Pośród różnych pretensjonalnych sieciowych wynurzeń, na zdecydowaną czołówkę wysuwają się wynurzenia tzw. nowoczesnych patriotów. Ostatnio, z właściwą sobie lekkością, ten kanon patriotyzmu zdefiniowała Maria Peszek. Jak słowo daję, niedługo okaże się, że jestem patriotą, ponieważ umyłem się rano przed wyjściem do roboty.
REKLAMA
Dzisiejsza sieć jest prawdziwą eksplozją tej pretensji. Odnalazłem w niej nawet ikonografikę (tak to się chyba nazywa), gdzie obrazkowo zestawia się patriotyzm „prawicowy” i „nowoczesny”. O prawicowym nie chce mi się pisać, natomiast pośród niemiłosiernych frazesów nowoczesnego najbardziej podoba mi się sprzątanie po psie.
Jako żywo, jest to podstawowy problem egzystencjalny mieszkańców osad miejskich (to rzymskie określenie świetnie pasuje do naszych metropolii).
Jako żywo, jest to podstawowy problem egzystencjalny mieszkańców osad miejskich (to rzymskie określenie świetnie pasuje do naszych metropolii).
I tak, to, co było dotychczas przedmiotem wytężonych prac rad miasta i gminy na terenie całego kraju – zwalczanie psiej kupy - niepostrzeżenie pojawiło się na sztandarach nowoczesnego polskiego patriotyzmu.
Mógłbym zadać nowoczesnym patriotom pytanie, czy zdają sobie sprawę, że co do zasady patriotyzm ułańskiej szarży, niewiele się różni od patriotyzmu sprzątania po psie (i płacenia podatków). Łączy je bowiem przekonanie, że pod polską flagą słuszniej jest zabijać wrogów, zbierać psie kupy, płacić podatki, niż pod flagą - dajmy na to - niemiecką, czy rosyjską. Być może tak jest, ja nie wiem, ale to nie żadna tam nowoczesność, tylko dziecinada. Racjonalnie jakikolwiek patriotyzm jest nie do obrony. Patriotyzm broni się – co najwyżej – pragmatycznie. Mnie to wystarczy. Mógłbym zadać to pytanie, ale nie zadam go, gdyż odpowiedź jest mi znana, a w tym miejscu nie udzielę jej przez grzeczność.
Analiza "nowoczesnego" patriotyzmu prowadzi do konstatacji, iż współczesne masy (a przecież nie tylko współczesne), które generalnie nie są skłonne do jakichkolwiek poświęceń, potrzebują (jednak) jakiegoś uświęcenia. Żyjąc w tym rozdarciu, postanowiły podnieść do rangi heroizmu banalne obowiązki, o których powinien pomyśleć każdy w miarę rozgarnięty osobnik. Manifestują zatem swoje obrzydzenie "ułanem z szabelką", a z drugiej strony, sprzątając psią kupę, pożądają jego przedrefleksyjej świętości.
Osobiście (mimo wszystko) wybieram ułańską szarżę; z psem na spacer pójdę tam, gdzie nie trzeba sprzątać!
