Prawie połowa ankietowanych w sondażu Instytutu Nauk Społeczno-Ekonomicznych na zlecenie Radia TOK FM opowiedziała się przeciwko karaniu za posiadanie niewielkiej ilości narkotyków. We wtorek miałem okazję rozmawiać na ten temat z politykami. - Prawo i Sprawiedliwość nigdy nie zgodzi się na legalizację marihuany - słyszałem od prawicy. Sęk w tym, że państwo rządzone przez Platformę trzyma krótko swoich obywateli w znacznie błahych sprawach. Mam na myśli miejsca, gdzie można spożywać alkohol.

REKLAMA
Rok temu byłem na wakacjach w Turcji. Zaskoczyłem się, kiedy usłyszałem od przewodnika, że w tym muzułmańskim kraju, można chodzić z butelką piwa po ulicach. Od znajomych słyszałem, że austriaccy policjanci śmieją się, gdy zobaczą ludzi w parku, którzy ekspresowo chowają puszki z piwem. - Pewnie jesteście z Polski. U nas możecie robić to legalnie - śmieją się z naszych rodaków. W Stanach Zjednoczonych można pić piwo po zasłonięciu jego etykiety kartką lub gazetą. Podczas jednej z demonstracji "Solidarności" pod Sejmem ten patent wykorzystał jeden ze związkowców. Piwo zasłonił "Naszym Dziennikiem". Gdyby zauważyła to policja lub straż miejska, to i tak zostałby ukarany. Przepisy są jednoznaczne - pić nie można na ulicach, w parkach i skwerach. Grozi za to 100 zł mandatu. Związkowca nie został z tego tytułu ukarany, ale każdego dnia każe się za to setki osób. Mają mniej szczęścia.
Na pewno nie można pić w miejscu publicznym? Nie do końca, bo przecież w tych miejscach nie brakuje barów z parasolami, czy ogródków piwnych. Tyle, że lokale gastronomiczne oferują te same produkty z marżą. Jest więc drożej, ale może być drożej, bo przecież wpływy z podatków, czy wynajmu trafiają do miasta. Tylko, czy w ten sposób propagujemy trzeźwość, a pozwalając spacerować z piwem na ulicy już nie? Nie przekona mnie ten, kto powie, że Brytyjczykom, czy Austriakom to można, a Polakom nie, bo Polacy to alkoholicy z natury. Żule są, byli i zawsze bedą. W każdym społeczeństwie. Widziałem brytyjskich żuli, francuskich żuli. Niczym się nie różnili od naszych. Czy tym naszym wysyła się mandaty za picie w miejscu publicznym na Dworzec Centralny? Państwo uprawia zamordyzm niczym za komuny, a cierpią zwykli obywatele. Bardzo często studenci, którzy chcą zaoszczędzić i napić się pod chmurką.
Także na ten temat miałem okazję rozmawiać z politykami. Chęć ewentualnej liberalizacji przepisów zgłosiły mi tylko dwie formacje - Sojusz Lewicy Demokratycznej i Ruch Palikota. Dla pozostałych partii obecne prawo jest OK. O ile z przyczyn obyczajowych rozumiem prawicę, to kompletnie nie potrafię zrozumieć Platformy, która chce uchodzić za partię proeuropejską. Widocznie Polacy nie zasługują na to, żeby mieć prawa podobne do innych Europejczyków. Ba, pojawiają się nawet pomysły, żeby zakazać sprzedaży alkoholu na stacjach benzynowych. Mam wrażenie, że tu nie chodzi o szczytny cel, którym niewątpliwie jest walka z alkoholizmem. Raczej chodzi o interes drobnych sklepikarzy.