Z dietetyczką Katarzyną Biłous, osobistym dietetykiem sportowców indywidualnych oraz grup sportowych, rozmawiałem o popularnych metodach odchudzania, pożeraniu białka w gigantycznych ilościach i... głodówkach.

REKLAMA
Kasiu, przysłuchiwałem się ostatnio audycji z Tobą w roli głównej. Bardzo negatywnie wypowiadałaś się o powszechnie stosowanych metodach odchudzania w dzisiejszych czasach.
Zgadza się. Patrząc na ostatnio popularne metody odchudzania oraz rozmawiając z początkującymi biegaczami, dochodzę do wniosku, że ten świat zmierza do samozniszczenia.
Dlaczego?

Przez wieczny pośpiech. Pokolenie "now", które chce mieć gotowe wszystko na wczoraj. Zdaję sobie sprawę, że trzeba schudnąć szybko – bo ślub jest za 2 tygodnie, a „kaloryfer“ sam się nie rozbuduje przed urlopem. Dlaczego tylko wszyscy z uporem twierdzą, że jedynym słusznym sposobem na efektywną utratę wagi i ochronę mięśni, jest suplementacja białkiem, albo zwyczajna dieta bogatobiałkowa?!

Jak sądzisz, dlaczego moda na diety białkowe i przyjmowanie białka w hurtowych ilościach do organizmu, stało się tak popularne?
Składa się na to kilka czynników m.in lobby producentów suplementów dla sportowców. Należy pamiętać o procentach ze sprzedaży, które dostają trenerzy albo inni magicy na osiedlowej siłowni i obwoźnych straganach. Wielkie zamieszanie wywołane wokół niejakiego pana Dukana, na pewno nie jest bez znaczenia.
Jak Ty, jako dietetyczka walczysz białkowym mitem?
W telegraficznym skrócie, uświadamiam moim pacjentom, dlaczego staropolskie „co za dużo to nie zdrowo“ ma przejrzyste odzwierciedlenie w temacie nadmiernego spożywania białka.
Konkrety?
Każdy człowiek doskonale wie, że spożywanie zbyt dużej ilości różnych produktów prowadzić może do problemów zdrowotnych. Te, które widoczne są „gołym okiem“ to na przykład zwyczajne przybieranie na wadze. Nie dzieje się to po jednym chipsie czy jednym kawałku ciasta. Jest to proces, nad którym pracuje się przez dłuższy czas. To samo dotyczy przyjmowania poszczególnych składników odżywczych i przekraczania granic wytrzymałości ludzkiego organizmu. W przypadku węglowodanów prostych - ich przewaga w diecie prowadzi najczęściej do powstawania cukrzycy, zaś tłuszczu - do miażdżycy, udaru, wylewu oraz zawału serca. Nie rozumiem zatem jaką racjonalną myślą przewodnią kierują się ludzie, namawiający do spożywania ogromnych ilości białka w diecie oraz jego dodatkowej suplementacji, skoro i jego nadmierna ilość prowadzi do znacznych uszczerbków na zdrowiu.
Co jeść i pić przed bieganiem?

Czytałem gdzieś, że przeciętny Polak spożywa 4 razy więcej białka niż powinien.
Całkiem możliwe. Prawda jest taka, że około 80% z Was po przejrzeniu swojego codziennego jadłospisu dojdzie do wniosku, że przekracza swoje dzienne zapotrzebowanie na białko.
Ile białka w takim razie potrzebuje osoba mało aktywna fizycznie? Jak jest ze sportowcami?
Łatwo to przeliczyć - osoba mało aktywna potrzebuje około 0,8 g białka na każdy kilogram swojego ciała, sportowcy uprawiający sport wytrzymałościowy 1,2-1,4 g/kg masy ciała, kulturyści natomiast nie powinni przekraczać dawki 2 g/kg m.c.
Jeśli dobrze wnioskuję - to co spożywamy na co dzień i tak znacznie przekracza dzienną dawkę spożywania białka. Sportowcy i osoby trenujące jeszcze dodatkowo "zabiałczają się" suplementami?

