Byłem w piątek na konferencji dotyczącej ważnej tematyki – rodziny z dzieckiem niepełnosprawnym. Z racji obowiązków zawodowych tylko na jej początku. Może i lepiej, inaczej musiałbym zwrócić uwagę starszej pani z rzędu za mną. Widząc występy dwóch zespołów muzycznych z dolnośląskiego stowarzyszenia „Ostoja”, wypaliła: „Niektóre z tych chłopców i dziewczynek z zespołem Downa wyglądają prawie, jak normalni. Dobrze, że moja córka tak nie wygląda i jest zdrowa”. W moim w środku wrzało. Ale uświadomiłem sobie też, że podobnie jest z naszym patriotyzmem. Poróżnimy się w fasadowej kłótni na najgroźniejsze słowa, wybierając najlepszy marsz, jedni rzucą na lewo: „morderca”, inni na prawo: „zdrajca”. A gdyby zapytać: czy płacisz rzetelnie podatki, dbasz o środowisko, czy jesteś tolerancyjny dla inności rodaków, cudzoziemców, można usłyszeć: „niech się pan nie wtranca w moje podwórko”.
W-skers patriotyczny
REKLAMA
„Maszynistów Dźwięku”, kapelę Dolnośląskiego Stowarzyszenie Pomocy Dzieciom i Młodzieży z MPDz (mózgowym porażeniem dziecięcym) słyszałem nie po raz pierwszy i po raz kolejny dali fajny koncert. Czasem wykonując covery, a czasem utwory własne, na profesjonalnych instrumentach, przy wsparciu trenerów m.in. Tomka Niewiadomego. Starsza pani chyba nie usłyszała sztuki bo dalej deliberowała na temat niepełnosprawności. A szkoda bo to był jeden z wielu wrocławskich przykładów, jak aktywizować i przełamywać bariery poprzez kulturę. Co słusznie zauważył przewodniczący konferencji.
Z polskim patriotyzmem jest podobnie jak z tą starszą panią. Tak mocno chciała się poczuć kompetentna, że komentując „prawie normalny wygląd” artystów, nie zauważyła, że oni wszystko słyszą. Nie skupiła się w ogóle na treści i sensie występu. My dziś zatem fasadowo pokłócimy się na najmocniejsze słowa, marsze i ich słuszność. Bo w tłumie lepiej i łatwiej na fladze napisać: „Bóg, honor, ojczyzna”. A ten Bóg, jak mnie pamięć nie zawodzi, był Żydem i uczył tolerancyjności do dla innych ludzi. Może więc warto spojrzeć w lustro, zacząć od małych rzeczy: nie wyrzucania śmieci z samochodu bo „mój jest ten kawałek podłogi”, płacenia podatku, dbania o środowisko i lokalną przestrzeń. Bo dziś, w 94. rocznice śmiało mogą wierzący zaśpiewać „Ojczyznę wolną pobłogosław Panie”. Co należy celebrować z radością.
Być może zabawnie wyglądał wczoraj prezydent Polski Bronisław Komorowski. Przy zbyt małym stoliku z małżonką i zaproszonymi dziećmi przygotowując kotyliony. Ale dziećmi różnymi i z zespołem Downa, i bez. Dlatego ja to „kupuję”, podobnie jak biało-czerwoną flagę w ikonie internetowej przeglądarki Google, a także pokaz w barwach narodowych na wrocławskim Stadionie Miejskim. Nie spłaszczając, bo przecież odbyło się i odbywa wiele oficjalnych uroczystości. Ale można też być życzliwym i tolerancyjnym w wolnym kraju. Bez subiektywnego „papierka lakmusowego” i sprawdzania polskości przez wywieszoną flagę w oknie lub jej brak. Mniej patosu, więcej uśmiechu. Pozwoliłem sobie zatem, jak sądzę, jako niemniej prawdziwy Polak wczytać dziś w otrzymaną od Bliskiej Osoby książkę pt.: „Drugi oddech” Philippe Pozzo di Borgo (na której kanwie powstał słynny już film „Nietykalni”) i zjeść niedzielny obiad. Za oknem wisi biało-czerwona flaga. Ale tych, u których jej nie ma - palcami wytykał nie będę. Czego i Państwu, także przy ocenie marszu nr 1,2,3 i 4 serdecznie życzę.
