Co to za wysyp moronów? - niezbyt elegancko zapytał niedawno znajomy. Po serii wypowiedzi hierarchów Kościoła katolickiego przerzucających winę z gwałcicieli w sutannach na lgnące dzieci, rozwiedzionych rodziców i feministki, objawił się bowiem seksuolog Boćkowski, który dla odmiany usprawiedliwiał gwałcicieli obwiniając głupie kobiety. Otóż ani “wysyp” ani “moronów”. Ostatnie dyskusje nad skandalicznymi wypowiedziami ujawniają, jak bardzo brakuje nam precyzji gdy mówimy o różnych zjawiskach społecznych. Bez tej precyzji debaty będą tylko burzą w szklance wody.

REKLAMA
Nawet przeciwnicy tak zwanej “poprawności politycznej”, którzy tęsknią za starymi, dobrymi, patriarchalnymi czasami gdy można było swobodnie wygadywać stereotypowe rzeczy na temat kobiet, osób czarnoskórych i nieheteroseksualnych, dostrzegają znaczenie słów. Właśnie dlatego zbitka “polskie obozy śmierci” doprowadza ich do białej gorączki. Szkoda, że tylko ta zbitka.
Słowa mają znaczenie. To dlatego są przedmiotem oceny i dalszych dyskusji (tak jak np. słowa szefa Episkopatu, arcybiskupa Michalika) i dlatego też ważne jest, by w debacie publicznej dochować staranności w tym co i jak się mówi. Nie chodzi tu o sztukę dla sztuki, czy akademickie dzielenie włosa na czworo. Stawką jest tu dotarcie do sedna problemu społecznego i zaproponowanie adekwatnych rozwiązań.
Dyscyplina mówienia będzie pozytywnie wpływać na dyscyplinę myślenia (i vice versa), a to przyczyni się do podniesienia poziomu debaty publicznej. Warto uświadomić sobie, że bierzemy w niej udział nawet jeśli “tylko” komentujemy na Facebooku czy Twitterze. Sprawa jest zbyt poważna, by zostawić ją politykom czy profesorom.
Oto kilka propozycji dotyczących języka debaty publicznej:
KOŚCIÓŁ - HIERARCHOWIE KOŚCIOŁA KATOLICKIEGO, KATOLICY - FUNDAMENTALIŚCI KATOLICCY
Jeśli mamy na myśli biskupów i księży katolickich, mówmy o hierarchach Kościoła katolickiego. Księża i biskupi - zwłaszcza wtedy, gdy tracą grunt pod nogami w związku ze skandalami pedofilskimi - lubią mówić, że Kościół to wspólnota wszystkich katolików. Warto przyjąć ich definicję i dyskutować o odpowiedzialności hierarchów Kościoła katolickiego za przemoc seksualną wobec dzieci i jej ukrywanie. W końcu ofiarami czynów pedofilnych padają katolickie dzieci, będące członkami Kościoła katolickiego.
Gdy przestajemy używać skrótu myślowego “pedofilia w Kościele” wytrącamy hierarchom ulubiony pseudoargument o “ataku na Kościół”. To nie Kościół katolicki jest “atakowany” - krytykowani są jego hierarchowie. Skoro Kościół katolicki to wspólnota wszystkich wierzących, to osoby biorące w obronę skrzywdzone dzieci i ich rodziny, są obrońcami Kościoła katolickiego. Bronią słabszych jego członków przed tymi, którzy mają władzę. Warto pamiętać również o tym, że krytycy hierarchów katolickich to często gorliwi katolicy - tak było np. z ludźmi, którzy przez kilkadziesiąt lat alarmowali Watykan o przestępczości seksualnej dobrego znajomego papieża Jana Pawła II, Marciala Degollado.
Analogicznie, gdy mamy na myśli fundamentalistów katolickich, nie używajmy słowa “katolicy”. Większość katoliczek i katolików nie podziela poglądów hierarchów katolickich w kwestiach takich jak antykoncepcja czy in vitro. W praktyce stosują jedno lub drugie zależnie od potrzeb. Ci którzy chcą zakazać antykoncepcji czy in vitro ze względu na światpogląd biskupów katolickich są fundamentalistami. Pod względem liczebnym stanowią garstkę - głośną, ale garstkę. Katolicy i katoliczki często nie chcą mieć z nimi nic wspólnego podobnie jak osoby innych wyznań, agnostycy czy ateiści.
I ostatnia kwestia - gdy mamy na myśli Kościół katolicki, nie mówmy po prostu “Kościół”. W Polsce jest mnóstwo kościołów i wspólnot wyznaniowych - nie ma powodu, by wzmacniać dominację hierarchów katolickich w życiu publicznym symboliczną bezalternatywnością.
GRZECH - PRZESTĘPSTWO
Gdy mowa o czynach pedofilnych i ich ukrywaniu w szeregach hierarchów katolickich, ci ostatni lubią mówić o “grzechu”, “słabości”, “czynach niegodnych”. Jest to zabieg językowy mający na celu przeniesienie dyskusji na grunt teologii katolickiej. Gdy chcemy, by dyskusja toczyła się na gruncie prawa, a nie arbitralnej doktryny wyznaniowej, zamiast słowa “grzech (pedofilii)” używajmy określenia “przestępczość seksualna wobec dzieci”. Tak, to wymaga użycia kilku dodatkowych słów, ale za to nie pozwala sprowadzić dyskusji na manowce.
