Kiedy w „Krzyżaków” bije poseł Rzeczypospolitej, to mnie to zupełnie nie dziwi. To znaczy nie bije z kopią w dłoni w Kunona von Lichtenstein (który nawiasem mówiąc też był posłem), tylko bije w książkę poczytnego niegdyś autora jakim był Henryk Sienkiewicz. Posłowie biją w różne rzeczy, a spektrum ich zainteresowań nieustannie się zwiększa. Z tym faktem już się chyba pogodziliśmy.
REKLAMA
Jednak rewizjonistyczne zapędy posłów udzielają się także ludziom poważnym. Oto Dariusz Chętkowski na swoim blogu w Polityka.pl, w tekście Lektury do bani pochyla się po raz kolejny nad tym, co czyta się w szkole, a jednocześnie pyta (chyba nie całkiem retorycznie), czy aby nie są to „nudziarstwa i banialuki”, mając w domyśle, jak się domyślam, Krzyżaków i Pismo Święte.
Oto na moich oczach, nauczyciel niemalże święty, którego blog z wielkim szacunkiem czytuję, zostaje ugryziony przez tego poprawnościowo-hednonistycznego robaka, który nawet książkę musi sprowadzić do płytkiego moralitetu o smaku potrawy z fast foodu.
Nasuwa się kilka pytań głupich i banalnych, ale przecież takich, których nie sposób nie zadać. Jeżeli Krzyżacy zbyt okrutni, to co z Szekspierm, Dostojewskim, Conradem, Poe i Bóg wie kim jeszcze. Jeżeli Pismo Święte to bajanie, to co z bajkami literalnymi – Andersenem, braćmi Grimm, a nawet Tolkienem i Sapkowskim. Co z naszą tak zwaną spuścizną?
Szukam dobrych intencji Chętkowskiego i zastanawiam się, czym podmienić te lektury. Ilomaś tam twarzami jakiegoś tam Greya? Czytałem fragment w markecie, perwersje zaiste na marketowym poziomie. Harrym Potterem? – to już lepiej, bo to przynajmniej zabawne. Grafomańskimi książeczkami edukacyjnymi na tzw. trudne tematy, którymi tak chętnie raczą nas wydawnictwa? Ciepło, ciepło... Nie bardzo wiem, czym zastąpić lekturę Pisma Świętego, ale - jak wiadomo - świętych ksiąg nie brakuje zarówno wśród wierzących, jak i ateistów. Coś się znajdzie.
Chętkowski pyta - A co, jeśli naprawdę mamy durne lektury, z których jest więcej złego niż dobrego? A co, jeśli dzieci nie czytają, bo tego się po prostu nie da czytać? A co, jeśli podsuwamy nastolatkom do czytania nudziarstwa i banialuki?
Oczywiście mogę życzliwie zinterpretować te pytania, choć Bóg mi świadkiem, nie wiem, co teraz znajduje się w kanonie lektur. Wydaje mi się to być rzeczą dalece obojętną, bo dobrego karczma nie zepsuje, a złego kościół nie naprawi. Jak ktoś nie chce czytać, to w równym stopniu nie będzie mu się chciało czytać nudnych Krzyżaków co arcyciekawych Iluś tam twarzy kogoś tam. Wiem, że ta ostatnia lektura może nieszczególnie się dla nastolatków nadaje, ale zapewne uwolni ich od nudy wypranych z erotyzmu spotkań Zbyszka i Jagienki, a to już coś.
Z drugiej strony stara zenistyczna zasada mówi – wszystkie rzeczy są twoimi nauczycielami. A zatem, także złe i nudne książki. Jeśli ktoś przeczyta złą i nudną książkę, to z jakąż przyjemnością sięgnie po dobrą, piękną i wciągającą. O tej zasadzie Dariusz Chętkowski zdaje się nie pamiętać, bo przecież znać ją musi.
Osobiście jestem całkowicie pogodzony z faktem, iż nasze bolączki natury ekonomiczno-organizacyjnej zostały wyparte przez nieustanny, wyczerpujący i śmiertelny bój kulturowy. Nieźle się w nim czuję, a jego wartość jako remedium na tak zwane rzeczywiste problemy jest nie do przecenienia. Elementem śmiertelnego starcia jest walka o to, co czytać.
Z pewnością nie zdołam wpłynąć na jego wynik - walczą przecież tytani - partie polityczne, telewizje, gazety, celebryci. My, skromni blogerzy, jesteśmy w tej walce niczym Dawid. Głos w sprawie zabieram tylko dlatego, że Krzyżaków czytałem trzynaście razy i nie godzę się na określeniem ich mianem nudnych. Inna rzecz, że Sienkiewicz uczynił mnie człowiekiem okrutnym, podatnym na banialuki i... nudnym, z czym własnie mieliście się Państwo przyjemność zapoznać.
PS Jednak zarówno Czytelnicy, jak i sam Dariusz Chętkowski trochę mnie przekonali. Chyba niepotrzebnie D. Ch. wychodził od "Krzyżaków" i Pisma Świętego, które się - moim zdaniem - bronią. Pismo Święte to oczywistość. Może pokuszę się o jakiś suplement do tekstu. Pozdrawiam wszystkich włącznie i przede wszystkim z Głównym Adwersarzem.
