Być Czechem, Grekiem, Anglikiem i Polakiem - jednocześnie!
"Koniec Armstronga! Straci wszystkie tytuły"
(...)“Mistrz” postanowił nie walczyć więcej o udowodnienie rzekomej niewinności. Amerykańska Agencja Antydopingowa zapowiedziała, że natychmiast anuluje jego wyniki po 1998 roku i zawiesi go dożywotnio w prawach zawodnika.
“Mistrz” jest już w cudzysłowie, czyli nie jest mistrzem. Szybko poszło. Jest “rzekomo niewinny" i miał walczyć żeby to udowodnić. Jeśli coś by chciał udowodnić to raczej nie "rzekomą" niewinność, tylko taką zupełnie normalną. Ciekawostką prawną jest konieczność udowadniania niewinności.
(...)rzeczniczka agencji antydopingowej (USADA), Annie Skinner zapowiedziała pozbawienie Armstronga tytułów oraz zakazanie mu startów do końca życia. 41-letni Armstrong, który w zeszłym roku zakończył karierę w czerwcu został oskarżony o stosowanie niedozwolonych środków przez Amerykańską Agencję Antydopingową (USADA)
Armstrong skonczył karierę, po czym dostał zakaz startów. O rany!
Czytamy też, że kolarz Armstrong, który, jak wiemy, wiele lat odnosił niebywałe sukcesy, już po zakończeniu kariery został oskarżony, a za chwilę zostanie gumką myszką wytarty z historii. Ale bardzo niesłusznie, bo jak wynika z tekstu, oskarżony został perfidnie, bo ćpała sama Agencja!. To przecież pisze redaktor: "został oskarżony o stosowanie niedozwolonych środków przez Amerykańską Agencję Antydopingową (USADA)"
Kowal zawinił a cygana powiesili.
Mimo licznych zarzutów, żadna z przeprowadzonych u Armstronga kontroli dopingowych nie dała wyniku pozytywnego. On sam zawsze stanowczo odrzucał wszelkie oskarżenia o stosowanie niedozwolonych środków.
Kolarz stwierdził w oświadczeniu, że ma dosyć, odechciało mu się walczyć, czyli “odmówił współpracy” – i za to go ukarano. No bo chyba nie za doping, skoro tego – według tekstu – nie udowodniono.
14 lat wstecz anulują mu wyniki – za karę, że dzisiaj nie chce już "współpracować" z USADA (mówi w innym miejscu, że miewał czasem przez te lata po 2 kontrole dziennie – i nic nie wykazały; walczył z rakiem, brał leki, po przerwie, "oczyszczającej" organizm, wrócił do sportu i znowu wygrywał).
No, ale pewno są jakieś papiery, zeznania, może dowody pośrednie, świadkowie? Co? Panowie redaktorzy?
Winny czy niewinny – nie wiem, ja tylko czytam ten tekst. Po co? Jak widać – dla jaj.
Dygresja w sprawie koksujących:
“W igrzyskach w Londynie wystartowało aż 57 lekkoatletów, którzy wcześniej odbywali karę dyskwalifikacji za stosowanie dopingu (udowodnione! - przyp. AP), a cztery zawodniczki zdobyły złote medale - poinformował w magazynie “Athletics International” brytyjski statystyk Peter Matthews”. (Eurosport Newsletter, 24/08/2012)
Zgodnie z filozofią USADA, za rok im się to wszystko odbierze. A i pozostałym, autorom podejrzanie wyśrubowanych rekordów. I wtedy, sprawiedliwie, stare rekordy pozostaną przy legendarnych sportowcach z NRD (oni już nie muszą "współpracować); ich zawodniczki (na pierwszy rzut oka ich cechy płciowe jakoś takie nienachalne były, chociaż, fakt, okazało się, że bywały "trochę w ciąży", bo rozbudzone hormony ponoć pomagają) osiągały czasem lepsze wyniki niż faceci z kapitalistycznych reżimów.