Belize to malutki kraj karaibski złożony z 400 tysięcy osób. Każdy każdego zna, 90% swojego wolnego czasu Belizyjczycy przybywają na zewnątrz, nie maja oni przyzwyczajenia, aby siedzieć w domu. Jak już, to siedzą przed domem i nierzadko delektują się lokalnymi piwami, ewentualnie rumem.
Można by rzec że panują tu warunki zdecydowanie nie sprzyjające kwarantannie.
Na początku dodam, że przebywam w Belize, ponieważ przyjechałem tu w konkretnym celu, stworzenia Polskiej Wioski na Belzie połączonej z przestrzenią wypoczynkową, oraz studiem muzycznym.
Do tej pory w Polsce, z racji swojego wyuczonego zawodu - aktorstwa - starałem pojawiać się możliwie często kontynuując udział w produkcjach telewizyjnych i teatralnych, natomiast odkąd granice są zamknięte jestem na Belzie na czas pandemii i próbuje wtopić się w kwarantannowy tłum Belizyjczyków. Jako aktor zawsze lubiłem obserwować ludzi, teraz będąc zamknięty w Belize obserwuję jak radzą sobie w tym czasie karaibscy znajomi.
Wiele się nauczyłem i polecam Tobie też wziąć lekcję od Belizyjczykow dla których „Go slow” to motto i choć mogło by się nie wydawać, jest to głęboka filozofia i droga życiowa.
Belize to bardzo młody kraj, który wciąż jest na etapie budowania swojej gospodarki. Dziadkowie i niekiedy nawet rodzice młodego pokolenia byli lub są niepiśmienni, kraj składa się z różnorodnej ludności, Latynosi, Garifuna, Creole (potomkowie afrykańskich niewolników) do tego Majowie, Hindusi, Amerykanie, i wielu Chińczyków, którzy przejęli 90% handlu spożywczego (wszystko składa się na 400 tys prze przyjaźnie do siebie nastawionych mieszkańców).
Paradoksalnie to właśnie sklepy chińskie (prawdopodobnie z racji stosowania się sprzedawców do zaleceń belizyjskich i chińskich) dzięki swoim kontrolom bezpieczeństwa poprzez badanie temperatury klientów przed wejściem, wymóg wejścia do sklepu w masce, lub obsluga jedynie przez żelazną kurtynę chyba najbardziej dają we znaki, że walka z wirusem trwa.
W Belize do tej pory potwierdzone zostały tylko 2 przypadki COVID-19.
Belize był jednym z ostatnich krajów na świecie, w których wykryto osoby zarażone, także przez cały czas do momentu wykrycia zarażenia wszyscy żyli jak zawsze. Osobą zarażoną jak się okazało była Amerykanka, która właśnie przyleciała z USA. Dodam tez ze kobieta zarażona wirusem znajdowała się na jednej z wysepek, którą to po wykryciu wirusa od razu odizolowano od reszty części kraju, kolejny i ostatni znany przypadek tez miał miejsce na tej samej wyspie. Po tym wydarzeniu granice, szkoły i cześć restauracji zostały zamknięte. Także aktualna sytuacja jest możliwie bezpieczna i opanowana.
Media oczywiście codziennie, podobnie tak jak w innych częściach świata, szturmują nas niusami o roli Państwa jako bacznego strażnika zabezpieczajacego nas przed koronawirusem na wszelkie możliwe sposoby, także utrata pracy przez wielu belizyjczykow sprawiają że temat jest jak najbardziej aktualny wśród społeczeństwa.
Co prawda kraj już zaczął refundować zapomogi dla wszystkich osób, którzy stracili pracę ale jak można sie domyślić o kornawirusie i tak mówi się wszędzie gdyż temat jest aktualny.
Jak wygląda życie w czasie Pandemii?
Szkoły, hotele bary i restauracje nie działają lub działają na wynos (choć tez nie wszystkie), ale poza tym życie wygląda bardzo podobnie.
