Jestem strasznie zacofana, jeśli chodzi o muzykę. Właśnie nadszedł czas, żebym zapoznała się z trendami.
REKLAMA
Przez ostatnich kilka miesięcy słucham Will.I.am’a z Miley Cyrus i wystarczało to mi do dziś. Ale mam dziś taki dzień, że nic mnie nie ruszy. Jestem odporna na wszystko i wiem, że nie dostanę głębokiego smutku. Za to nie mogę wytrzymać ze śmiechu.
Zaczęłam od Beyonce. Nawet jak się nie znam, to Youtube mi podsunie hity na czasie.
Zaczęłam od Beyonce. Nawet jak się nie znam, to Youtube mi podsunie hity na czasie.
Wyrozbierana wokalistka ze swoim mężem. Czy ja mam słuchać muzyki? W ogóle mogę? Bo to chyba dla facetów. Szkoda, że Jay Z się nie wije bez gaci. Wszyscy byliby zadowoleni. Ale przecież Jay Z jest poważnym człowiekiem. Producentem. Straciłby wiarygodność. Niech ona się rozbiera.
Media donoszą, że firma Beyonce z dwuosobowym zarządem się rozstaje. Czyżby decyzja zapadła już dawno temu, dlatego Jay’a nie rusza sprzedawanie swojej małżonki? Być może. Ale to o klipie. A co do piosenki – bardzo fajna! Żre przede wszystkim bas. No i fajne induizmy na początku. I super efekt wkręcanej taśmy na końcu. Dobrze to wszystko brzmi. Mogę się tylko uczyć. I jarać.
Media donoszą, że firma Beyonce z dwuosobowym zarządem się rozstaje. Czyżby decyzja zapadła już dawno temu, dlatego Jay’a nie rusza sprzedawanie swojej małżonki? Być może. Ale to o klipie. A co do piosenki – bardzo fajna! Żre przede wszystkim bas. No i fajne induizmy na początku. I super efekt wkręcanej taśmy na końcu. Dobrze to wszystko brzmi. Mogę się tylko uczyć. I jarać.
Buahahahahaha. Dzisiejsze czasy są okropne. Trzeba się ciąć, wymiotować, zjadać patyczki do uszu. Najważniejszy jest wygląd, nie liczą się ambicje. Jestem wzruszona! Już sięgam po chusteczkę! Jak dobrze, że Beyonce, ambasadorka niegodzących się na manipulacje odbiorców współczesnych mediów, walczy o zdrowy rozsądek, prawdziwy odbiór rzeczywistości, dbałość o wartości.
Wróć.
Czy tylko ja mam wrażenie, że Beyonce nie jest raczej naturalną, proekologiczną, chodzącą po górach bieszczadzką anielicą?
Mięśnie, włosy, gładka skóra i wszystko na tip-top to efekt godzin spędzonych w czytelniach największych bibliotek w USA.
Piosenka bardzo fajna. Nie taka ciekawa jak poprzednia, ale w teledysku więcej ciekawych rzeczy. Takich współczesnych problemów. Pamiętajcie! Serce! No i płyty Beyonce. Nie martwcie się tym, że nie wyglądacie tak jak ona. Geny. A naprawdę liczy się wnętrze.
Niby amatorsko skręcony klip. Zaczyna się „wirtuozerskim” fortepianem. Cośtam, cośtam. Ziew, ziew, ziew. Dzieci, miłość, szczęście. O kurczę! Bardzo fajne „bębny”, czyli warstwa perkusyjna. Czad! Warto sobie posłuchać, jak fajnie się zmienia.
Tu przez chwilę się zatrzymam. Zauważyłam, że chwalę piosenki za muzykę. I widocznie jest to kwestia samej Beyonce, która nie pozwala mi uwierzyć, że jest wokalistką. Każdy wie, że ona świetnie śpiewa, ale dla mnie osobiście subiektywnie goła baba traci wiarygodność. Szkoda, że piosenki sprzedaje się gołą babą. Nawiasem mówiąc, wczoraj przeskakiwałam po kanałach i zatrzymałam się na Eska TV. Puścili nową Katy Perry „magic cośtam”. Dość przyjemna piosenka, ale do zrobienia w trzy godziny na moje ucho. Oczywiście przez osobę znającą się na rzeczy. Za to nie można tego powiedzieć o teledysku. Widać, że jest to bardzo drogi obraz i na pewno czasochłonny. Zestawiłam sobie czas potrzebny na zrealizowanie piosenki i obrazu, i widzę dwa słupki. Pierwszy nisko, drugi wysoko. Teraz już nawet nie sprzedaje się muzyki teledyskiem. Teraz sprzedaje się klip, klipem gwiazdę i koncert. Koncert gołą babą. Piosenka jest na daaalszym planie.
Wracając do piosenek.
Wracając do piosenek.
Seriously? Straszna nuda. Jestem zawiedziona, jest mi przykro, fuj! I, nie gniewaj się Pharrell, ale przeszło mi przez myśl, że nie umiesz śpiewać i tu już to wyszło. Ale nuda. Mam wrażenie, że dziewczyny w teledysku i szybki montaż miały odciągnąć uwagę od tej klapy.
hahahahahahaha, błagam nie!!! Jaka tania bajerka. Pamiętam, płakałam kiedyś jako dziecko, słuchając Michaela Jacksona, ale on mi kazał kochać go nie wprost. Istny żart.
Na tym zakończę mój szyderczy śmiech. Uważam, że nie był to stracony czas i fajnie było posłuchać tłustych bitów w piosenkach Beyonce, choć na dłuższą metę uważam, że nie dałabym rady.
