiej, dzięki sprawnemu wychwytywaniu trendów rynkowych. Trzeba też podkreślić, że Grupa PZU szybko rozwija też inne gałęzie swojej działalności: ubezpieczenia zdrowotne i prywatne usługi medyczne, zarządzanie aktywami inwestorów. Dobre wyniki notują także banki wchodzące w skład Grupy, czyli Bank Pekao i Alior Bank.
PZU niedługo ogłosi swoją nową strategię. Ale już dziś wiadomo, że Grupa zamierza się skupić na ograniczeniu administracji, uproszczeniu struktury i poświęceniu jeszcze większej uwagi klientom i rozwijaniu biznesu.