REKLAMA
Rok 2020 pozostanie w naszej pamięci na długo. To nie tylko rok, w którym rozpoczęła się dla Europy pandemia COVID-19, ale także rok w którym bardzo dużo działo się w polityce krajowej i międzynarodowej. Wybory prezydenckie na Białorusi miały być ponownie wygrane przez Łukaszenkę a reżim w Mińsku jeszcze niedługo wcześniej mógł cieszyć się wizytami polityków z różnych stron świata. W 2014 i w 2015 Białoruś była gospodarzem rozmów tzw. formatu normandzkiego (Francja, Niemcy, Rosja, Ukraina), które doprowadziły do podpisania „porozumień mińskich”. W 2016 i w 2018 roku z oficjalnymi wizytami do Mińska udawał się ówczesny Marszałek Senatu Stanisław Karczewski. Już wtedy krytykowałem ten sposób podejścia do Łukaszenki i konfliktu w Ukrainie.
Ale później historia Białorusi przyspieszyła. Tłumy na wiecach kampanii prezydenckiej Wiktora Babryki, Siergeja Cichanouskiego , innych kandydatów zapowiadały zmianę. I potem, gdy wszystkich ich aresztowano a kampania była kontynuowana wspólnie przez zjednoczone środowiska demokratyczne ze Swietłaną Cichanouską jako kandydatką, zobaczyliśmy jeszcze większy entuzjazm i radość wśród Białorusinów. Największe w historii kraju demonstracje na ulicach Mińska i innych miast. I jeszcze większe tłumy, brak lęku przed władzą, która bije i straszy więzieniem. Socjologowie przyznawali wtedy, że mamy do czynienia nie tylko z procesem politycznym, ale czymś w rodzaju przebudzenia narodowego, nowego „kamienia milowego” nowoczesnej Białorusi. W protesty angażowali się nie tylko młodzi ludzi i mieszkańcy miast, ale także inne grupy społeczne, mieszkańcy mniejszych miejscowości i robotnicy dużych zakładów produkcyjnych. Pamiętacie na pewno Państwo jak robotnicy Mińskiej Fabryki Ciągników Kołowych (MZKT) wygwizdali dyktatora i nie pozwolili mu dojść do głosu w trakcie propagandowej wizyty Łukaszenki w ich zakładzie pracy.
Łukaszenka sfałszował wybory z 9 sierpnia 2020 r. Mamy dziś na to aż nadto dowodów. Tamte wybory wygrała Swietłana Cichanouska, której skradziono urząd, na który została wybrana. Łukaszenka jest uzurpatorem. Oficjalne wyniki wyborów prezydenckich były kpiną z uczciwości i sprawiedliwości. Białorusini zareagowali spontanicznymi i masowymi protestami. Żądali uczciwości i podania prawdziwych wyników. Łukaszenka odpowiedział na to niespotykanym przez wcześniejsze 30 lat w Europie terrorem wewnętrznym. Ilość zatrzymanych osób, bitych i terroryzowanych rodzin, osób w podeszłym wieku i ludzi młodych przekroczyła kilkanaście tysięcy. Liczba oficjalnych więźniów politycznych na Białorusi przekroczyła 1500 osób. Są to więźniowie polityczni i więźniowie sumienia. Bohaterzy nowej Białorusi, tej założonej w 2020 r.
Łukaszenka utrzymał się „w pałacu prezydenckim” dzięki Putinowi i lojalności struktur siłowych - tajnych służb i części wojska. To im zawdzięcza utrzymanie się na urzędzie i to im płaci cenę takiego stanu rzeczy. Płaci cenę białoruskiej suwerenności i podporządkowania celów państwa interesom swojej mafii oraz celom Putina, a Putin to zagrożenie dla Europy.
Istnieją dzisiaj dwie Białorusie. Jedna, której się wydaje że rządzi, bo stosuje terror, strach, przemoc. To Białoruś Łukaszenki podporządkowana wojennym celom Putina.
Ale jest także, i nadal istnieje, inna Białoruś. Demokratyczna, dumna ze swojej pokojowej historii i silna entuzjazmem swoich obywateli. Ta Białoruś, która narodziła się na pokojowych manifestacjach z 2020 r. i która czerpie z wcześniejszych zrywów demokratycznych przeciwko Łukaszence, i której przywódcą jest Swietłana Cichanouska. Ta Białoruś uczy się demokracji, buduje swoje wewnętrzne struktury i pracuje ze społeczeństwem na tyle na ile to możliwe. Przygotowuje się do dnia, w którym będzie mogła wziąć odpowiedzialność za kraj oficjalnie. W 2022 roku zreformowała struktury rządu tymczasowego łącząc różne środowiska polityczne. Także Rada Koordynacyjna, która powstała tuż po wyborach 2020 r. przyjęła nową formułę pracy i stara się jednoczyć wszystkie organizacje społeczeństwa obywatelskiego chcące współpracować z Cichanouską. Być może jest to zalążek przyszłego parlamentu Białorusinów, w którym debata i spór są realne i twórcze, a nie tylko stanowią ślepą przybudówkę rządu?
W Parlamencie Europejskim szybko przystąpiliśmy do konkretnych wysiłków na rzecz wsparcia międzynarodowego dla demokratycznych zmian na Białorusi. Wychodziliśmy z założenie, że Europa powinna być gotowa na przyjęcie demokratycznej Białorusi, na rzetelne i realne partnerstwo ze strukturami demokratycznej Białorusinów.
