Włączyłem dzisiaj telewizor i zobaczyłem sędziego uzasadniającego jakiś wyrok. Słuchając go, przez chwilę miałem wrażenie, że mocno się zagapiłem, jakieś parę lat i przeoczyłem proces Mariusza Kamińskiego oraz Zbigniewa Ziobry za mało profesjonalne działania w strasznych czasach IV Rzeczypospolitej i za to właśnie otrzymują jakiś wyrok. A jednak nie…
Okazało się, że chodzi o inny proces - po ponad 4 latach zakończyło się postępowanie wobec warszawskiego kardiochirurga. Wszyscy pamiętamy seans nienawiści i arogancji, jaki liderzy PiS rządzący wtedy CBA i wymiarem sprawiedliwości zaserwowali Polakom na pamiętnej konferencji prasowej, gdzie mówiono między innymi, że ten pan już nigdy więcej nikogo nie pozbawi życia.
Sędzia uzasadniając wyrok skazujący prawie nie mówił nic o skazanym lekarzu, ale o stalinowskich metodach, rodem z lat 40-tych i 50-tych, którymi posługiwał się ówczesny reżim, wprowadzający „nowe standardy uczciwości” na początku XXI wieku. Mówił o nocnych przesłuchaniach, o obrzydliwych prowokacjach, o uwiedzeniu przez funkcjonariusza pielęgniarki, manipulowaniu zarejestrowanym przez kamery materiałem dowodowym i wprowadzaniu w błąd opinii publicznej. Stwierdził, że „materiał CBA z zatrzymania doktora G. był sporządzony przez kiepskiego reżysera”.
Nigdy w życiu, a mam spore doświadczenie nie słyszałem tak dramatycznego oskarżenia przedstawicieli najwyższych władz dotyczącego ich politycznych działań. Wszyscy ci, z polityków o krótkiej pamięci i zajęczym sercu, którzy hamletyzują nad Trybunałem Stanu dla ówczesnych włodarzy IV RP „grupie trzymającej władzę w wymiarze sprawiedliwości” powinni sobie uzasadnienie sędziego Igora Tulei oglądać co wieczór przed snem. Do skutku. A fragment o niestandardowych działaniach CBA oraz małym lub dużym agencie Tomku powinien być obowiązkowo pokazywany wszystkim aspirującym do pracy w służbach specjalnych albo w wymiarze sprawiedliwości.
Mam nadzieję, że moi koledzy z Platformy Obywatelskiej, również ci, którzy zajmują się wymiarem sprawiedliwości zrozumieją jakim zagrożeniem dla demokracji były działania wymierzone w doktora G., Beatę Sawicką oraz byłego prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego.