
Sąd w Katowicach uznał, że publiczne manifestowanie ze znakiem „zakaz pedałowania” jest… nieprzyzwoite. I ukarał sprawce grzywną w wysokości… 100 złotych. Sąd zrównał upokarzanie homoseksualistów, demonstrowanie pogardy i nienawiści wobec nich z ulicznym „rzucaniem mięsem”.
REKLAMA
W październiku 2013 roku narodowcy zakłócili obchodzony w Katowicach Coming Out Day. Organizowana od 1988 roku w wielu krajach impreza (w Polsce od 2009 roku) promuje zrównanie praw homoseksualistów i zachęca gejów i lesbijki do wychodzenie z szafy, czyli zaprzestania ukrywania swojej orientacji. Zeszłoroczny happening zakłócali narodowcy. Wyzywali uczestników oraz demonstrowali transparent z napisem „Zakaz pedałowania” i popularnym znakiem.
Pokłosiem tamtejszych wydarzeń jest właśnie zapadły wyrok katowickiego sądu, w którym Sąd nie dopatrzył się przestępstwa w zachowaniach narodowców, jednakże uznał, że prezentowanie transparentu z obrazkiem „Zakaz pedałowania” jest wykroczeniem polegającym na publicznym prezentowaniu nieprzyzwoitego rysunku (art. 141 Kodeksu wykroczeń). Sąd za ten „nieprzyzwoity” wybryk wymierzył karę 100 złotych grzywny.
Taki wyrok w pierwszym odczuciu śmieszny i nieco groteskowy, jest jednak przede wszystkim niesprawiedliwy. Owszem, taki znak jest – jak chce tego Sąd – nieprzyzwoity, czyli odstępujący od tradycyjnie pojmowanych zasad etyczno-moralnych lub też po prostu bezwstydny lub niewłaściwy. Tak samo nieprzyzwoite i niewłaściwe jest publiczne przeklinanie, umieszczanie bezwstydnych rysunków. Karaniu za tego typu mało szkodliwe, można powiedzieć „szczenięce” zachowania służy artykuł 141 Kodeksu wykroczeń. Ma on bowiem chronić „publikę” (np. dzieci) przed nieprzyzwoitymi wybrykami. Sąd uznał tym samym, że zachowanie narodowców równe jest - w swym ciężarze gatunkowym - z „rzuceniem mięsem” na ulicy lub narysowaniu penisa na murze. Trudno się z tym zgodzić, bo oczywistym jest, że prezentowanie takich haseł lub obrazków to jawne manifestowanie pogardy, poniżanie, obrażanie innych osób ze względu na ich odmienność. Demonstrowanie z powodu głębokiej nietolerancji i ksenofobii pogardy wobec drugiego człowieka nie może być tak samo sankcjonowane jak uliczne bluzganie. Dlatego wyrok jest niesprawiedliwy. Pozostaje kolejnym świadectwem znieczulenia policjantów, prokuratorów i sędziów na tego rodzaju zachowania. Jest wyrazem pobłażliwości wymiaru sprawiedliwości i organów ścigania na zachowania, które wynikają z nietolerancji i ksenofobii. Jest też dowodem na brak empatii na krzywdę obrażanych ludzi, będących w społecznej mniejszości oraz relatywizuje społeczne patologie. Wyrok dał też zapewne satysfakcję obwinionym, którzy będą mogli chwalić się, że za 100 złotych mogą obrażać „pedałów”. Z drugiej strony orzeczenie jest pewnie niesatysfakcjonujące, wręcz upokarzające dla pokrzywdzonych.