Można tak powiedzieć. Dorzucając kolejną pulę aminokwasów pochodzących z napojów białkowych oraz batoników, dodatkowo obciążamy i tak już przytłoczony ilością białka organizm. Efektów nie poczujemy w dniu następnym. Nie będzie to również tydzień, ani miesiąc (oczywiście tylko wtedy jeśli jesteście zdrowi na samym początku. Osoby z chorobami bądź ukrytymi defektami nerek szybciej się przekonają, że przekraczanie limitów nie było dobrym pomysłem, a przeszczep to nie to o czym marzyli). W tym wypadku Carpe diem należy odsunąć na bok i pomyśleć o swojej przyszłości.
Czy w takim razie jako dietetyk, mówisz stanowcze „nie” suplementom?
Ależ wręcz przeciwnie. Współpracując z wyczynowymi sportowcami bardzo często zalecam im wspomaganie się takimi produktami. Są to jednak osoby o bardzo dużej świadomości żywieniowej oraz wysokiej aktywności fizycznej, która jak wiadomo wymaga ogromnych nakładów energii czerpanych z codziennego jadłospisu. Bez takich produktów prawdopodobnie co pięć minut musieliby coś jeść. Jak wiesz, ćwiczenia z pełnym żołądkiem raczej nie należą do najprzyjemniejszych. Lepiej jest zjeść batonika, który ma tyle samo składników odżywczych co kopiasty talerz makaronu.
logo
Katarzyna Biłous – dyplomowany specjalista dietetyk. Obecnie prowadzi badania mające na celu scharakteryzowanie sposobu żywienia maratończyków z Polski jak i zza granicy.
Czy możemy zatem w skrócie wymienić konsekwencje spożywania zbyt dużych ilości białka?

W przypadku kobiet, który stosują dietę wysokobiałkową przez dłuższy czas, należy spodziewać się zwiększonej łamliwości kości w przyszłości (osteopenii oraz osteoporozy). Nadmiar białka wypłukuje z kości jego główny budulec – wapń, przez co w ich strukturze pojawiają się zwyczajne dziury. Organy takie jak nerki i wątroba, biorące udział w metabolizmie białka, są dodatkowo obciążone jego zwiększoną ilością – czyli zwyczajnie zużywają się szybciej. Dodatkowo dieta wysokobiałkowa zazwyczaj uboga jest w błonnik, który naturalnie przeciwdziała zaparciom. Trudności z wypróżnianiem są czynnikiem zwiększającym ryzyko rozwoju nowotworu jelita grubego.
Wraz z białkiem w produktach będących jego źródłem zwiększa się również ilość spożywanych puryn odpowiedzialnych za rozwój dny moczanowej i artretyzmu. Podnosi się również prawdopodobieństwo rozwoju miażdżycy, która nie jest jedynie wypadkową diety bogatej w tłuszcze. Finalnie człowiek narażony jest na niedobory innych, wypieranych przez białko, składników pokarmowych potrzebnych mu do przeżycia i aktywności fizycznej.
To chyba z grubsza tyle…
Co zatem polecisz osobom, które w bezpieczny sposób chcą zrzucić nieco zbędnych kilogramów?
Wiem, że niektórym będzie się wydawało że przynudzam. Aktywność fizyczna, regularne posiłki… to jest klucz do sukcesu. Tym, którzy mówią że nie znam realiów ich pracy, a przerwa na kanapkę albo sałatkę nie jest możliwa, mówię stanowcze „postarajcie się!”. Setki moich pacjentów tracą pierwsze kilogramy przez tydzień po naszym pierwszym spotkaniu, tylko dzięki temu, że ustalili w ciągu dnia „5 chwil dla siebie”.
A diety głodówkowe?
Omijać szerokim łukiem! Absolutnie nie polecam gotowych jadłospisów z Internetu oraz diet głodówkowych poniżej 800 kcal. Zaręczam, że utracone kilogramy powrócą z prędkością światła. Zresztą…jak można być tak okrutnym dla siebie i umartwiać swoje ciało błagające o posiłek?!? Taki sam efekt uzyskać można najadając się swoimi ulubionymi potrawami. Trzeba tylko dowiedzieć się jak. Niestety na to pytanie odpowie im tylko dietetyk, który pozna ich zwyczaje, tryb życia i zapotrzebowanie na poszczególne składniki odżywcze.
Jak zapatrujesz się na jedzenie słodyczy? Muszę się przyznać, że jestem łasuchem...
Łasuchy niech nie odmawiają sobie słodyczy podczas odchudzania. Nie ma sensu rezygnowanie z niewielu przyjemności jakie zaznać można w życiu codziennym. Pamiętać jednak trzeba o umiarze. Dobrym sposobem jest motywacja swoich działań małą przekąską raz w tygodniu - schudłeś 1 kg – zasłużyłeś na kawałek pysznej czekolady!”.
Na koniec przestrzec muszę przed leniwymi lekarzami, dietetykami i żywieniowcami. Bardzo często po pierwszym spotkaniu od razu wręczają gotową dietę swoim pacjentom. Bywa tak, że 80-letnia babcia i licealista-sportowiec dostają taki sam jadłospis. To jest bardzo nieetyczne, a przede wszystkim śmieszne, nawet dla laików. Przygotowanie indywidualnej diety, dopasowanej pod każdym względem do danej osoby, zajmuje przecież średnio kilka godzin, a nie dwa kliknięcia „plik - drukuj”.
Dziękuję za rozmowę.