Reklama.
Artykuł został opatrzony następującą zapowiedzią:
Była minister cyfryzacji, dawna żelazna dama telekomunikacji w UKE, w stworzonym przez siebie startupie MC2 Innovations wchodzi na rynek z platformą Carrotspot. Tym nowym narzędziem dla firm Anna Streżyńska chce motywować pracowników rozdając przysłowiowe marchewki”.
Znalazła się tam również poniższa wypowiedź:
Szczerze uwierzyliśmy w tezę prof. Bliklego nie tylko o marchewce, ale wręcz o całym wiaderku czy miseczce tych marchewek. Dlatego jest Carrotspot. Nie dość, że tych marchewek jest dużo, to jeszcze stoją na stole i każdy ma możliwość wyboru – zobrazowała Streżyńska.”
Szczerze zdumiałem się czytając te słowa, bo moja teza o marchewce jest taka, że ona – podobnie jak kij – nie tylko nie motywuje do dobrej pracy, ale wręcz demotywuje i to bardzo skutecznie. Nie jest to zresztą tylko moja opinia i nie ja jestem jej autorem. Pisali o niej przede mną Edwards Deming, Peter Drucker, Alphi Kohn, prof. Marek Kosewski i wiele innych autorytetów, których cytuję w obu wydaniach mojej książki „Doktryna jakości”. Obawiam się, że pani minister zna tę książkę jedynie z relacji kogoś, kto jej kompletnie nie zrozumiał.
Wobec tego co napisałem w książce, a także w licznych artykułach, które można znaleźć m.in. na mojej witrynie, nie będę się rozwodził nad głęboko demotywującą rolą wszelkich tzw. „systemów motywacyjnych”. Jak udowodniono zarówno na drodze naukowej, jak i w bardzo licznych przykładach porażek stosujących je firm, one motywują tylko do jednego – do zdobywania nagród i to najczęściej ze szkodą dla firmy. W mojej więc ocenie konkurenci firm, które zainstalują u siebie Carrotspot, mogą spać spokojnie.