Będzie polski pomnik w Berlinie. Na razie tymczasowy

Jeszcze przed przypadającą w maju 80. rocznicą zakończenia drugiej wojny światowej w Berlinie ma stanąć prowizoryczny pomnik upamiętniający jej polskie ofiary.
Obelisk lub kamień ma pojawić się nieopodal niemieckiego parlamentu - Bundestagu, na terenie byłej Opery Krolla. O sprawie informował jako pierwszy "Tygodnik Powszechny", pisząc o "przełomie".
Decyzja zapadła
Deutsche Welle potwierdziła w kilku źródłach, że rzeczywiście trwają intensywne prace nad postawieniem, jeszcze przed 8 maja, tymczasowego pomnika, przed którym będzie można oddać hołd Polsce i polskim ofiarom niemieckiej agresji i okupacji z lat 1939-1945.
Do tej pory był z tym problem, bo w Berlinie brakowało odpowiedniego ku temu miejsca. We wschodniej części miasta stoi co prawda okazały Pomnik Żołnierza Polskiego i Niemieckiego Antyfaszysty, ale to spadek po czasach NRD z mocnym socjalistycznym wydźwiękiem, dlatego nie nadaje się do funkcji centralnego punktu pamięci o polskich ofiarach wojny.
Stąd też przez lata polskie delegacje w Berlinie zmuszone były do improwizacji, choćby składając kwiaty na grobach polskich lotników na Brytyjskim Cmentarzu Wojennym w dzielnicy Charlottenburg.
Teraz ma się to zmienić, choć owe prowizoryczne rozwiązania zostaną – przynajmniej na razie – zastąpione inną prowizorką. Być może jednak bardziej godną.
"Wyraz zniecierpliwienia"
O budowie w Berlinie pomnika polskich ofiar wojny mówi się od lat. W 2017 roku grupa przyjaznych Polsce niemieckich naukowców, aktywistów i byłych polityków zaapelowała o utworzenie takiego monumentu. Sprawa zaczęła się toczyć i, chyba trochę wbrew intencjom autorów apelu, niczym kula śniegowa zaczęła przybierać coraz potężniejsze kształty.
Po żmudnych dyskusjach uzgodniono, że w Berlinie nie powinien stawać sam pomnik, pod którym od czasu do czasu jakaś delegacja będzie mogła złożyć wieniec, ale że powstanie duża instytucja. A ta będzie uczyć o długiej historii niemiecko-polskiej, umożliwiać spotkania polsko-niemieckie, a także będzie miejscem oddawania hołdu polskim ofiarom – zapewne poprzez zintegrowany z nią pomnik. Kłopot w tym, że to już inwestycja kosztująca grube miliony euro, ale też wymagająca głębokiej refleksji, wyczucia i mądrego, naukowego podejścia. Wszystko to sprawia, że projekt, zwany Domem Niemiecko-Polskim, wciąż pozostaje w sferze koncepcyjnej i nie ma szans, żeby powstał w tej dekadzie.
Właśnie dlatego inicjatorzy apelu z 2017 roku postanowili wziąć sprawy w swoje ręce i zaczęli domagać się utworzenia choćby prowizorycznego pomnika – jako przystanku na drodze do powstania właściwego monumentu i całego Domu Niemiecko-Polskiego. W Berlinie słychać też, że przeciągające się pracę nad Domem coraz bardziej irytowały władze w Warszawie.
Szerokie poparcie
Wygląda na to, że teraz faktycznie doszło do przełomu. Swoje zdecydowane poparcie dla prowizorycznego pomnika przy Bundestagu wyraziły władze Berlina, a także odpowiedzialna za kulturę niemiecka minister Claudia Roth. W oświadczeniu przekazanym DW czytamy, że zachowanie pamięci o skutkach terroru nazistowskich Niemiec w okupowanej Polski jest dla Roth bardzo ważną kwestią polityczną, a jej urząd analizuje, jak może wesprzeć jak najszybsze powstanie tymczasowego pomnika w Berlinie.
W podobnym tonie utrzymana jest wypowiedź sekretarza stanu we władzach Berlina Floriana Hauera, który zapewnia o pełnym wsparciu dla inicjatywy pomnika na terenie byłej Opery Krolla. – Pomnik polskich ofiar niemieckiej tyranii – zwłaszcza w tym historycznym miejscu – ma wyjątkowe znaczenie dla polityki pamięci – przekazał DW.
Teren byłej Opery Krolla to rzeczywiście szczególne miejsce. To właśnie tam 1 września 1939 roku Adolf Hitler wygłosił słynne przemówienie, w którym ogłaszał rozpoczęcie wojny przeciwko Polsce.
Prowizorka, ale jaka?
Odpowiedzialność za realizację tymczasowego pomnika spadła teraz na Niemiecki Instytut Spraw Polskich w Darmstadt, który od lat zaangażowany jest w prace nad Domem Niemiecko-Polskim.
Dyrektor Instytutu prof. Peter Oliver Loew powiedział DW, że trwają konsultacje co do kształtu prowizorycznego pomnika. Ma on być „godny, ale prosty, aby podkreślić jego tymczasowy charakter“. Chodzi o to, aby umożliwić godne upamiętnienie ofiar, jakie Polska poniosła w czasie drugiej wojny światowej, ale nie powinno powstać wrażenie, że prowizoryczny kamień pamięci zastępuje główny projekt. – Jest jedynie krokiem, który ma prowadzić do urzeczywistnienia Domu Niemiecko-Polskiego z jego częścią edukacyjną, miejscem spotkań i pomnikiem. Chcemy, żeby ten projekt w końcu zaczął posuwać się do przodu – powiedział.
Loew przyznaje, że prowizoryczny kamień jest wyrazem pewnego zniecierpliwienia, bo od ośmiu lat nie udało się doprowadzić do widocznej realizacji głównego projektu.
Wielkie odliczanie
Optymizmem może napawać wiadomość, że udało się już częściowo znaleźć finansowe wsparcie dla tymczasowego pomnika. Pieniądze wyłoży berlińska Fundacja Lotto.
Zaangażowani w inicjatywę stają teraz do wyścigu z czasem. Niemcy, a Berlin w szczególności, nie słyną ze zbyt wysokiego tempa realizacji czegokolwiek. Byłoby jednak bardzo niefortunne, gdyby 8 maja, w okrągłą 80. rocznicę zakończenia drugiej wojny światowej, Polacy nadal nie mieli swojego miejsca w niemieckiej stolicy, w którym mogliby złożyć kwiaty. Wojciech Szymański