Brak wyjaśnienia kulis tragicznej śmierci Barbary Blidy będzie oznaczać, że korporacja polityczna - do której zalicza się też Platforma Obywatelska - chroni własne interesy, kosztem interesów państwa i kosztem prawa.
REKLAMA
Dziś mija piąta rocznica tragicznej śmierci byłej posłanki SLD i działaczki Śląska, Barbary Blidy. Już piąta rocznica, ale niewielu z tych, co chcą wyjaśnienia tej sprawy, o niej zapomniało. I czekają, kiedy wreszcie Platforma Obywatelska wywiąże się ze swojego zobowiązania postawienia winnych przed sądem. Nie chodzi tylko o polityków, Jarosława Kaczyńskiego i Zbigniewa Ziobro i Trybunał Stanu, ale również o urzędników państwa, służb specjalnych, a także prokuratury, którzy ponoszą odpowiedzialność za tę tragedię. I w wielu przypadkach dalej funkcjonują w przestrzeni publicznej.
W wieczór śmierci posłanki napisałem na gorąco tekst – analizę sprawy śmierci posłanki, tytułując go – „Winnym śmierci Barbary Blidy jest Zbigniew Ziobro”. I ani przez jeden dzień przez te pięć lat nie miałem wątpliwości, że mam rację, a każda sprawa, każda informacja, i co najważniejsze – efekt prac specjalnej komisji sejmowej, kierowanej przez Ryszarda Kalisza tylko utwierdziły mnie w moim przekonaniu. Winę ponosi, nie tylko polityczną, Zbigniew Ziobro. Jego wina rzuca cień na jego szefa, Jarosława Kaczyńskiego, na rząd PiS – LPR – Samoobrony, a przede wszystkim na patologię polityczną, jaką była tak zwana IV RP.
Zbigniew Ziobro ponosi nie tylko odpowiedzialność polityczną, ale jako członek rządu ponosi odpowiedzialność za inspirację działań prokuratury i ABW. Ciąg przyczynowo – skutkowy, droga decyzyjna prowadzi nie od oddziału ABW i prokuratury katowickiej do góry – do ministerstwa sprawiedliwości i kancelarii ówczesnego premiera – lecz odwrotnie – od gabinetów Jarosława Kaczyńskiego i Zbigniewa Ziobro w dół. Dziś, znając raport komisji Ryszarda Kalisza, wyraźnie widać, że Zbigniew Ziobro zawarł układ z szefem ABW, Bogdanem Święczkowskim, swoim prokuratorskim kolegą, w tej sprawie (nieformalny – ale za wiedzą ówczesnego premiera), aby wykorzystać Barbarę Blidę jako „wyjście” na polityków lewicy – i powiązania ich z mafią węglową. I to właśnie były szef ABW powinien drugim, głównym oskarżonym w tej sprawie, w procesie karnym, obok szefów prokuratury okręgowej w Katowicach, którzy realizowali plan działań Ziobry. Trzecim głównym oskarżonym powinien być Grzegorz Ocieczek – szef delegatury katowickiej ABW, który realizował działania w terenie.
Komisja śledcza badająca okoliczności śmierci Barbary Blidy zakończyła swoją działalność prawie równocześnie z końcem poprzedniej kadencji polskiego parlamentu. Raport został zamknięty i przedstawiony przez szefa komisji, Ryszarda Kalisza, przed Sejmem. Głównym politycznym wnioskiem komisji jest postawienie przed Trybunałem Stanu Jarosława Kaczyńskiego, byłego premiera i Zbigniewa Ziobro, byłego ministra sprawiedliwości. Kilku innych funkcjonariuszy państwa powinno stanąć przed sądami karnymi. Ryszard Kalisz w swoim wystąpieniu położył nacisk na sprawczą rolę Jarosława Kaczyńskiego, stawiając tezę, że to jego decyzja była podstawą do uruchomienia wszystkich instrumentów służb państwa, mających doprowadzić do zatrzymania byłej posłanki – i wyjścia na „układ” lewicy.
Ryszard Kalisz, główny autor raportu, zwrócił uwagę na naruszenia Konstytucji RP na szczeblu rządu. Dobitnie pokazał, gdzie zostały przekroczone konkretne przepisy prawa, co z kolei ma wpływ na wystąpienie deliktu konstytucyjnego, dokonanego przez Jarosława Kaczyńskiego i Zbigniewa Ziobro. To powoduje, że obaj mogą stanąć przed Trybunałem Stanu, niezależnie postępowań karnych. Do postawienia ich przed trybunałem wystarczy wola polityczna, przekonanie posłów, że oto urzędnicy państwa sprzeniewierzyli się Konstytucji RP. Kalisz za to precyzyjnie określa, za co powinni karnie odpowiadać zarówno były szef Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego Bogdan Święczkowski oraz były wiceszef Agencji Grzegorz Ocieczek.
Ryszard Kalisz nie zrezygnował w sowim raporcie z politycznych opinii, ponieważ komisja miała wymiar polityczny. W dokumencie znajdziemy konkluzję, że program polityczny PiS i jego realizacja po utworzeniu rządu „tworzyły warunki do nieposzanowania godności wielu ludzi poprzez przyjmowany dogmat ich winy lub szkodliwego postępowania całych grup politycznych, społecznych, zawodowych lub środowiskowych”. I to jest podstawa, poza karnymi zarzutami, do postawienia Jarosława Kaczyńskiego i Zbigniewa Ziobro przed Trybunałem Stanu.
Sojusz Lewicy Demokratycznej I Ruch Palikota kilkakrotnie rozpoczynały procedurę zbierania podpisów pod wnioskiem o postawienie Jarosława Kaczyńskiego i Zbigniewa Ziobro przed Trybunałem Stanu – potrzeba do tego 115 głosów poselskich, aby taki wniosek mógł zostać przestawiony przed Sejmem. Po koniec poprzedniej kadencji Sejmu ze strony Platformy Obywatelskiej padła jasna deklaracja, że sprawa wniosku zostanie podjęta przez PO zaraz po ubiegłorocznych wyborach parlamentarnych. I dziś czekamy dalej. Jak jeszcze długo? Zobowiązanie powrotu do sprawy wniosku wobec Kaczyńskiego i Ziobry, co deklaruje Platforma Obywatelska, jest testem dla wiarygodności tej formacji i samego premiera. Raport Ryszarda Kalisza jest jednoznaczny, dobrze udokumentowany. Inicjatywa Rafała Grupińskiego, szefa klubu PO w Sejmie, z przed kilku tygodni, mająca na celu złożenie nowego wniosku, została wstrzymana. Dlaczego, tego do końca nie wiadomo.
Pozostawienie tej sprawy bez zakończenia będzie oznaczało, że korporacja polityczna - do której zalicza się też Platforma Obywatelska - chroni własne interesy, kosztem interesów państwa i kosztem prawa. Ale przede wszystkim kosztem demokracji...
Azrael
