Nie wiążę jakichś szczególnych rzeczy z przełomem lat, ale wymiana kalendarza zobowiązuje do przeprowadzenia choćby niewielkiego „remamętu” obejmującego przynajmniej końcówkę roku. Oto garść zapisków i spostrzeżeń, których dokonałem w dniach świątecznego zamętu, sylwestrowych zmagań i nostalgii pierwszych dni nowego roku.
BETLEJEMCZYCY KONTRA NAZAREŃCZYCY
Przedkłosiem lub pokłosiem (nie mogę już tego umieścić w czasie) przedświątecznych zadęć ateistycznych, z którymi mieliśmy do czynienia również na „NaTemat”, był spór pomiędzy betjelemczykiem ojcem Krzysztofem Mądelem (proszę poprawić odmianę, jeśli jest zła), a nazareńczykiem Tadeuszem Bartosiem. Co znamienne, emocjonalnie najbardziej w spór zaangażowali się ateiści, którzy kibicowali drużynie nazareńczyka. Jakby to było ważne, gdzie (jednak) urodził się Jezus. Phi! A gdzie Herakles, Odyn, Perun, Manco Capac, Szamsuni, Ninurta, Thor, Gesar, Cernunnos? Ja nie wiem i nie jest to dla mnie (jako umiarkowanego teisty) aż tak istotna kwestia. Okazuje się jednak, że rozpala umysły ateistów, którzy w te bzdury całkowicie nie wierzą. Wiem, jestem nieuczciwy, bo Jezus to postać historyczna. Moim zdaniem pozostali również – i co mi zrobicie!
Kiedy byłem mały, ze względu na czerwoną gwiazdę na lokomotywie (która w Czterech pancernych była szara), nazywałem czerwonoarmistów betlejemczykami. Zapewne to niegdysiejsze zaufanie do betlejemczyków skutkuje tym, iż dzisiaj bliżej mi do Mądela. Uważam, że najgorszy mit i tak będzie lepszy od najczystszej prawdy. Mit jest przynajmniej szczery.
Na obrzeżach starcia tytanów Betlejem i Nazaretu harcowali świąteczni esteci i etycy. Szczytem szczytów był atak na Jezuska na sianku i rozanieloną Matkę Boską. Że nie leży cała w krwi i szmatach, że zwierzątka, pastuszkowie, trzej królowie… Uch! Poszukiwacze zaginionej prawdy są niezmordowani. Odwzorowanie musi być wierne i moralne (to znaczy dawniej niemoralne)! Przy okazji dowiedziałem się, że pastuszkowie to pastuchy-kowboje. Po czymś takim ze zrozumieniem przyjąłem niewiarę syna w Świętego Mikołaja. On mu listu nie wysyłał, a i tak dostał (mniej więcej) to co chciał. Wniosek - Mikołaj nie istnieje!
TO JEST ŻYCIE, NIE TO CO U NAS!
Do oglądania Hobbita przygotowujemy się całą rodziną powtarzając Władcę pierścieni. Dziecko pyta:
• Dlaczego oni to robią podstępem?
• Dlaczego mu się to stało?
• Dlaczego on się taki stał?
• Gdzie oni idą?
• A dlaczego?
• A gdzie spadł Gandalf?
• Czy on przeżyje?
Podejmuję się karkołomnych wyjaśnień mistycznej przemiany Gandalfa i rozdwojenia jaźni Golluma. Na pytanie żony, dlaczego ona (Eowina) zemdlała odpowiadam – a jak ty byś się czuła po zabiciu Nazgula! No tak!
Wszyscy wyrażamy zadowolenie, że Eowina jednak kogoś sobie znajdzie, mając świadomość, że jest to całkowicie niegenderowe podejście.
Epickość wylewająca się z ekranu każe mi zakrzyknąć : to jest życie – nie to co u nas, tylko klasówki i klasówki!
DRONY W NATARCIU
Słyszałem, że do ściągania piratów drogowych już niedługo zaangażuje się drony. Pozostaje mieć nadzieję, że funkcjonariusze nie pomylą się i załadują drona aparatem fotograficznym, a nie na przykład bombami kasetowymi. To by się nikomu (prócz producentów bomb) nie opłacało.
