Reklama.
To mnie oburza, obraża i boli. Mnie warszawiankę, coraz bardziej dumną z miasta na moich oczach podnoszącego wysoko głowę, zmieniającego szare i smętne oblicze na wielobarwny kostium, którego istotą są twórcze spotkania. Mnie jako człowieka, wierzącego w dobro i tolerancję, choć poobijanego głupotą i bezinteresowną agresją. Mnie jako poetkę wreszcie, bo wiem, że nie da się zabić światła w kropli wody.
Ktokolwiek ośmielił się podnieść rękę na tęczę, zostanie ukarany.
A my, zakasajmy rękawy, i zaplećmy od nowa kwiaty w symboliczny łuk: czerwony, pomarańczowy, żółty, zielony, niebieski i fioletowy… Niech otwiera bramy tolerancji.