Wokół nas technologiczna rewolucja, w niektórych obszarach prędkość wprowadzania nowych rozwiązań wymusza zmianę modeli biznesowych. I wielkimi krokami zbliżamy się do zmiany pokoleniowej.

REKLAMA
Nie tylko obecni właściciele firm przekażą stery młodszemu pokoleniu, lecz także nowe twarze pojawią się (miejmy nadzieję!) na czele organizacji pracodawców, klubów biznesowych i izb gospodarczych. Przedsiębiorcy pierwsi rozpoczęli realizowanie programu sukcesji. Coraz bardziej dostojne „rody biznesowe” informują via media o przekazywaniu sterów swoim trzydziestolatkom. Ważne, że o tym zjawisku mówi się, szkoda, że rząd nie dostrzega tej historycznej zmiany warty i nie przygotowuje narzędzi prawnych, finansowych i organizacyjnych, aby ten proces ułatwić. Dlaczego rząd Premiera Donalda Tuska winien wesprzeć przedsiębiorców?
Przedsiębiorca nr 1 – firma produkcyjna balansująca na skraju upadłości, częste zadłużenie w ZUS-ie i Urzędzie Skarbowym, wiek Szefa – 62 lata. Doradzam radykalną restrukturyzację firmy, a w szczególności okresowe (4-6 miesięcy) obniżenie swojego wynagrodzenia, zbycie zbędnych aktywów, a następnie wyjście z przeterminowanego zadłużenia. I wówczas przekazanie firmy następcom. Niby proste, oczywiste i co najważniejsze – program możliwy dzisiaj do wdrożenia. Niestety kończy się na rozmowie. Słyszę od przedsiębiorcy, że nie raz był w kryzysie, a potem było lepiej i wówczas spłacał wszystkie zobowiązania. Tłumaczę, że kryzys trwa już kilka lat, kolejne są także wielką niewiadomą, że już czas pomyśleć o funkcjonowaniu w większym komforcie, bez ciągłych wezwań, blokad konta, itd. Dostrzegam brak swoich kompetencji psychologicznych, nie umiem namówić mojego Klienta do wdrożenia zmian. A sytuacja firmy, posiadane zasoby i struktura kosztów jeszcze umożliwiają szybką i skuteczną restrukturyzację.
Przedsiębiorca nr 2 – firma usługowa, specjalizująca się w ochronie środowiska. Formalnie sukcesja zakończona – udziały trafiły do córek dotychczasowego Właściciela Spółki z o.o. Senior nadal piastuje stanowisko Prezesa Zarządu. Rozmowa rozpoczyna się od prezentacji referencji. Usługi świadczone dla wszystkich największych firm w Polsce. Patrzę na daty – ostatnie z 2010r. Pytam – co było dalej? Kryzys – odpowiada Prezes Spółki (68 lat) – gdybym miał 2 mln zł spłaciłbym wszystkie zobowiązania i zacząłbym od nowa. Moja firma ma świetne kompetencje i unikalne umiejętności – kontynuuje. Diagnoza dość czytelna – brak reakcji na kryzysową sytuację, ponoszenie kosztów stałych, brak zleceń – w efekcie Spółka z ujemnymi kapitałami. I znowu słyszę to samo – przecież działam na rynku od 1995 roku, były miesiące, że portfel zleceń był pusty, ale maksymalnie to trwało 4 miesiące. Teraz od 12 miesięcy nie mamy żadnego projektu – kończy Prezes. Dlaczego rok temu nie zawiesił Pan działalności, pewnie oszczędziłby Pan co najmniej 3 mln zł - pytam? A co Córkom przekażę, jak ją zlikwiduję?
Przedsiębiorca nr 3 - ….. j.w.
Tak jak każdy Polak 50+ okresowo bada stan zdrowia, to z powyższych przykładów wynika, że przeglądowi powinien podlegać biznes tych, którzy samodzielnie, czasami od 20-25 lat prowadzą własny biznes. I nie mam na myśli standardowego przeglądu ksiąg rachunkowych, lecz przede wszystkim analizę modelu biznesowego, ryzyk i koniecznych jego modyfikacji.
Podane przykłady, a jest ich bardzo wiele potwierdzają tezę o akceptacji zmian wokoło i odrzucaniu takowych, które dotyczą nas i naszych firm. Druga teza wiąże się ze słowami piosenki wykonywanej przez Krzysztofa Krawczyka – „(…) nie przesadza się starych drzew, choćby nawet …”. Przyzwyczajenie jest naszą drugą naturą. W szczególności, gdy biznes prowadzimy 20-25 lat. Jakże trudno po tylu latach zmienić codzienne nawyki, model biznesowy firmy, czy też poziom konsumpcji.
My wiekowo pokolenie 50+ i biznesowo 25+ stajemy przed wielkim wyzwaniem zrozumienia i dostosowania się do zmian w otoczeniu gospodarczym. Musimy wrócić do dyskusji o naszych firmach, o przygotowaniu ich do zmian i powrocie na ścieżkę sukcesu. Trzymam kciuki.