Takiego kataklizmu nie było tam od prawie 100 lat. Cyklon uderzył w wyspę
Zamorskie terytorium Francji znalazło się dokładnie na drodze cyklonu Chido, który już w miniony weekend budził niepokój m.in. na Madagaskarze. Wyspa Majotta ucierpiała jednak najbardziej. Prędkość wiatru przekraczała tam 220 km/h. Żywioł osiągnął czwartą kategorię.
Jak podaje BBC, mieszkańcy Majotty mówią o "apokaliptycznych scenach". W poniedziałek 16 grudnia lokalne władze dopiero zaczęły odkrywać skalę zniszczeń. Pojawiła się informacja o 20 osobach zabitych, ale urzędnicy przekonują, że to początek akcji poszukiwawczej. Ich zdaniem ofiar mogą być nawet tysiące.
Cyklon uderzył w Majottę. "Jak bomba atomowa"
– Wszystko jest uszkodzone. Stacja uzdatniania wody, słupy wysokiego napięcia, jest wiele do zrobienia. Ludzie siedzą w miejscu, nie ruszają się, czekają na pomoc i dostawy jedzenia. Czekają też na przywrócenie prądu, nie ma bieżącej wody – relacjonował jeden z mieszkańców wyspy.
Akcja służb jest bardzo utrudniona, ponieważ cyklon zniszczył drogi, ale też lokalny szpital i szkołę. Trwa walka z czasem, w gruzach legło wiele domów. Agencja Associated Press podała, że z Francji i pobliskiego francuskiego terytorium Reunion wysłano na miejsce setki ratowników, strażaków i policjantów.
Kataklizm najbardziej uderzył w najuboższą część społeczności Majotty, w tym nielegalnych imigrantów przebywających na wyspie. – Sytuacja jest katastrofalna, apokaliptyczna – powiedział Bruno Garcia, właściciel hotelu Caribou w Mamoudzou, stolicy Majotty, w wywiadzie dla BFMT. – Straciliśmy wszystko. Cały hotel jest całkowicie zniszczony. To tak, jakby bomba atomowa spadła na Majottę – dodał.
Majotta, położona około 8 tysięcy kilometrów od Paryża, jest najbiedniejszym francuskim departamentem. Zmaga się z bezrobociem, przemocą i pogłębiającym się kryzysem migracyjnym.