Przyszła wiosna. Spóźniona jak nigdy, dała radość ogrodnikom i udrękę alergikom. Jestem jednym i drugim, więc cieszę się przez łzy. Wiosenni kierowcy wsiedli do swoich uśpionych na zimę samochodów i Warszawa tradycyjnie się zakorkowała. Jeśli dołożyć wszelkiego rodzaju manifestacje, najazdy na stolicę różnych branż domagających się słusznej sprawiedliwości, przejazdy rowerowych mas krytycznych, maratonów, półmaratonów i innych biegów, to w tym mieście naprawdę bardzo trudno się mieszka.
Zawód- aktor, czasem reżyser, coś tam pisze od czasu do czasu
Mieszkańców mimo to przybywa i jest nadzieja, że jak tak dalej pójdzie, to wszyscy przeprowadzą się do Warszawy, a manifestować i biegać będą gdzie indziej, bo kto by sobie samemu chciał życie utrudniać. Żartuję, oczywiście, bo uwielbiam gdy ludzie są aktywni i nic, a nic mi nie przeszkadza, że czasem trochę poczekam w swoim aucie jak ktoś gdzieś tam biegnie, jedzie, albo walczy o swoją sprawę.
W tej sprawie żartuję, oczywiście połowicznie, bo jednak czasem muszę zdążyć dojechać do teatru, czy na plan na konkretną godzinę, a tu nagle blokada, bo przemarsz, bo bieg, albo krytyczna masa i chyba raczej nie chciałbym żeby ktoś widział wtedy moją minę. Aktorstwo polega na robieniu min i pan to robi super, stwierdził kiedyś mój serdeczny przyjaciel, który przynajmniej raz w tygodniu przychodzi pod mój dom domagając się skromnej zapłaty za ten komplement. Nie wiem gdzie ogląda telewizję, ale gdy kiedyś podsumował moje aktorstwo słowami - Norek, ale się z ciebie szuja zrobiła…. zrozumiałem, że ogląda i Miodowe lata i Ranczo. Do Miodowych lat już raczej nie wrócimy, ale ósmy sezon Rancza nakręcimy na pewno, bo już niebawem, pod koniec maja zaczynamy zdjęcia do ostatniej już serii.
Ostatnia seria wcale nie musi być ostatnia, bo jak siła krytyczna wielbicieli naciśnie odpowiednio mocno, to kto wie, wszak opowieść o mieszkańcach Wilkowyj mieliśmy zakończyć na czwartej serii. Na wszelki wypadek, przygotowuję się na rozstanie. Nie wiem jak ten rozwód przeżyję, bo do Czerepacha się przywiązałem, a nawet mimo wcześniejszej niechęci, nawet go polubiłem. Jak się okazuje - świnia też człowiek. Niestety, tylko w filmie, bo na co dzień świń ludzkich pełno, że poprzestanę tylko na tych, którzy wyrzucają śmieci do lasu. Dzień Ziemi wypada w tym roku 28 kwietnia, czyli już był.Jestem pewien, że jak zwykle kontenery przy drogach zapełniły się błyskawicznie, ale raczej nie śmieciami z lasu, tylko lasem śmieci z okolicznych domów. Koniec końców i tak dobrze, bo jeśli te domowe śmieci trafiłyby do lasu, to może i lepiej, że Dzień Ziemi jest niż gdyby go nie było. Podobnie jak Maraton Warszawski, dzięki któremu tysiące ludzi biega zamiast siedzieć przed telewizorami.
Wiem, że jako aktor również telewizyjny powinienem zabiegać o to, żeby ci biegacze biegali w domu, ale jak widać nie jestem zbyt biegły w marketingu. Masa Krytyczna, dzięki której kilka tysięcy rowerzystów przekonuje niedowiarków, że rowerem jest szybciej i zdrowiej, też z moją krytyką się raczej nie spotka, choć wolałbym, żeby władze miasta tak koordynowały te wspaniałe imprezy, żeby nie odbywały się jednego dnia i nie paraliżowały życia ludzi, których masa z różnych względów musi się poruszać samochodami. Wracając do rowerów bardzo mi się podoba system Veturilo, czyli uliczna wypożyczalnia rowerów. Szkoda tylko, że aby się przejechać trzeba wykonać sporą ilość instrukcji, oraz przełknąć upokorzenie bycia potencjalnym złodziejem. Rowerów rzecz jasna. Jasny szlag mnie trafia, ale mimo to zachęcam do korzystania z tego środka lokomocji, bo system sprawdza się w wielu miastach na świecie i sprawia wielką frajdę jego użytkownikom. Ja sam na pewno kiedyś go sprawdzę, choćby z tego powodu, że nie mam roweru, bo mi ukradli. Rower był nowy, piękny, stał sobie grzecznie czekając aż się nim przejadę, ale się nie doczekał, bo ktoś otworzył sobie zamek mojego domku gospodarczego i nie wykonując żadnej instrukcji, ani cienia upokorzenia nie przełykając, wypożyczył go sobie raz na zawsze. Zawsze byłem i będę optymistą. Niech mój rower służy komuś, kto go kupił za jedną czwartą ceny jak najlepiej. Niech ludzie biegają, jeżdżą, jedzą, piją, spacerują, chodzą, chodzą do teatru, do kina, albo nie chodzą, siedzą przed telewizorami, albo gdzie indziej (poza tymi, którzy siedzą na Białołęce, bo to trochę inne siedzenie jest), jednym słowem niech każdy, jeśli nikomu nie robi krzywdy, robi co chce. Tego Wam życzę wiosennie i jak najbarciś kulturalnie.