Przy okazji montażu dwustu tysięcy fotoradarów i wypuszczeniu na drogi stu tysięcy "nieoznakowanych" kilka milionów polskich kierowców zostaje po raz kolejny nazwanych piratami drogowymi. Przypomnę, nazewnictwa tego używają dziennikarze, redaktorzy i publicyści znanych i lubianych stacji telewizyjnych, którzy w drodze do pracy w terenie zabudowanym poruszają się z prędkością 50 km na godzinę oraz zwalniają na znakach 40 km, 30 km na godzinę i 20 km na godzinę do przepisowej prędkości.
Osobiście czekam na wprowadzenie fotoradarów dla pieszych z ograniczeniem do 3 km na godzinę. Z pewnością kolejnego dnia w porannej „Jajecznicy czy parówkach” dowiem się, że państwo zamierza ostatecznie rozprawić się z piratami chodnikowymi.
BIDA WYBIERA
Ze strony Feminoteki dowiedziałem się, że „chytra baba z Radomia” to przejaw feminizacji biedy. Że baba była kobietą, to wiemy niejako z definicji. Czy była z Radomia? Pewnie tak. Czy była biedna? Śmiem wątpić. Raczej zadziałał polski odruch warunkowy – zagarniać, póki jest, bo potem może nie być. Uważam tę postawę za w pełni zrozumiałą. Co więcej, warstwy bogatsze również ją stosują, choć naturalnie nie zniżyłby się do zagarnięcia trzech napojów „Zbyszko – Trzy Cytryny”. Magia liczby trzy całkowicie na miejscu!
Jeżeli "baba" była biedna, to biednych jest kilka milionów Polaków, to znaczy głównie Polek, bo jak pisze profesor Magdalena Środa, bieda kobiet wynika z faktu, że Polacy (mężczyźni) nie płacą alimentów lub używają przemocy. Moim zdaniem logiczna nieostrość spójnika „lub” jest (jak wyżej) całkowicie niegenderowa, co za tym idzie niezwykle ryzykowna. Polacy nie płacą alimentów „i” używają przemocy. Ale dlaczego nie płacą? Może są biedni? Nie wiadomo. Wiadomo wszak, dlaczego używają przemocy – bo są biedni lub bogaci (alternatywa nierozłączna)*.
Magdalena Środa dokonuje również niezwykle ciekawej klasyfikacji polskich rodzin. Wyróżniamy zatem rodziny partnerskie, patchworkowe i hybrydalne. O ile pierwsze są dla mnie zupełnie zrozumiałe, to gubię się przy rodzinach patchworkowych, i – jako początkujący miłośnik motoryzacji – niezdrowo ekscytuję przy hybrydalnych.
Ale ale, skoro współczesna rodzina to hybryda, względnie efemeryda, to skąd te alimenty? Czy biologiczne powiązania między ludźmi mają determinować, że jeden na drugiego ma łożyć kasę? Oburzające!
MIĘDZY EPOSEM A EPOPEJĄ
W maju minionego roku publicysta pewnej gazety twierdził, że różnica między eposem a epopeją nie istnieje (prawda), oraz że to kompletnie nieistotne (druga prawda). W styczniu tegoż roku redaktorom portalu pod tą samą nazwą pomyliło się oddalenie pozwu z odmową wszczęcia postępowania karnego. To jednak nie to samo, choć – zgódźmy się z publicystą – jak cała masa innych rzeczy, jest to całkowicie nieistotne.
PRZECIW MOWIE NIENAWIŚCI
Czołowe polskie media wzięły się z właściwym sobie zapałem za walkę z mową nienawiści. Zaczęły od zmiany tytułów własnych materiałów prasowych: Niesiołowski obraził Zawiszę, Szczuka obśmiała Terlikowskiego, Pan X napluł na Pana Y, Pani W na antenie odgryzła nos Pani Y. Dołączam się do tych starań, życząc Wam, Kochani Czytelnicy mojego bloga, abyście w Nowym Roku obrazili, obśmiali, zbesztali, urazili, napluli i odgryźli nosy jak największej ilości bliźnich. Nikt nie będzie wtedy chodził z nosem na kwintę, a przecież o to nam wszystkim chodzi.
____________________________
*Moje rozważania są w tym miejscu (i wielu innych) całkowicie nielogiczne, ale kogo to do diabła obchodzi!