
Obserwując dzisiejszą rzeczywistość, głównie z balkonu, bo ten mam szczęście posiadać. Przy jednej z głównych ulic jednego z największych miast Polski, na przeciwko centrum handlowego. Faktycznie widok niecodzienny. Centrum umarło dosłownie, a o tym świadczy brak sznurów samochodów, które codziennie próbowały dostać się na parking oraz zapełnione przystanki tramwajowe, które od kilku dobrych tygodni zaskakują pustką. Niekiedy z nadmiaru wolnego czasu staram się liczyć samochody, które np w danej godzinie przejechały, albo nie było ich w ogóle. Liczę pasażerów tramwajów, dosłownie na palcach jednej ręki i w końcu spacerowiczów, których ostatnio nie widziałem w ogóle. Z rozmów telefonicznych z członkami rodziny, znajomymi i przyjaciółmi odczuwam ich strach, depresyjny nastrój, niezadowolenie czy użalanie się nad izolatką- domem. Z ręką na sercu … nie rozumiem tych postaw.
40 pajacyków, 40 wykroków, 40 brzuszków, 40 przysiadów , 10 pompek i jedna minuta przerwy
30 pajacyków, 30 wykroków, 30 brzuszków, 30 przysiadów , 10 pompek i jedna minuta przerwy
20 pajacyków, 20 wykroków, 20 brzuszków, 20 przysiadów , 10 pompek i jedna minuta przerwy
10 pajacyków, 10 wykroków, 10 brzuszków, 10 przysiadów , 10 pompek i jedna minuta przerwy
