Wybrałyśmy się z moją przyjaciółką, jej przyjaciółką i jej córką na mecz. Cztery kobiety, w tym... trzy anioły (w tym ja, choć mój narzeczony twierdzi, że jestem Królową Chaosu)...
Niestety, na bramce, gdzie sprawdzali bilety, bardzo uprzejmi panowie sprawdzacze bardzo uprzejmie poinformowali nas, że skrzydła mają logo. A logo jest firmy, która nie jest oficjalnym sponsorem EURO 2012. A regulacje UEFA są takie, że nie można mieć gadżetów innej firmy. Koszulka ok, bo przecież nie będą nikogo rozbierać. Ale skrzydła - co to to nie! Musiałyśmy oddać anielskie atrybuty do depozytu. Za pokwitowaniem. Jakim? Zobaczcie sami...
PS Po ostatnich artykułach w prasie dotyczących wojny polsko-ruskiej pod flagą biało-czerwoną, dziś skrzydła na pewno by się przydały! Mam nadzieję, że polityka pójdzie w kąt (może być nawet narożnik), a zwycięży sportowy duch. Znowu te anioły...