SYGNALISTA – to nowe słowo, którego znaczenie radzę szybko poznać. Instytucja sygnalisty, czyli osoby która informuje o nadużyciach i korupcji w swoim miejscu pracy ma zastąpić znanych nam z przeszłości : kapusiów, donosicieli, ubeków, TW itd. Groźne. Niebezpieczne. Strach się bać.
SYGNALISTA – to nowe słowo, którego znaczenie radzę szybko poznać. Jego sens na specjalnej konferencji prasowej przedstawił koordynator służb specjalnych IV RP Mariusz Kamiński. Wprowadzamy instytucje sygnalisty, czyli osoby która informuje o nadużyciach i korupcji w swoim miejscu pracy – powiedział minister, a w ludziach natychmiast ożyły wspomnienia o ubekach, donosicielach, tajniakach, ormowcach, szpiclach. Teraz, w nowej ustawie o jawności życia publicznego, wszystkie te słowa zastępuje się jednym: SYGNALISTA.
Minister zapewnił, że nie jest to jego pomysł. Ponoć ustanowienia takiego informatora i nadanie mu określonego statusu domagały się organizacje antykorupcyjne. Sporządzono więc i definicję takiego SYGNALISTY: Będzie to …osoba zgłaszająca wiarygodne informacje o podejrzeniu popełnienia przestępstwa korupcyjnego dotyczące urzędu lub przedsiębiorstwa, w którym lub dla którego, świadczy pracę. Osoba, której prokurator przyzna taki status, uzyska od państwa ochronę i pomoc prawną polegającą m.in. na ochronie zawodowej oraz prawnej.
Można sobie wyobrazić dowolnego urzędnika lub urzędniczkę starostwa lub gminy, nauczycielkę czy księgową w szkole, dozorcę nocnego w firmie, który już tylko z powodów osobistych lub szeptów i plotek postanowi stworzyć obraz podejrzanego o korupcję szefa. Uzyska on od ludzi Mariusza Kamińskiego status SYGNALISTY i zacznie za nasze, publiczne pieniądze obserwacje i gromadzenie dowodów lub nawet, co gorsze, tworzenie dowodów.
Zapewnienia ministra, że będą to musiały być potwierdzone i rzetelne informacje, a każdy nieprawdziwy donos karany, można wrzucić między bajki. Człowiek jest omylny więc i SYGNALISTA może w swej ocenie się pomylić i nieświadomie, ale zgodnie z interesem społecznym lub swojej partii, niewinną osobę zadenuncjować.
Żyłem wśród takich SYGNALISTÓW w czasie studiów. Ich nazwiska poznaliśmy podczas strajków studenckich w 1968 i 1970 roku. Czułem ich ciągłą obecność kiedy pracowałem W TVP w Warszawie. Obserwowali mnie i sporządzali raporty o mojej aktywności w pierwszych latach emigracji w Szwecji. Wreszcie, wiedzieliśmy, że są obok nas i zaglądają do naszych mieszkań, kiedy pracowałem w Monachium. Niestety, także przyglądali się temu co robię w pierwszych latach po osiedleniu się już w wolnej Polsce.
Nadszedł jednak moment, kiedy się to skończyło. Nigdy nie przypuszczałem, że znowu powróci. Strach się bać. Znowu otoczą nas donosiciele, płatni agenci! Nie. SYGNALIŚCI!