Pomimo prób zatrzymania Mariusza T. w zamknięciu jest on już na wolności. Nie wiemy, co z nim dalej będzie. Wiemy natomiast, że władza uległa społecznej histerii i podjęła desperackie kroki, by dać satysfakcję oczekiwaniom wyborców.
W sprawie T. zostało już pokazane i napisane wszystko. Tabloidy krzyczą, że bestia jest na wolności i trzeba chronić dzieci. Media histeryzowały i – co oczywiste – histeria udzieliła się społeczeństwu. Cześć prawników rozdarła szaty nad łamaniem podstawowych zasad procesu karnego i praw człowieka (ja też), inni zaś dokonywali karkołomnych prób uzasadnienia wprowadzenia do porządku prawnego bubla zwanego ustawą o postępowaniu z osobami z zaburzeniami psychicznymi.
Ale nie w tym problem. Media opisują, a nawet tworzą tematy, które przykują uwagę widzów. Taka bowiem ich rola w postpolityczno-obrazkowej współczesności. Trudno natomiast, żeby ludzie nie poddali się zbiorowej histerii skoro historia o pedofilu zabójcy, który lada moment przejdzie bramy więzienia serwowana jest od paru tygodni od rana do wieczora. Prawnicy mają zaś to do siebie, że różnią się w poglądach (jak wszyscy), różnie interpretują przepisy obowiązujące i odmiennie oceniają prawo, które jest dopiero stanowione. Też taka ich rola. Gdyby wszak prawnicy zawsze byli zgodni można by zastąpić ich komputerami.
Problem w tym, że egzaminu nie zdało państwo. Kilka tygodni temu napisałem na tych łamach, że tzw. ustawa o izolacji niebezpiecznych przestępców to akt słabości państwa, bo ustawodawca wyszedł z założenia, że aparat państwowy nie będzie mógł sprostać ochronie ludzi przed potencjalnym zagrożeniem ze strony zbrodniarzy skazanych 25 lat temu. Dziś wiemy, że z tej słabości zrodziła się desperacja. Państwo w swej bezsilności podjęło desperackie kroki na zasadzie „tonący brzytwy się łapie”. Minister Sprawiedliwości namawiał niezawisły sąd do podjęcia orzeczenia o izolacji T. na pierwszym posiedzeniu. Aktem desperacji było złożenie do prokuratury na parę dni przed datą zwolnienia T. z Zakładu Karnego zawiadomienia o podejrzeniu popełnienia przez niego przestępstwa. Jakim cudem T. miał popełnić przestępstwo w celi nadzorowanej 24 godziny na dobę? Skąd miał wziąć pedofilskie zdjęcia? Nie wierzę przy tym, żeby decyzja o złożeniu wniosku o ściganie nie zapadła na najwyższych szczeblach władzy. Wszak emocje sięgały zenitu. Kamery już niemal były rozstawione na chodniku przed bramą rzeszowskiego więzienia. Społeczeństwo czekało: wyjdzie, nie wyjdzie? Populistyczna władza nie chciała zawieść wyborców. Aparat państwowy chciał zatrzymać T. w uwięzieniu. Nie udało się.
Nie tak działa odpowiedzialna władza. Rozsądni i odpowiedzialni politycy mają odwagę stanąć przed rozhisteryzowanym narodem i ze spokojem powiedzieć: „mleko się rozlało” i zbrodniarz ma odbyć karę 25 lat pozbawienia wolności i ani dnia dłużej, bo takie 25 lat temu było prawo. Bierzemy odpowiedzialność za Wasze i Waszych dzieci bezpieczeństwo i dzięki działaniom policji nie dopuścimy, żeby T. kogokolwiek skrzywdził. Bierzemy również odpowiedzialność za bezpieczeństwo T. i nie dopuścimy do linczu na nim. Nieodpowiedzialna władza uległa również histerii i podjęła desperackie kroki, by dać satysfakcję oczekiwaniom społecznym.
Jest jednak obszar, w którym państwo odpowiedzialnie wywiązało się ze swojego zadania. To wymiar sprawiedliwości. Sędziowie zobowiązani do orzekania w oparciu o ustawę – bubla nie poddali się presji. Minister sprawiedliwości jeszcze w zeszłym tygodniu sugerował, że na posiedzeniu sądowym o dzień poprzedzającym datę zwolnienia T. z Zakładu Karnego zapadnie orzeczenie pozwalające na jego dalszą izolacje. Sąd nie uległ oczekiwaniom społecznym i naciskom polityków, w tym swojego administracyjnego zwierzchnika. Pokazał się jako w pełni niezawisły i niezależny, a nadto rozważny. Prokuratura podobnie. W odpowiedzi na złożone przez dyrektora rzeszowskiego Zakładu Karnego zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa przez T., prokuratorzy błyskawicznie wyśmiali przedstawiony materiał dowodowy. Nie można mieć również zastrzeżeń do pracy wyznaczonego z urzędu obrońcy T., który zaangażowany w obronę interesów klienta, wytykał naruszenia w postępowaniu przedstawicieli służby więziennej. Wymiar sprawiedliwości zadziałał – racjonalnie, niezależnie, bez histerii. W przeciwieństwie do ustawodawcy i władzy wykonawczej, którzy najpierw uchwalili złe prawo, na siłę próbowali wyegzekwować to prawo w ekspresowym tempie, a gdy to się nie udało uciekli się do próby oskarżenia T. o przestępstwa, które miał popełnić w nadzorowanej non-stop celi. Jest jeszcze jedno ogniwo sądownictwa, które powinno zadziałać w tej sprawie – Trybunał Konstytucyjny. Sąd konstytucyjny powinien bowiem zbadać legalność przepisów ustawy o postępowaniu z osobami z zaburzeniami psychicznymi.