W medycynie znane określane mianem przewlekłej dermatozy, mającej skłonność do zaostrzeń i remisji. Po ludzku mówiąc – wysypki, świąd, pieczenie skóry, ból i często wstyd, bo objawy do estetycznych nie należą. Upośledzony naskórek pozbawiony jest lipidów (komórek tłuszczowych), więc skóra aż „krzyczy”.
Skąd się bierze?
AZS jest odpowiedzią na nieprawidłowo funkcjonujący układ immunologiczny. Geny mają tu swoje znaczenie, dlatego warto zastanowić się czy w rodzinie nie występowały astma, alergie pokarmowe, uczulenia na roztocza czy alergiczny katar. Takie geny nie warunkują powstania AZS, ale (jak przy chorobach alergicznych), można odziedziczyć skłonności.
Jeśli odporność to…
Jelita. Nasz drugi mózg, centrum naszego immunologicznego wszechświata. Odpowiada nie tylko za wchłanianie substancji odżywczych z pożywienia, ale też za wydalanie zbędnych i toksycznych. Jeśli więc na tym poziomie nasz organizm szwankuje, możemy się spodziewać buntu. Mówiąc wprost - choroby o podłożu autoimmunologicznym (autoagresji) pojawiają się właśnie w odpowiedzi na nasz zatruty organizm. Jeśli Ty lub Twoje dziecko cierp na AZS, RZS, Hashimoto, SM, chorobę nowotworową czy nawracające infekcje bakteryjne, wirusowe, pasożytnicze, przyjrzyj się Waszej diecie i jelitom.
Zachwiana równowaga…
Nasze jelita składają „zamieszkują” m.in. bakterie komensalne, wspierające organizm w procesach trawiennych oraz broniące go przed atakiem patogenów, są więc naszym osobistym wojownikiem w walce z wrogimi mikroorganizmami. Obecnie szacuje się, że liczba bakterii komensalnych bytujących na nas i w nas (znajdują się też na skórze, w układzie moczowo – płciowym czy oddechowym) dziesięciokrotnie przekracza liczbę komórek budujących nasze ciało. Ich skład zależy od tego jak żyjemy, co jemy i właśnie od stanu naszych jelit. Zatem hasło „jesteś tym co jesz” naprawdę ma sens.
AZS jest objawem, ze w naszym układzie odpornościowym dzieje się coś niepokojącego. Jak to jest w autoagresji, głównym winnym jest sam „ochroniarz” czyli nasz układ odpornościowy – w odpowiedzi na kontakt z alergenem (pyłki, chemia, jedzenie, bakteria, wirus, lek) wytacza ciężkie działa w postaci przeciwciał do walki z danym alergenem. Niestety atakują one również inne komórki, w tym komórki skóry.
Leczenie czy zaleczenie?
Najczęściej leczenie zaczyna się od zmiany środków czystości, kosmetyków. Wprowadzane są maści sterydowe, środki antyhistaminowe, a czasem leki immunosupresyjne, które mają zmniejszyć aktywność układu odpornościowego. Niestety obniżenie jego aktywności oznacza narażenie na inne stany chorobowe. Wszystkie te środki zaradcze mają za zadanie zaleczyć stan chorobowy, zmniejszyć objawy czy przykre dolegliwości.
Leczenie…
Logika nakazuje myślenie: układ immunologiczny => jelita => układ pokarmowy => jedzenie.
Wciąż w Polsce brak jest świadomości jak bardzo to co jemy wpływa na nasz organizm. Często w swojej pracy pytam ludzi „jak się czujesz po zjedzeniu tego czy tamtego?”. Rzadko otrzymuje odpowiedź. Po jedzeniu nie powinniśmy być ospali, ociężali, mieć dolegliwości żołądkowe, wzdęcia czy wyspki. Jeśli tak się dzieje, znaczy, że coś poszło nie tak.
Tymczasem zbyt rzadko przychodzi refleksja na linii objaw – dieta. Częściej pędzimy do apteki po środki zaradcze (patrz „zaleczenie”).
W AZS powinniśmy postawić na jedzenie i suplementy, które dobrze wpłyną na stan naszych jelit i skóry. Wyeliminować alergeny, pożegnać cukier i produkty wysoko przetworzone. I zaprzyjaźnić się ze słowem PROBIOTYK. I tu znowu – probiotyk probiotykowi nierówny. O tym już wkrótce.
W swojej pracy „ Probiotyki jako alternatywne rozwiązanie i wsparcie terapii tradycyjnych” Prof. Dr hab. med. Wojciech Cichy z I Katedry Pediatrii w Klinice Gastroenterologii Dziecięcej i Chorób Metabolicznych UM w Poznaniu pisze:
Szczepy bakteryjne są skuteczne w zapobieganiu i/lub leczeniu biegunek, atopowego zapalenia skóry, nieswoistych chorób zapalnych jelit i wielu innych chorób. Obecnie w związku ze swą skutecznością w terapii i profilaktyce licznych chorób bakterie probiotyczne są przedmiotem intensywnych badań.
Bakterie kwasu mlekowego (LAB – lacid acid bacteria), stanowiące podstawę preparatów probiotycznych, ludzie wykorzystują od wieków. W większości są to drobnoustroje z rodzaju Lactobacillus i Bifidobacterium. Ich obecność w fermentowanych produktach żywnościowych, spożywanych tradycyjnie w wielu kulturach, jest wiarygodnym kryterium bezpieczeństwa stosowania. Pozytywne efekty zdrowotne związane z konsumpcją żywności bogatej w żywe kultury bakterii zostały odnotowane przez Pliniusza Starszego już w 76 roku. Zalecał on spożywanie wspomnianych produktów chorym z dolegliwościami jelitowymi, rekonwalescentom oraz dzieciom.
Czyli…
Leczymy skórę, ale przede wszystkim jelita. Sięgamy po wiedzę, pomoc, właściwe produkty i suplementy. Oczyszczamy organizm ze wszystkich złych rzeczy, które mu fundujemy i troszczymy się o niego, jakbyśmy go dostały w prezencie tylko raz w życiu.