Kontuzje to nieodłączny element sportu. Mają one zwykle to do siebie, że przytrafiają się przed najważniejszymi startami. Umiejętność przezwyciężenia tych trudności świadczy o klasie sportowca. Klasę pokazała Justyna Kowalczyk
Justyna Kowalczyk od początku była nadzieją Polski na medal na Igrzyskach Olimpijskich w Soczi. Nic dziwnego, że wszystkich kibiców niezwykle zmartwiła informacja o jej kontuzji. Dlatego z wielkim podziwem oglądałem jej bieg po złoto. Justyna jest zawodniczką niezwykle utytułowaną, dość powiedzieć, że w Soczi zdobyła swój piąty medal olimpijski. Jednak biorąc pod uwagę okoliczności i niezwykłą presję jaka na niej ciążyła, jestem przekonany, że dzisiejsze zwycięstwo smakowało inaczej.
Gratulacje Justyna!
Sam miałem okazję przekonać się jak to jest walczyć jednocześnie z bólem i przeciwnikiem. Na Mistrzostwach Świata w Katowicach, w 1982 roku udało mi się zdobyć srebrny medal mimo kontuzji barku. Doznałem zwichnięcia stawu obojczykowo – barkowego co znacznie utrudniało mi rywalizację. W momentach przerwy w walce unosiłem obie ręce do góry, aby nie pokazywać swojej słabej strony przeciwnikom. Ostatecznie stanąłem na podium. Zobaczcie sami jak to było.