Marszałek Bogdan Borusewicz jest zapewne przekonany, że zorganizował dziś w Senacie konferencję upamiętniająca 30. rocznicę założenia Tymczasowej Komisji Koordynacyjnej “Solidarności”. Tymczasem odbyło się tylko pół konferencji, gdyż marszałek zapomniał o zaproszeniu kobiet: działaczek TKK i historyczek. Ojcowie Założyciele polskiej demokracji tradycyjnie świętują i dyskutują w swojskiej atmosferze segregacji płciowej. Zresztą nie tylko oni.

REKLAMA
Mężczyźni stanowili 14 z 15 panelistów zaproszonych do udziału w senackiej konferencji (93%). Zaproszeń nie otrzymały kluczowe działaczki TKK - Helena Łuczywo, Ewa Kulik, Barbara Malak, Joanna Szczęsna. Być może należy jednak docenić to, że jako jedyna kobieta zaproszenie do panelu otrzymała Barbara Labuda. Z drugiej strony jednak Labuda współzałożyła TKK, więc trochę głupio byłoby jej nie zaprosić. W końcu etykieta z/obowiązuje.
Publiczną tajemnicą jest, że blisko 50% osób działających w “Solidarności” stanowiły kobiety. Rzecz jasna to mężczyźni obsadzili wszystkie hierarchiczne stanowiska i to oni byli wąsatymi twarzami ruchu, ale “Solidarność” byłaby niemożliwa bez kobiet, w tym bez liderek. Miliony Polek były zaangażowane rozmaitą działalność na rzecz Związku: komisje zakładowe, kolportaż nielegalnych materiałów, pomoc osobom represjonowanym, ukrywanie działaczek i działaczy, łączność i inne aktywności.
Wśród setek tysięcy anonimowych osób były też te odznaczające się ogromnym zaangażowaniem. Twórcza, lecz całodobowa i katorżnicza praca liderek “Solidarności” umożliwiła Związkowi przetrwanie (po otrzymaniu ogromnego ciosu jakim było wprowadzenie stanu wojennego 13.12.1981 r.) i doprowadzenie do przemian demokratycznych 1989 roku. Największa opozycyjna gazeta - Tygodnik Mazowsze - stał kobietami, a redaktorka naczelna i członkinie redakcji nazywały się Damską Grupą Operacyjną.
Polska demokracja ma wiele Matek Założycielek. Są to m.in. (kolejność alfabetyczna): Alina Pieńkowska, Anka Grupińska, Anna Bikont, Anna Dodziuk, Anna Walentynowicz, Barbara Labuda, Barbara Malak, Danuta Winiarska, Ewa Jakubiec, Ewa Kubasiewicz-Houée, Ewa Kulik, Ewa Milewicz, Grażyna Kuroń, Grażyna Staniszewska, Hanna Łukomska-Karniej, Helena Łuczywo, Henryka Krzywonos, Joanna Duda-Gwiazda, Joanna Szczęsna, Krystyna Laskowicz, Ludwika Wujec, Małgorzata Tarasiewicz, Teresa Bogucka, Zofia Kuratowska i inne.
Mężczyźni którzy byli głównymi działaczami ruchu konsekwentnie doprawiają “Solidarności” wąsy, choć nie odpowiada to prawdzie, lecz połowie prawdy. Na uroczystości rocznicowe w charakterze panelistów z reguły zapraszani są wyłącznie lub niemal wyłącznie mężczyźni. Kobiety, włącznie z głównym uczestniczkami omawianych przez panów wydarzeń, mogą zasiąść na publiczności i słuchać. Być może należy jednak docenić to, że kobiety mają wstęp jako publiczność? Ze sprzeciwu wobec stosowania segregacji płciowej i dyskryminacji kobiet w Polsce - nie tylko przy okazji rocznicowych uroczystości - w 2009 roku powstał ruch społeczny Kongresu Kobiet.
Dyskurs wykluczający kobiety z historii znajduje odzwierciedlenie w książkach, podręcznikach i na stronach internetowych. Nic dziwnego, że hasło Tymczasowej Komisji Koordynacyjnej na Wikipedii zawiera wyłącznie nazwiska mężczyzn. Z roku na rok wąsata narracja “Solidarności” staje się coraz bardziej naturalna, a udział kobiet - blisko 50% osób w Solidarności - staje się coraz bardziej niewidzialny.