Po pierwsze nie czuć tak bardzo, że kraj zwolnił, gdyż zawsze tutejsza ludność kierowała się mottem „go slow”. Nawet do tej pory restauracje czy bary prowadzone przez Belizyjczykow często raz były otwarte, a raz zamknięte, zależnie od ochoty właściciela. Bez pędu za pieniędzmi, bez stresu, życie toczyło się swoim tempem i to o wiele się nie zmieniło.
Poodwoływano duże eventy, kilka knajp czy restauracji wstrzymało swoje działanie, ludzie po prostu piją piwko nad wodą, a nie w knajpie nad wodą, rodziny i znajomi raczej dalej się spotykają, każdy natomiast jest wyposażony w maseczkę i żel dezynfekujący, witamy się nie żółwikiem, a łokciem albo low - 5 czyli „piątką” zbitą butami.
How are you?
Na moje pytanie - jak u was? - nierzadko zdawane tym, którzy właśnie stracili prace, w odpowiedzi zazwyczaj słyszę, że „jesteśmy błogosławieni” (we are blessed).
-Tak, jesteśmy błogosławieni, ponieważ mamy kolejny dzień, odpowiadają
- ponieważ mamy piękną naturę, Bóg jest z nami, mamy swoje rodziny...
Nawet dzisiejsze słowa Premiera Belize w oficjalnej konferencji prasowej ws. COVID-19 zabrzmiały „Belize jest dzieckiem fortuny”.Dialog z Belizyjczykami o aktualnej sytuacji to nierzadko rozmowa wręcz ocierająca się o filozofię i duchowość.
Na moje pytanie co Barry - mój znajomy Garifuna - myśli o tej sytuacji - odpowiedział, żebym spojrzał na drzewo, po czym dodał, że ono dba o to abyśmy oddychali świeżym powietrzem i tego nie powinniśmy zepsuć i cieszyć się ze je (powietrze) mamy.
Inna osoba - sprzedawca warzyw, który pracował w miejscu turystycznym, na moje pytanie jak sobie poradzi, gdyż turyzm nagle stanął w tym miejscu, stwierdził, że i tak będzie najszczęśliwszym człowiekiem ponieważ dziś dane mu było się obudzić i to jest dla niego ważne, i dopóki będzie żył, będzie najszczęśliwszym człowiekiem, bo nikt z nas nie wie kiedy nadejdzie jego ostatni dzień, niezależnie od jego biznesiku.
To my ludzie Europy wiążemy tak bardzo szczęście z naszą praca czy zarobkami. Tutaj to wszystko wygląda inaczej, wartości są na innym miejscu i być może dlatego ta sytuacja aż tak nie przeraża.Piękne warunki jakimi Belize obdarzyła natura pozwalają spędzić kwarantannę jak w najlepszych spa, wystarczy zrobić sobie drinka i wyjść na plażę, czy basen, wziąć łódkę, lub po prostu usiąść z najbliższym gronem przed domem.
Owoce będą rosły nadal, ryby pływają w morzu, spać można na zewnątrz, nawet zioła każdej maści rosną tu bez szczególnej opieki. Belizyczycy być może podskórnie wiedza, że gdzieś na końcu jakiegokolwiek kryzysu będą bezpieczni, bo matka natura nadzwyczaj nimi się opiekuje.
To wszystko tworzy ten czas naprawdę prostym i przyjemnym pomimo tego jaki stan panuje oficjalnie wewnątrz kraju i na świecie.
Obcokrajowcy, którzy przenieśli się tu na stałe, ceniący sobie ekologiczne jedzenie i niezanieczyszczoną naturę w Belzie często śmieją się, że nigdy nad Belzie nie widzieli samolotów, które zostawiają po sobie smugi na niebie pół żartem pół serio doszukując się tym związku z małą ilością zachorowań w Belize.