Reklama.
Wystarczy krótki przegląd prawicowej publicystyki na znanych portalach, Facebooku i Twitterze, aby stwierdzić, iż najlepszym światowym przywódcą jest dziś Władimir Putin. Putin, który szturmem zdobył prawicowe serca, wtrącając do więzienia Bogu ducha winne dziewczyny z „Pussy Riot”, tworząc ustawy inspirujące twardych rosyjskich chłopców do "odpowiedniego" traktowania homoseksualistów i wreszcie przetrzymując aktywistów Greenpeace (prawica reaguje alergicznie również na słowo „ekologia”).
Wobec tych zasług bledną stawiane mniej lub bardziej wyraźnie zarzuty „o Smoleńsk”. Bledną, bo Putin przynosi ulgę przenikniętej freudowskim lękiem przed kobiecością i „tęczowością” narodowo-prawicowej duszy. Przywraca wiarę w utraconą męskość, do czego nie jest już zdolna nawet najbardziej szaleńcza publicystyka. Race były zatem źle ulokowane.
A może nie? Może to jednak prezent dla Rosji.