Na szczęście wielką wyrwę po kobietach w historii Solidarności zaczynają zapełniać historyczki i historycy specjalizujący się herstorii. “Podziemie kobiet” Shany Penn czy “Szminka na sztandarze. Kobiety Solidarności 1980-1989” Ewy Kondratowicz to pierwsze główne publikacje, które przywracają udział i głos kobietom, działaczkom “Solidarności”. Książki te obowiązkowo powinny znaleźć się na półkach Ojców Założycieli, by regularnie odświeżać im pamięć w sprawie Matek Założycielek, z którymi całymi latami współdziałali w Solidarności.
logo
"Podziemie kobiet", Shana Penn, tłum. Hanna Jankowska, Rosner & Wspólnicy, Warszawa 2003, ISBN 83-89217-20-1.
Zarówno zjawisko segregacji płciowej jak i wykluczania kobiet z historii nie jest naszą narodową specyfiką, ale - jak zauważa prof. Padraic Kenney - w niemal jednolitej etnicznie Polsce podział płci jest najgłębszym ze społecznych podziałów. Choć diagnoza historyka powstała na długo przed społecznym pęknięciem związanym z katastrofą smoleńską, jest nadal niepokojąco aktualna.
Choć kobiety stanowią 52% polskiego społeczeństwa, mają zaledwie symboliczną reprezentację w mediach, programach publicystycznych, jako panelistki na konferencjach czy felietonistki w tygodnikach opinii, a nierzadko bywa, że nie mają jej wcale. Przy Okrągłym Stole w gronie 60 osób reprezentujących Solidarność była tylko 1 kobieta (Grażyna Staniszewska).
Segregacja płciowa w życiu publicznym jest tak powszechna, że aż przezroczysta. O ile taka segregacja byłaby uzasadniona np. w przypadku konferencji na temat ojcostwa czy profilaktyki raka prostaty, gdzie powinny dominować męskie głosy panelistów, o tyle w dziedzinach ogólnoludzkich jest całkowicie nieusprawiedliwiona i niemerytoryczna.
Gdyby Polska składała się w 48% z osób białych, a w 52% z czarnych, wykluczenie osób czarnoskórych z historii “Solidarności”, konferencji, mediów i życia publicznego, byłoby piętnowane jako oczywisty rasizm. Gdy dyskryminacja dotyczy kobiet, wielu uważa to za normalne.
Trudno jest kolekcjonować przypadki, gdy udział kobiet i mężczyzn jest wyrównany. Przykładów na segregację płciową w polskim życiu publicznym jest multum.
Np. kilka wydań temu “Newsweek” postanowił napisać o dwóch Polskach. Chodziło oczywiście o dwa państwa posmoleńskie. Dziennikarz zebrał wypowiedzi ośmiu ludzi uczestniczących w polskim życiu publicznym. Były to osoby z różnych środowisk, partii, wykonujące różne zawody. Dziennikarz dołożył wszelkich starań, by dobrać różnorodne grono rozmówców. Umknął mu jednak jeden, jedyny, drobny szczegół. Tradycyjnie udzielił głosu wyłącznie mężczyznom i nie dostrzegł tego, jak bardzo ta "zróżnicowana" grupa jest homogeniczna.
Przy okazji nadchodzących świąt państwowych padnie dużo wzniosłych słów o solidarności, społeczeństwie obywatelskim i demokracji. Szkoda, że do opisu sytuacji ponad połowy polskiego społeczeństwa większe zastosowanie niż te wszystkie piękne terminy ma segregacja płciowa.
******
Informacja dla mediów:
Kongres Kobiet posiada bazę kontaktową ekspertek z różnych dziedzin. Jeśli przygotowujesz artykuł / audycję / program i chcesz, by Twoja redakcja równo traktowała kobiety i mężczyzn, zwróć się z pytaniem o dane kontaktowe ekspertek do Biura Prasowego pod adresem media[at]kongreskobiet.pl