Sąd Apelacyjny prawomocnie uniewinnił posłankę Sawicką i burmistrza Wądołowskiego. To wyjątkowo ważny dzień dla wymiaru sprawiedliwości. Sąd stwierdził, że jeżeli organy państwa łamią prawo podczas prowadzenia postępowania, to nawet jeżeli wypełnione są znamiona przestępstwa - akcja jest nielegalna, a oskarżonych trzeba uniewinnić.
- CBA nie ma prawa inwigilować dowolnie wybranej osoby jeżeli nie ma podejrzeń, ani nawet domysłu, że popełni ona przestępstwo w przyszłości. Konstytucyjna zasada demokratycznego państwa prawnego zakazuje inwigilowania obywateli, aby zdobywać przeciwko nim dowody przestępstwa.
Ten wyrok przybliża nas do standardów amerykańskich, gdzie żadna służba nie pozwoliłaby sobie na bezpodstawną, bezprawną prowokację przeciwko obywatelowi, a zwłaszcza wybranemu przez społeczeństwo parlamentarzyście. Jest to policzek dla prokuratury, która nie potrafiła zrozumieć, że nie powinna prowadzić śledztwa, ani formułować aktu oskarżenia jeżeli dysponuje nielegalnie zebranym materiałem dowodowym. Jeszcze gorzej dla prowadzącego tę sprawę Prokuratora Maćkowiaka wyglądają jego wnioski o areszt dla Sawickiej. Wyrok ten jest kolejnym po uzasadnieniu sędziego Tulei w sprawie doktora Mirosława G. sygnałem, że funkcjonariusze IV RP po prostu łamali prawo i budowali nam sowiecki system, w którym Rząd wyposażony w aparat ucisku w postaci służb, bezrefleksyjnej i zupełnie podporządkowanej prokuratury mogą każdego zgnoić. Krótko mówiąc sterowali wymiar sprawiedliwości w stronę modelu Ukrainy, gdzie ludzi niewygodnych, inaczej myślących, przeciwników politycznych można załatwić, tak jak Julię Tymoszenko. Szczęśliwie dla demokracji mamy w Polsce silną i niezależną władzę sądowniczą i niepękających przed szykanami adwokatów. To wyjątkowo ważny dzień i triumf państwa prawa nad ubeckimi metodami. Jestem wyjątkowo ciekaw, czy wreszcie parlamentarzyści zrozumieją, że Trybunał Stanu nie jest zemstą tylko wyrazem przyzwoitości wobec ludzi poniewieranych w majestacie prawa.