Mam nadzieję, że panowie Figurski i Wojewódzki zrozumieją, pomimo zaawansowanego wieku, że za słowo należy być odpowiedzialnym, ponieważ kształtuje ono świadomość odbiorców.
Nigdy nie byłem zaangażowany politycznie, ale otaczająca mnie rzeczywistość polityczna i społeczna zmusiła mnie do jej komentowania. Jestem też racjonalistą i antyklerykałem, choć nie wrogiem wiary
Jeżeli mam problem ze sformułowaniem własnej opinii na temat wydarzenia publicznego, to staram się sięgnąć do źródeł informacji, najlepiej tak zwanych kwalifikowanych. Oznaczać to może prawo, także konstytucję, może coś w rodzaju precedensów. Unikam kierowania się opiniami innych. Może dlatego, że zawsze hołdowałem tradycji dystansu do autorytetów...
Podobnie jest ze sprawą "występu" duetu Figurski/Wojewódzki w programie "Poranny WF" rozgłośni Eska Rock kilkanaście dni temu. Panowie, pozostający jeszcze, jak się wydaje, pod wrażeniem poprzedniego wieczora, przeprowadzili ze sobą taki dialog;
- Wojewódzki: A wiesz co ja wczoraj zrobiłem po tym meczu z Ukrainą?
Figurski: No?
W: Zachowałem się jak prawdziwy Polak...
F: Kopnąłeś psa.
W: Nie, wyrzuciłem swoją Ukrainkę.
F: A to dobry pomysł... Mi to jeszcze nie przyszło.. Wiesz co? Ja po złości jej dzisiaj nie zapłacę.
W: Wiesz co, to ja swoją przywrócę, odbiorę jej pieniądze i znowu wyrzucę.
F: Powiem Ci, że gdyby moja była chociaż odrobinę ładniejsza, to jeszcze bym ją zgwałcił.
W: Eee... ja to nie wiem jak moja wygląda, bo ona ciągle na kolanach...
To był żart. Zapewne, jak się oba tłumaczyli później, żart z zachowań polskiego kołtuna. Żart, jak żart. Dla mnie nieśmieszny, ale ponoć taka jest konwencje programu i - uwaga - taki jest odbiorca, wychowany przez lata przez panów F i W. Radio Eska prowadzi działalność dydaktyczną. Swoistą.
Automatycznie, jako gorący zwolennik wolności słowa, w każdym wymiarze i w każdej formule, przeciwnik cenzury, a także zwolennik usunięcia z polskiego Kodeksu karnego artykułu 212 (pomówienie i poniżenie za pomocą środków masowego przekazu) i 196 (o obrazie uczuć religijnych) przeciwstawiłem się zmasowanej krytyce skierowanej przeciwko tym dwóm, podstarzałym już, satyrom. Gdzieś na horyzoncie zamigotała mi postać Larry'ego Flynta i jego wieloletnia walka o wolność słowa, która doprowadziła go aż do Sądu Najwyższego USA, a pierwszą poprawkę konstytucji tego państwa uzupełniła o nowy precedens. Przypomnijmy, że Flynt, wydawca pornograficznego "Hustlera", powołując się na pierwszą poprawkę do amerykańskiej konstytucji, wywalczył prawo do publikacji i rozpowszechniania pornografii.
I na tym właściwie sprawa mogłaby zostać zamknięta. Figurski i Wojewódzki, według mnie, prawa nie złamali. Tak zresztą z początku sądziło również kierownictwo stacji. Ale... No właśnie, pozostaje ale... Panowie w jednym krótkim "skeczu" popisali się seksizmem i prostackim chamstwem, wykorzystują ukraińskie kobiety element swego dowcipasa. Niewielu słuchaczy (tych ułożonych, wyrobionych i wychowanych przez F&W) złapało "cienkość" przekazu. Raczej potraktowali to jako przekaz wprost. W przestrzeń poszedł sygnał, że tego rodzaju podmiotowe żarty z kobiet (a może Żydów, Negrów, czy "beżowych") są dopuszczalne. Tak jak popularne jest dawanie tabliczek z wizerunkiem garbato-nosowego Żyda i grosikiem w prezencie - przynajmniej w niektórych środowiskach. I tu zderzamy się z czymś, co nazywamy społecznym osądem.
Nie jest tak, jak powiedział z początku szef radia Eska, Bogusław Potoniec, że Figurski i Wojewódzki obnażają polskie stereotypy. Wprost przeciwnie - chamskie dowcipy na antenie radia tylko utwierdzają, że takie słowa, myśli, a może nawet postępowanie wobec ukraińskich sprzątaczek (Arabów, Żydów, gejów...) jest dopuszczalne i dozwolone. Głoszenie takich rzeczy, nawet w formie żartu, jest bardzo daleko od zagadnień wolności słowa, rozumianego jako prawo do głoszenia własnych opinii, a blisko wprowadzeniu ich w obieg społeczny. Można powiedzieć, nasi milusińscy stanęli po ciemnej stronie. Może z powodu syndromu "dnia wczorajszego", może z przekory, a może uznali, że wolność słowa na tym polega. Otóż tak - wolność słowa polega też na tym, że każdy może powiedzieć co chce, pod warunkiem, że wie, co tak naprawdę powiedział i jak zostanie to odebrane.
Teraz jednak mamy najlepszą część zabawy; Otóż po kilku dniach szefostwo stacji Eska Rock zawiesiło program "Poranny WF" pp. Figurskiego i Wojewódzkiego. Myliłby się jednak ten, że powodem tej decyzji była zmasowana krytyka rannego występu. Prawdopodobnie było to spowodowane naciskiem ze strony instancji wyższej, czyli Zjednoczonych Przedsiębiorstw Rozrywkowych, właściciela radiostacji, jak sądzę, implikowane z kolej naciskiem reklamodawców. Reklama to przecież podstawa i dobrodziej stacji radiowych, mediów w ogóle. Wygląda na to, że p. Potoniec złamał się pod wpływem... pieniądza. Jeżeli tak by było w rzeczywistości, to odniesienie i ocena całej sytuacji staję się jeszcze bardziej skomplikowana... Teraz wypadałoby się silnie opowiedzieć po stronie Figurskiego i Wojewódzkiego.
Nie chciałbym, aby program Figurskiego i Wojewódzkiego zniknął z anteny. Mam nadzieję, że nikt nie wystąpi przeciwko nim do sądu w trybie artykułu 212 kk (oskarżenie prywatne). Mam natomiast nadzieję, że panowie coś zrozumieją, pomimo zaawansowanego wieku, a przede wszystkim to, że za słowo należy być odpowiedzialnym, ponieważ kształtuje ono świadomość - w tym momencie spaczoną.