Pani prokurator Agnieszka Granatyr w Wielkiej Brytanii musiałaby podać się do dymisji- gdyby tam uznała, jako głos prawa, że określenie "żydowskie kurwy" nie jest rasistowską obelgą. I nie chodzi tu o opluwaną w Polsce polityczną poprawność, czyli tak naprawdę wyuczoną (a potem już naturalną, w drugim pokoleniu od przyswojenia) empatię i szacunek wobec innych. Chodzi o prawo. Prawo ma chronić ludzi przed osobami takimi, jak pani Granatyr.
"Polska świnia", "żydowska kurwa", "węgierski patałach", "romski bękart" - te określenia (dobór przypadkowy) uznawane są w Wielkiej Brytanii za rasistowskie.
Rasizm jest piętnowany społecznie i karany. Pracuję jako osoba, która pomaga egzekwować prawo antyrasistowskie w Irlandii Północnej, części Zjednoczonego Królestwa.
Moją rolą jest wspieranie ofiar rasizmu i skrupulatne pilnowanie, by to, co im się przydarzyło, zostało dokładnie opisane organom ścigania, następnie zaklasyfikowane jako tzw. hate crime, czyli przestępstwo z nienawiści. Bo jeśli śledztwo wykaże, że do przestępstwa doszło, dzięki adnotacji "hate crime" w raporcie policyjnym, incydent z urzędu traktowany jest dużo poważniej niż "zwykłe" przestępstwo.
Dlaczego?
Bo badania wykazują (badania, nota bene, przeprowadzone przez doktora Paula Iganskiego z Lancaster University, Brytyjczyka polskiego pochodzenia), że atak na kogoś z powodu jego przekonań, rasy, religii, orientacji seksualnej, poglądów politycznych skutkuje traumą nie tylko u tej jednej osoby.
Okazuje się, że atak taki dotyka całą grupę, jaką ta osoba, nolens volens, reprezentuje. Jesli wiec zaatakowany jest gej, dlatego, że jest gejem, cierpi nie tylko on- zaczynają bać się inni geje. Jesli Polak zostanie zwyzywany w angielskim/ szkockim/północnoirlandzkim/walijskim pubie od "głupich Polaczków", jest to wiadomość dla jego rodaków przebywających nieopodal, że nie są mile widziani, że mają się bać.
Gdy prokuratura stwierdzi, że określenie "żydowska kurwa" nie jest potwornym, skrajnym przykładem rasitowskiej obelgi, wysyła tym samym w świat wiadomość, że Żydzi czy osoby mianiakalnie o żydowstwo podejrzewane mogą być atakowane, wyzywane i poniewierane, bo prawo nie ma tu nic do zrobienia.
Ale brytyjski prokurator oczywiście tego nie zrobi.
Zjedliby go wszyscy, na śniadanie- i słusznie.
Zastanawiam się od pewnego czasu, czytając niektóre polskie fora (głównie komentarze), skad wciąż w Polakach tyle nienawiści do innych. Nie chcę wysuwac tezy, że jesteśmy narodem chorym z nienawiści, chociaż przykład pani prokurator daje wiele do myślenia -pokazuje, że nienawiść w Polsce akceptuje się na poziomie instytucjonalnym.
Jakąś tam pewnie rolę odgrywa fakt, że większość forów nie jest porządnie moderowanych- to znaczy, są jakieś rubryczki i odnośniki, gdzie można zgłaszać nadużycia, rasizm, nawoływanie do nienawiści, itp, ale z doświadczenia wiem, że nie zawsze moderator uwzględnia apele internautów, a także, przede wszystkim, sam nie jest zainteresowany ingerowaniem.
Obrażanie innych, wulgarność i chamstwo wobec nich nazywamy "wolnością słowa", pewnie dlatego, że stosunkowo niedawno wolność słowa zyskaliśmy. Nie rozumiemy (jeszcze), że wolnosć słowa nie oznacza wolności do nieszanowania i obrażania innych.
Zachłysnęliśmy się nią, zrobiliśmy się bardzo odważni, bo przez tyle lat siedzieliśmy cicho, obgryzajac paznokcie ze strachu - a ci, którzy tych czasów nie pamiętają, przejęli te przekonania od rodziców, tę fałszywą odwagę, tę butę kogoś, kto wrzeszczy, bo wie, że nikt go nie ukarze, nikt mu nic nie zrobi.
