Dowiadując się o kolejnych sukcesach niemieckiej gospodarki możemy ulec wrażeniu, że za naszą zachodnią granicą rozciąga się kraina mlekiem i miodem płynąca. Fakty przeczą takiemu wyobrażeniu. Co szósty mieszkaniec Niemiec klepie biedę i nie jest to wyjątek na tle innych krajów Europy zachodniej.
REKLAMA
Eurostat opublikował badania dotyczące biedy w Europie w 2009 r. Ich wyniki trudno przedstawiać jako spektakularne, ale od razu rzucają się w oczy pewne zależności, które nie przystają do stereotypów bogatego zachodu i biednego wschodu.
Według unijnych norm za biedne uznaje się osoby, których przeciętny dochód nie przekracza 60% średniego wynagrodzenia w danym kraju. W całej Unii jest 16,4% osób w takiej sytuacji. Wśród krajów, w których zanotowano wskaźnik przekraczający 20% znajdują się Rumunia, Bułgaria, czy dotknięte kryzysem Grecja i Hiszpania. Wyniki około 15% zanotowano w przypadku Belgii, Niemiec, Estonii, Irlandii, Luksemburga czy Malty. 17,6% w Polsce jest niewiele gorszym rezultatem od Wielkiej Brytanii, w której bieda dotyka 17,1% społeczeństwa.
Niskie wskaźniki ubóstwa zanotowano w rozwiniętych krajach takich jak Holandia, Szwecja czy Austria. Jednak palmę pierwszeństwa w Europie pod względem najmniejszego odsetka ubogich zajmują nasi południowi sąsiedzi – Czesi. Tylko 9% z nich cierpi z powodu biedy. Niskie wyniki notuje się i w innych krajach Europy Środkowo-Wschodniej jak np. na Węgrzech, w Słowenii czy na Słowacji.
----------
Przyjrzyjmy się bliżej naszym zachodnim sąsiadom – Niemcom. Bieda dotyka tam 15,6% mieszkańców, czyli ok. 13 milionów osób. Miesięczny dochód każdej z nich, włączając wszystkie zasiłki, nie przekracza 940 euro miesięcznie, rocznie - 11278 euro.
15,6% to wynik poniżej unijnej średniej, ale mimo wszystko skłania do refleksji. Republika Federalna nawet w konstytucji nazywa się państwem socjalnym, zjawisko biedy nie jest jednak obce jej mieszkańcom. Według ostatniego wydania „Atlasu biedy w Niemczech” wschodnie landy nie są już najbardziej ubogim regionem. Niechlubną palmę pierwszeństwa przejęło Zagłębie Ruhry.
W Zagłębiu mieszka grubo ponad 5 milionów osób. Ulrich Schneider, szef Parytatywnego Związku Socjalnego, jednej z najbardziej znaczących organizacji socjalnych w Niemczech, porównywał napięcia społeczne w rejonie Zagłębia Ruhry do tych znanych z Londynu czy Paryża. Wiele gmin jest tak zadłużonych, że nie jest w stanie poradzić sobie z zaspokojeniem bieżących potrzeb socjalnych.
Niepokoje wielu Niemców związane są też z możliwością utraty pracy. Problemem wielu naszych sąsiadów zza zachodniej granicy są umowy śmieciowe. Piotr Buras pisze o „kryzysie społeczeństwa awansu” jako symptomie wielkiej zmiany zachodzącej w niemieckim społeczeństwie. Jeszcze dziesięć lat temu wysiłek i wytrwałość prowadziły do lepszych posad i lepszych zarobków. Dzisiaj wielu Niemców walczy o utrzymanie statusu społecznego swoich rodziców.
Znakomite wyniki gospodarki niemieckiej w ostatnich latach nie mają bezpośredniego przełożenia na jakość życia obywateli. Wielu Niemców żyje pod presją walki o utrzymanie rodziny. Wyniki badań dotyczących biedy są tylko jednym ze wskaźników procesów zachodzących w niemieckim społeczeństwie. Jednak z ludzkiego punktu widzenia jest to bardzo ważny wskaźnik. Bieda, każdego nią dotkniętego, po prostu bardzo boli.
