Do polsko-ukraińskiego mundialu zostały dwa miesiące. Niewiele, ale może i dobrze trener Smuda ma mniej zawodników do wykluczenia. Póki co, po detektywistycznym śledztwie rodem z „Ojca Mateusza” okazało się, że bardziej niegodnym miana reprezentanta Polski jest Sławomir Peszko, a Marcin Wasilewski drogę do EURO 2012 ma wciąż otwartą. Podobnie, jak wcześniej w „sprawie Boruca”, szkoleniowiec znajduje zrozumiałe jedynie dla siebie salomonowe rozwiązania. Poddaję pod rozwagę kolejny trop, minione Święta Wielkanocne. Nie wiadomo, czy zawodnicy spędzili je na trzeźwo. Panie trenerze Smudo, za przeproszeniem, przy Panu ja też bym nie wytrzymał w abstynencji.
Od lat, z uczuciem wzajemnym – mam wrażenie, uwielbiam sport żużlowy. Dziś sobota, mecz Polska – Reszta Świata rozegra, a w zasadzie „rozjeździ” w Gorzowie żużlowa reprezentacja naszego kraju i… nikt nikogo nie wykluczył. Zresztą ciężką byłoby z abstynentem Gollobem i Protasiewiczem. Zawodnicy piją zimne jasne, ale po meczu – są dorośli. Mi to nie przeszkadza.
Euro 2012 i polska reprezentacja. Wykluczamy kolejnych, dobrych – jeśli nie najlepszych na swoich pozycjach. I tak w kadrze nie ma już Artura Boruca, a teraz jeszcze Sławomira Peszki. Na nadmiar fantastycznych futbolistów przy tym nie cierpimy.
Patrzę na Artura Boruca, który demonstruje swoją godność do tzw. „orzełka” formą i zaangażowaniem w lidze: uczy się i stara mówić po włosku, a przede wszystkim – pokazuje formę na boisku. Laikiem jestem, ale bezpodstawnie w niemieckich rozgrywkach nie znalazł się także Peszko. Zawsze – i pierwszemu, i drugiemu z wymienionych ktoś towarzyszył. Smuda wykluczał – w swoim stylu – tylko jednego. On jeden wie dlaczego.
Kto jest bez winy…. No właśnie – dalej moglibyśmy cytować słowa świetnej piosenki, jeszcze bardziej świetnego Staszka Sojki, z którym mieliśmy przyjemność. Mnie jakoś i ta izba wytrzeźwień, i ta taksówka nie kole w oczy. Z pierwszej wprawdzie nie korzystałem, ale – a propos taxi – w kilku miastach panowie chcieli mnie „przewieźć” nieco naokoło do celu. Tak bywa. Ktoś się wkurzy, ktoś odpowie. Jak opisywała gazeta „Polska The Times” w Wielkiej Brytanii nie takie rzeczy reprezentanci kraju wyprawiali. Nie tłumaczę, ani nie bronię. Chciałbym jednak wskazać, że jeśli zawodnik gra dobrze na boisku to zasługa – ponoć – trenera, a jeśli po meczu wypije piwko, bądź w samolocie, też „after”, degustuje wino, to wina?
Ustalmy zasady: pijesz w samolocie wino – nie grasz, pijesz 4 piwa po meczu – grasz 30 minut, wypijesz „małpkę” na pół z kolegą – on nie gra.
Po nich możemy egzekwować kto wystąpi na Euro, kto nie. Dziś tak: alaColombo, ustalane są alareguły - trochę quasipoważnie.
Niemniej kciuki za pozytywne rozwiązanie i sukcesy na EURO 2012 - będę trzymał naprawdę.