Okazało się, że akcja społeczna, która ma pozytywny i radosny charakter przysparza smutków i trosk pewnym grupom. Gubię się. Kto w tej sytuacji jest lemingiem? Ten którego się nim nazwie w pierwszej kolejności?
Słucham Trójki od dziecka. Jestem jej świadomym słuchaczem. Miałam problem z Trójką parę lat temu, gdy między 15:00 a 16:00 leciała jakaś pokręcona prawicowska audycja - słuchać się tego nie dało. Mam jednak zaufanie do pracujących tam dziennikarzy, muzyka odpowiada mi najbardziej ze wszystkich radiostacji. No, po prostu kocham Trójkę i wiem, że to miłość odwzajemniona.
I dostajemy z BiFFem propozycję zagrania na autobusie jadącym w paradzie 2.maja w święto flagi. No kurde. Jak nie przyjąć takiej propozycji? Jedyna obawa to te takie dziwne bojówki, ci tacy dziwnie poprzebierani chłopacy mówiący słabą polszczyzną i popychający się jakby na nogach porządnie stać nie umieli. Ale akcja miła i nareszcie mająca pokazać, że jesteśmy fajnym narodem. A tu kurde, no musi się znaleźć jakiś burak, który kręci nosem i przyznaje otwarcie "ja, moja mama, mój tata, wszyscy moi krewni, moja żona i dzieci (choć próbowały robić na przekór) jesteśmy burakami, ponurakami i smutasami, cebulakami i przeszkadza nam uśmiech na twarzach innych ludzi. Chcemy, żeby wszystkim było niedobrze i żeby wszyscy byli smutni. Ludzie nie mają prawa być szczęśliwi a jeśli są to po prostu są zwykłymi lemingami."
I tak nieświadomie zostałam legendarnym lemingiem. Może zrobić z tego modę? Może właśnie bycie lemingiem jest ok jeśli jest on przeciwstawny byciu burakiem ponurakiem?
Jak się okazuje to nazwanie kogoś lemingiem jest jednak nietrafne. Ludzie przyswoili sobie fakt, że zwierzątka te potrafią popełniać masowe samobójstwa. Scena z filmu, który utrwalił wśród ludzi taki obraz leminga była sfałszowana - zwierzęta nie skoczyły same, lecz zostały okrutnie strącone ze skały.
No to kto tu jest "lemingiem"? eee?