Wiosna, choć o tym nie mówią, tak jak zima zaskakuje nas co roku. Czekamy na nią, prosimy żeby przyszła, marzniemy na przystanku, a jak przyjdzie, to i tak zastaje nas w kozakach z kożuszkiem i nie rzadko z czapką na głowie.
Tak też jest i w tym roku ( i dobrze, bo takich miłych zaskoczeń pogodowych to ze świecą szukać ).
Oprócz samego przyjścia wiosny, wraz z nią następuje prawdziwy wysyp zakochanych! Nagle wszędzie ich pełno, śmieją się do siebie na ulicy, trzymają za ręce, całują w miejscach publicznych i denerwują tych, którzy się (już dawno) nie zakochali.
Co prawda tym, których dosięgła strzała Amora już nie pomożemy, to jednak sobie pomóc możemy, posilając się znanym od stuleci afrodyzjakiem jakim jest czekolada, słynąca również z poprawiania humoru. Tak też się składa, że oto właśnie nadarzyła się miła i słodka jak Amor okazja, bowiem 12 kwietnia był Dzień Czekolady!
A jak już czekolada, to na pewno brownie. Nie dosyć, że jest to ciasto proste do upieczenia to jeszcze zawsze się udaje, bo nie ma wyrastać, a na koniec jeszcze, im więcej w nim tzw. zakalca tym lepiej. Czego zatem chcieć więcej?
Potrzebujemy:
50-60 g czekolady deserowej najczarniejszej z możliwych (85%)
110 g masła
150 g cukru
50 g maki (20 g koncentratu bezglutenowego i 30 g mąki gryczanej)
pół łyżeczki bezglutenowego proszku do pieczenia
2 jajka
szczyptę soli
Opcjonalnie! do zrobienia owocowego brownie: 100 gr mrożonych owoców leśnych
Piekarnik ustawiamy na 180 stopni, bez termoobiegu.
Czekoladę razem z masłem rozpuszczamy w rondelku na bardzo małym ogniu.
Mikserem ucieramy jajka z cukrem.
Dolewamy czekoladowo-maślaną masę i dosypujemy całą resztę.
W przypadku owocowego brownie, na koniec dodajemy mrożone owoce i mieszamy je łyżką z resztą masy.
Ciasto przelewamy do formy wyłożonej papierem do pieczenia i wstawiamy do piekarnika na pół godziny.
Brownie należy zajadać od razu po wyjęciu z piekarnika. Te kawałki, które cudem się ostaną odkładamy sobie na następny dzień.
Rano dzielimy je na dwie porcje. Pierwszą pakujemy sobie do pudełka, żeby zabrać do pracy. W drugim gnieciemy fantazyjnie papier śniadaniowy (na tyle na ile to możliwe), dajemy na nim stempel I LOVE YOU, całujemy papier karminując uprzednio ust korale, wpychamy ciastko w środek i dajemy żonie/mężowi do pracy. Parę godzin później czekamy na efekt naszej uroczej niespodzianki, której i sam Amor by się nie powstydził.
Tak więc obywatelko, obywatelu, a czy ty już upiekłaś/eś brownie tej wiosny ???