Według hierarchów katolickich oprócz czynów pedofilnych ”grzechem” jest m.in. zaniedbanie modlitwy, brak zachowania postu czy masturbacja - innymi słowy mnóstwo rzeczy, które w kodeksie karnym nie są (jeszcze?) uznane za przestępstwa. Dlatego bądźmy precyzyjni: nie mówmy o słabości czy grzechu, lecz przestępczości seksualnej wobec dzieci i jej ukrywaniu.
PEDOFILIA - CZYNY PEDOFILNE
Pedofilia to teoria, czyny pedofilne to praktyka. Bądźmy precyzyjni i nie nawołujmy do wsadzania do więzienia osób, które nie popełniły przestępstwa. W naszym interesie i interesie dzieci jest, aby osoby, które rozpoznały u siebie skłonności pedofilne mogły uzyskać fachową pomoc bez napiętnowania ZANIM popełnią przestępstwo. Więzienie jest miejscem dla osób, które przekuły teorię w praktykę, czyli dokonały czynów pedofilnych. Te osoby również jednak powinny uzyskać fachową pomoc, by do minimum zmniejszyć ryzyko, że po zakończeniu wyroku wrócą do zachowań przestępczych.
Jeśli na poziomie języka zrównamy osobę, która jedynie fantazjuje o dzieciach (jakkolwiek odrażające by to nie było) z osobą, która faktycznie zgwałciła dziecko, to zamiast zastanowić się nad konstruktywnymi rozwiązaniami będziemy ulegać niskim instynktom i domagać się zniesienia państwa prawa w imię samosądu. Nie dajmy się otumanić panice medialnej i dyskutujmy spokojnie i z precyzją nawet o tak trudnych tematach. Inaczej nigdy nie zbliżymy się do rozwiązania, a państwo nadal będzie mogło nic nie robić w kwestii terapii osób ze skłonnościami do pedofilii.
IDIOTYZM, CHAMSTWO... - SEKSIZM, RASIZM...
“Idiotyzm”, “chamstwo”, “głupota”, “brednie” czy wreszcie “brak kultury” są średnio konstruktywną reakcją na wypowiedzi arcybiskupa Michalika czy seksuologa Boćkowskiego. Rozmywają problem i oddalają nas od rozwiązania. Brakiem kultury jest np. brak “dzień dobry” gdy wchodzi się do małego sklepu, chamstwem można nazwać np. zatrzaśnięcie komuś drzwi przed nosem.
Próba zamknięcia kobiecie ust poprzez skierowanie do niej wulgarnych epitetów dotyczących jej waginy i odsyłanie jej do garów jest seksizmem, podobnie jak wyzywanie kogoś od “czarnuchów” jest rasizmem. Nazwanie takich zachowań głupotą to brak precyzji, którego skutkiem jest prostacka, domyślna diagnoza “powiedział tak, bo jest głupi”. Otóż nie, tu nie chodzi o głupotę. Tu chodzi o światopogląd, zgodnie z którym kobieta powinna zająć się tym, do czego przypisali ją mężczyźni, czyli gotowaniem, zamiast dyskutowania na forum publicznym.
Nie ma tu znaczenia w jakim stopniu ten światopogląd jest uświadomiony. Taki komentator może się zgodzić ze stwierdzeniem, że kobiety i mężczyźni są równi, ale papierkiem lakmusowym jego przekonań będą tego typu obraźliwe komentarze atakujące nie tylko konkretną osobę, ale całą grupę społeczną, do której ta osoba należy.
Podobnie słowa arcybiskupa Michalika o lgnących dzieciach nie są lapsusem, ani bredniami - to wyraz światopoglądu wielu hierarchów katolickich (niemal codziennie ujawniają się kolejni), którzy czują się zwolnieni z odpowiedzialności za swoje zachowania seksualne, a ludzi, którzy nie należą do ich hierarchicznej grupy, czyli świeckich, uznają za katolików drugiej kategorii. I znowu powiedzenie, że hierarchowie są głupi, nie przybliży nas do wypracowania adekwatnych rozwiązań. Przybliży nas do tego dyskusja o odpowiedzialności hierarchów katolickich wobec polskiego prawa.
To tylko kilka propozycji dotyczących palących kwestii w debacie publicznej. Na odrębne omówienie zasługuje tzw. naprotechnologia i in vitro, seksualność i seksualizacja (które, wbrew temu co próbują nam wmówić hierarchowie katoliccy nie są tym samym i wbrew pozorom nie mają nic wspólnego z sekstylionem, choć wszystkie te słowa mają taki sam początek). Większa precyzja wydaje się być jedynym antidotum na jałowość debaty publicznej. Bez tej precyzji jesteśmy skazani na nadmierne uleganie emocjom i kręcenie się w kółko.
******