Jeszcze we wrześniu podjąłem starania, wspólnie z innymi grupami w Parlamencie Europejskim, aby demokraci z Białorusi otrzymali parlamentarną Nagrodę Sacharowa - tytuł dla uhonorowania starań o pokój i wolność. To się udało i w grudniu 2020 roku cała delegacja białoruskich demokratów, na dużej uroczystości w sali plenarnej PE odbierała nagrodę. Nagrodę Sacharowa odbierał także Aleś Bialacki, dziś osadzony w reżimowym więzieniu, laureat pokojowej nagrody Nobla.
Równolegle do starań o międzynarodowe uznanie wydarzeń białoruskich dążyliśmy do powołania unijnej misji wysokiego szczebla. Chodziło o format zastosowany wcześniej przez Martina Schulza , przewodniczącego PE, do wydarzeń i rozmów UE z Ukrainą w roku 2012 i 2013. Wtedy Aleksander Kwaśniewski i Pat Cox otrzymali specjalne pełnomocnictwa od szefa PE do prowadzenia rozmów ze stroną ukraińską, która zgodziła się na to. Był to jeden z elementów, które doprowadziły do wynegocjowania Umowy Stowarzyszeniowej UE - Ukraina. Tej samej, której potem nie podpisał Prezydent Janukowycz, czym wywołał masowe protesty swoich rodaków. To z nich wyłonił się Euromajdan, przełom polityczny, a potem pokojowe i demokratyczne wybory, w których prezydentem Ukrainy został Petro Poroszenko.
Z Białorusią było trudniej, bo Łukaszenka w Mińsku nie był już partnerem dla UE, a wszystkie inne okazje do rozmów, które mogły być jeszcze prowadzone w 2020 r. były zaprzepaszczone. Mieliśmy poparcia Cichanouskiej i innych polityków demokratycznej Białorusi do powołania Misji Wysokiego Szczebla dla Białorusi, ale rezerwę do pomysłu miała dyplomacja unijna. Swoje wątpliwości miał ówczesny Przewodniczący PE David Sassoli.
Jeszcze jedna sprawa była dla nas jasna. Dla świata zachodniego to demokratyczna Białoruś powinna być punktem odniesienia. Swietłana Cichanouska od początku swojej misji odbyła podróże do większości stolic europejskich. Była także w USA i innych krajach poza Europą. Jej misja to upominać się o prawa Białorusinów i informować świat o prawdziwym obliczu reżimu Łukaszenki. W tej walce musimy być zjednoczeni. Podejście Węgier lub Szwajcarii, które akredytują nowych ambasadorów w Mińsku i uwierzytelniają zbrodniczy reżim to dla mnie skandal i poważny błąd rządzących tymi krajami. Osłabiają oni jedność europejską i w dłuższej perspektywie działają przeciwko interesowi swoich krajów. Nie powinno mieć to miejsca.
Dlatego tak ważna jest ciągła obecność Cichanouskiej i demokratycznej Białorusi na agendzie spraw unijnych. Relacje zbudowane przez administrację prezydent-elekt i Tymczasowego Zjednoczonego Rządu Białorusi na czele z Cichanouską i politykami takimi jak Pawieł Łatuszka z instytucjami unijnymi powinny być trwałe i silne. Ambasada przy UE w takiej sytuacji to formuła sprawdzona i potrzebna. Zabiegaliśmy o nią wytrwale i ponad podziałami politycznymi. Pierwszy list w tej sprawie napisałem do kierownictwa PE wspólnie z politykami innych grup politycznych jeszcze w grudniu 2020 roku. Podpisało się pod listem ponad stu europosłów. Chodziło nam o to aby to Parlament udostępnił Białorusinom część swoich pomieszczeń tworząc białoruskie centrum społeczeństwa obywatelskiego i misję demokratycznej Białorusi. Z czasem okazało się, że obecność w Parlamencie ma swoje plusy, ale także minusy np. trudniejszy dostęp do budynków dla organizacji pozarządowych. Chodziło o względy bezpieczeństwa.
Kontynuowaliśmy starania. Bruksela to wreszcie miasto dyplomatów. Nie odpuściliśmy tej sprawy i po serii listów, starań, debat plenarnych i bilateralnych rozmów - mogliśmy wczoraj (1 marca) świętować otwarcie Ambasady Demokratycznej Białorusi w Brukseli. To miejsce, które będzie wsparciem dla wszystkich Białorusinów, którzy musieli po 2020 roku opuścić swój kraj, chcą do niego wrócić i pracować na rzecz pokojowej Białorusi. To także miejsce, które będzie wsparciem działań politycznych dla Zjednoczonego Rządu Tymczasowego i prezydent-elekt Białorusinów.
Placówkę będzie prowadził Vladzimir Astapenka, białoruski dyplomata, który otwierał placówkę dyplomatyczną swojego kraju w Belgii 30 lat temu. Wczoraj historia zatoczyła koło i znów jest przedstawicielem swojego kraju w miejscu siedziby UE.
Świętowaliśmy razem z nim, Swietłaną Cichanouską i wszystkimi zaangażowanymi w sprawę Europosłami. Cieszę się, że mogłem być częścią tych starań. Upór popłaca. Teraz czas na realizację konkretnych, odważnych projektów. Białoruś to razem z Ukrainą i Mołdawią przyszłość Europy. Tam rozegra się bezpieczeństwo naszego kontynentu. Wspierać Demokratyczną Białoruś to wspierać przyszłość i bezpieczeństwo Polski.