Reklama.
Trzymałam się grafiku, on malował. Szło mu nadzwyczaj świetnie. To właśnie wtedy powstał styl zwany kubizmem.
Był wyjątkowo nieinwazyjny. Niezłe było też to, że potrafił gotować. Ustanowił tak zwaną "godzinkę z ciachem", w której chodziło o to, że codziennie musieliśmy wygospodarować sześćdziesiąt minut i spędzić je wspólnie przy przyrządzonym przez niego wypieku.
Dokonywaliśmy wtedy prezentacji postępów. Wyglądało to tak. Siadamy przy stole, odkrawamy kawałek ciacha, do buzi siuuup, wstaje jedno.
- Dziś dokończyłem swój obraz i nazwałem go "Życie". Zacząłem również malować obraz, ale tym razem pomarańczowy, bo niebieski podobno przestaje być modny. Maluję "Panny z Awinionu". Myślę, że to będzie strzał w dziesiątkę, tytuł jest chwytliwy, a i kolor rzuca się w oczy.
- Okej. Bardzo fajnie. Ja natomiast napisałam dziś kolejną symfonię, "Symfonię Fa Solową". Spróbowałam również nauczyć się na pamięć kilku solówek Davisa i powiem ci, że nauczyłam się, ha!
logo

- No to świetnie! Brawo. Jestem z ciebie dumien.
- Ja z ciebie też. Widziałam te twoje obrazy i nie powiem, złe nie są. Żartowałam.
- Bardzo śmieszne.
- Time's up. Idę ćwiczyć. Heja. Dzięki. Dobre ciasto.
Tak nam mijały dni. Pablo sprzątał i gotował w zamian za gościnę.
Po miesiącu po prostu wyszedł. Zrobił ostatnie ciasto - sernik, i wyszedł. Zostawił namalowany na ścianie obraz, który zmazała ekipa remontowo-budowlana, kiedy odświeżałam dom. Frajerzy.
Rozdział siódmy
Margaret Thatcher
Margaret Thatcher, premierka Wielkiej Brytanii, wielka polityczka.
Pojawiła się jakoś zaraz po Pablu i tylko na chwilę. Musiała odetchnąć przed kolejną walką zbrojną, poukładać sobie w głowie, czy chce dalej rządzić, czy może już basta, czas zająć się domem.
Zachowywała się tak, jakby jej nie było. Cicha, opanowana, nienarzucająca się.
Szybko przyszła, szybko poszła.