A może nawet dostanie oklaski od jemu podobnych. Też zachłyśniętych.
Uświadomienie sobie bzdurności takiego myślenia pojawi się za dwa pokolenia.
Brak moderacji na forach skutkuje tym, że przy lekturze niewinnych wiadomości czytelnikowi siwieje głowa od jadu - nietamowanego strumienia ścieków słownych, w którym główną rolę odgrywa rasizm i homofobia.Te dwa zjawiska wydają się być społecznie akceptowane w Polsce na pewnym poziomie dyskursu- inaczej moderatorzy nie baliby się ingerować.
Poza milczeniem moderatorów (rzecz nie do pomyślenia w głównych mediach np. Wielkiej Brytanii), czyli poza winą samych polskich mediów, które się boją piętnować i uciszać gardłującą tłuszczę, kolejnym winowajcą jest to, że ktoś kiedyś nieumiejętnie zaserwował zachodni termin "polityczna poprawność" w niezręcznym kontekście rzekomego krępowania wolności i rzucił ludowi na pożarcie.
.
Lud, świeżo uzyskawszy wolność, uznał, że znowu mu się nakłada kaganiec, a chodzi TYLKO i AŻ o to, by nie bluzgać i nie obrażąć. Oczywiście, że polityczną poprawność można posunąć do absurdu, jak wszystko, ale sama jej zasada jest bardzo cenna - nazwijmy ją takim społecznym savoir vivrem. Tak, jak nie należy bekać przy stole w naszym kręgu cywilizacyjnym, tak nie należy powiedzięc o Stefanie, że jest "ciotą" czy "pedałem", ponieważ to bardzo przykre - i dla samego określanego, jak i dla tych, którzy takich określeń nie akceptują, choć nie przynależą do świata innej orientacji seksualnej.
Na licznych szkoleniach, w jakich brałam udział i jako trener i jako słuchacz, odkryłam też inną zasadę, jaka naprawdę obowiązuje w Wielkiej Brytanii (albo ściślej- do której się aspiruje, bo kretyni są wszędzie), którą bardzo szanuję i wiem, że są ludzie i w Polsce, którzy się do niej stosują, moi zakrzyczeni rodacy- zasadę "nie czyń drugiemu tego, co tobie niemiłe". Wyzywanie kogokolwiek rani wyzywanego. Wyzywanie kogoś, bo ten ktoś jest inny, rani i tę osobę i, jak wspomniałam, grupę, do której przynależy. Jakim prawem wyzywający uważają, że mogą czuć się lepsi od owych innych- i indywidualnie i jako grupa? Prawem Boga? Nie mieszajmy go nawet w to, bo chrześcijański Bóg, jeśli istnieje, to Bóg odtrąconych. Prawem silniejszego, głośniejszego? Nie jest to nobliwa motywacja. Prawem moralnym? moralnym jest niszczenie innych, bo są inni?
Ale wróćmy do prokurator, do polskiej prawniczki, która: a) skończyła studia, najwyraźniej mylnie uważane za elitarne, b) musiała dostać się na trudną aplikację prokuratorską, c) musiała dostać nominację, by pełnić swój zawód (jeśli się nie mylę). Osoba ta podjęła w imieniu prawa polskiego decyzję, że rasistowski okrzyk nie jest przestępstwem. Umorzyła postępowanie, umyła ręce, pokazała drogę, przyniosła kaganek oświaty. Pokazała, że nie szanuje ani prawa, ani samej siebie, ani- co gorsza- ofiar.
Pocieszam się, że oburzenie tą sprawą wśród rodaków mieszkajacych w Polsce jest wielkie i że nie ujdzie to płazem pani w todze. Że są granice, które właśnie zostały przekroczone i że dojdzie do rewolucji pojęciowej- i prawnej.
Czekam na to z wytęsknieniem. Nie chcę widzieć zdziwionych oczu moich rodaków, kiedy im mówię, by nie mówili na Pakistańczyków "ciapaki", a na Arabów "brudasy".
Bo z negatywnymi postawami wobec Polaków walczę na obczyznie w ramach mojego zawodu, ale czasem myślę, że gdyby ci, którzy obrażają moich rodaków, wiedzieli, że polska prokurator zaakceptowała określenie "żydowska kurwa" jako nic nie znaczące faux pas - może przystąpiliby do obrażania polskich emigrantów z jeszcze większym zapałem, bo mieliby przecież świetny argument. Że można. W kraju nad Wisłą.